- To jakaś pomyłka - stwierdzam stanowczo
Cassian podchodzi do mnie i kładzie mi dłoń na ramieniu. Widzi, że jestem wzburzona i zaskoczona, tym gestem chce okazać mi swoje wsparcie.
- Pamiętam tę kobietę, minęło kilkanaście lat, ale nie zmieniła się zbytnio od czasu kiedy ją ostatnio widziałem, nie ma mowy o pomyłce.
Strącam jego dłoń i wstaje od stołu.
- Nie chcę się z nią spotykać
- Sunneva - wzdycha Cassian
- Nie zmienię zdania - dodaję wściekle - Nie zmusisz mnie bym się z nią spotkała
Ta kobieta pozwoliła wypędzić z wioski moją mamę, nie kiwnęła palcem kiedy ją zabijano i miała mnie gdzieś przez tyle lat. W przeciwieństwie do Cassiana ona o mnie wiedziała, wiedziała i miała mnie gdzieś.
- Nikt do niczego nie będzie cię zmuszał - mówi spokojnie książę - To czy spotkasz się z tą kobietą będzie tylko twoją decyzją, a my ją uszanujemy jakakolwiek by nie była. Jeżeli chcesz mogę przekazać jej, że nie masz ochoty na spotkanie. Sugeruję jednak byś nie podejmowała tej decyzji pod wpływem emocji. Uspokój się, zastanów, wtedy nam powiesz co postanowiłaś.
- Nie ma się nad czym zastanawiać - rzucam
- Ją też winisz prawda? - pyta mnie Cassian - Za to co stało się z twoją matką.
- A nie powinnam? - zadaję mu pytanie
- Wioska w której mieszkała twoja mama była dość zacofana. Jej mieszkańcy zawsze szanowali stare tradycje i zwyczaje, a te nigdy nie były zbyt przyjazne kobietom. Zgodnie z nimi kobieta miała być całkowicie podporządkowana mężczyźnie. Powinna wykonywać jego polecenia i postępować zgodnie z jego wolą, nie miała prawa głosu i rzadko mogła decydować o własnym życiu.
- Zauważyłam
- Więc wiesz, że podobne zasady dotyczyły także twojej babki. Na pewno nie miała wiele do powiedzenia w sprawie jej wygnania i tego co działo się później. Być może była nawet temu przeciwna, ale nie miała odwagi lub siły by protestować.
- To była jej córka powinna coś zrobić.
- Powinna, ale przeciwko niej był jej mąż i cała wioska, musiałaby się im przeciwstawić, nie każdy znajduje w sobie taką siłę. Czasem siła przychodzi po czasie. Tak jak teraz, to musiało być dla niej trudne, opuścić swój dom i wyruszyć na poszukiwania kogoś kto może być wszędzie. Jeszcze większą odwagą jest jej chęć spojrzenia tobie w oczy, wie, że może tam znaleźć żal i nienawiść, ale jednak chce to zrobić.
Myślę nad jego słowami. Jest w nich sporo racji. Los wielu kobiet był nieciekawy. Być może oceniłam ją zbyt pochopnie, tak jak wcześniej Cassiana. Nie chciałabym popełnić jeszcze raz tego samego błędu.
- Oczywiście tak jak powiedział Rhys decyzja należy do ciebie
- Miałabym odmówić, po takiej przemowie - mówię z przekąsem - Dobrze, spotkam się z nią, ale niczego nie obiecuję.
Cassian jest wyraźnie zadowolony z mojej decyzji. Ciekawe czy sam już z nią rozmawiał? Być może usłyszał już jej historię i dlatego wziął jej stronę, a może zobaczył w niej siebie samego.
- Zatrzymała się w małym domku poza Velaris, możemy się tam udać w każdej chwili - oznajmia Cassian
- Zróbmy to teraz, boję się, że jeżeli będę to odwlekać to zdążę zmienić zdanie. Tylko jak się tam dostaniemy?
- Polecimy - mówi Cassian
- Super
CZYTASZ
Złamana przysięga [ACOTAR]
FanfictionCassian nigdy nie zaznał miłości ojca i prawie nie pamiętał ciepła matki, za to obiecał sobie, że jego dzieci będą się czuć kochane i nigdy nie spędzą ani chwili głodne, przerażone oraz nie zaznają chłodu lub bólu. Czy jednak takiej obietnicy można...