Czułam się jak w jakiejś pętli czasowej. Cokolwiek bym nie zrobiła, jakkolwiek by się nie potoczyły wydarzenia, zawsze kończyłam w moim pokoju z natłokiem myśli w głowie i ogólną dezorientacją. Czemu wszystko musiało być takie trudne? Dlaczego gdy wszystko wydaje się być w porządku nagle coś musi się popsuć?
Wydawało mi się, że kiedy nawiążę nić porozumienia z Cassianem wszystko potoczy się właściwą drogą. Sądziłam, że najtrudniejsze będzie przełamanie mojej niechęci do niego i odnalezienie wspólnego języka. I gdy to udało się już prawie osiągnąć na drodze pojawia się kolejny zakręt. Ten akurat przybrał niewinną z wierzchu postać drobnej fae o przenikliwym spojrzeniu.
Amren bo tak miała na imię kobieta, już od początku wzbudziła we mnie strach. Teraz wiem skąd mógł on wynikać. Każdej jej słowo raniło mnie niczym ostrze sztyletu. Jeszcze bardziej bolał fakt, że nie mogłam odmówić jej słuszności tych słów. Dla niej byłam obcą osobą, która próbowała zabić jej przyjaciela. O ile Cassian mógł nie chować urazy ze względu na to, że łączyły nas więzy pokrewieństwa, to o oczach Amreny nie było dla mnie żadnego wytłumaczenia.
Rzucam się na łózko i wpatruję w sufit. Gdybym to ja była na jej miejscu pewnie postąpiłabym tak samo. Zrobiłabym wszystko by ocalić moją mamę, a temu kto zagroziłby jej życiu odebrałabym wszystko. Na to jednak było już za późno, czasu nie da się cofnąć, a mojej mamie wrócić życia.
Miałam szczerą nadzieję, że tak jak ja dałam szansę Cassianowi tak Amren da szansę mnie.
***
Budzę się kiedy na zewnątrz świeci już słońce, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Przeciągam się i udaję do łazienki aby zacząć poranną toaletę. Mój umysł jest już nieco spokojniejszy, ale co jakiś czas przed oczami staje mi wściekła i nieufna twarz kobiety. Bałam się naszego kolejnego spotkania, a skoro obiecała mi mieć na mnie oko pewnie go nie unikniemy. Wychodząc z łazienki wzrokiem napotykam sztylet podarowany mi przez księcia. W obecnej sytuacji chyba nie będzie głupim pomysłem jak będę go miała przy sobie. Sięgam po broń i chowam ją w cholewkę buta. Na szczęście spodnie nie są obcisłe i nic nie widać. Nikt nie musi przecież o tym wiedzieć, to tylko tak na wszelki wypadek. Raczej nie podejrzewam, że Amren mnie zaatakuje, ale czując ostrze przy skórze czuję się nieco bezpieczniejsza.
Biorę kilka głębokich oddechów i wychodzę z pokoju. Na zewnątrz panuje cisza, jak zawsze. Zmierzam w stronę pokoju gdzie obyła się wczorajsza nieszczęsna kolacja. Na szczęście nigdzie nie widać Amreny. Przy stole zastaję tylko Cassiana i księcia pogrążonych w cichej rozmowie. Wyglądają na nieco zmartwionych i zaniepokojonych, ale na mój widok obydwoje uśmiechają się przyjacielsko.
- Coś się stało? - pytam
- Wszystko jest w porządku - zapewnia bez przekonania Cassian - Trochę pospałaś. Masz ochotę na śniadanie?
- Chętnie - siadam przy stole i bacznie ich obserwuje. Przede mną pojawia się talerz z naleśnikami. Kocham ten dom. - Wyglądasz....wyglądacie na spiętych.
Wkładam pierwszy kęs do buzi nie spuszczając z nich wzroku.
- Z samego rana mieliśmy niespodziewanego gościa - wyjaśnia książę
Cassian kręci się niespokojnie na krześle.
- Dostałem informację, że po okolicy kręci się pewna kobieta - kontynuuje
Nie rozumiem do czego zmierza, dlaczego jakaś kobieta chodząca sobie po okolicy wywołała u nich takie poruszenie?
- Dlaczego to takie ważne? - pytam
- Ta kobieta, ona pytała o dziewczynkę, opis bardzo pasował do ciebie - wyjaśnia książę
- Nie rozumiem - przyznaję - Ktoś mnie szuka? Ja nie mam nikogo, dlaczego ktoś miałby mnie szukać? To pewnie zbieg okoliczności.
- Też tak sądziłem dopóki nie spotkałem tej kobiety twarzą w twarz - oznajmia Cassian - Wiem kim ona jest.
Czekam aż powie coś więcej, ale mężczyzna ma z tym trudności. Widać, że waha się z udzieleniem mi informacji.
- Więc, kim ona jest? - pytam go
- Twoją babką
CZYTASZ
Złamana przysięga [ACOTAR]
FanfictionCassian nigdy nie zaznał miłości ojca i prawie nie pamiętał ciepła matki, za to obiecał sobie, że jego dzieci będą się czuć kochane i nigdy nie spędzą ani chwili głodne, przerażone oraz nie zaznają chłodu lub bólu. Czy jednak takiej obietnicy można...