Przeszłość - oczami Cassiana cz. II
UWAGA: rozdział zawiera scenę erotyczną
Potencjalni rekruci byli niczego sobie. Z trzydziestu przyprowadzonych przez zarządcę mężczyzn wybrałem dwunastu. Byli to młodzi i ambitni fae, ale nie mieli dużego doświadczenia w walce. Może to i dobrze, dzięki temu będzie można ich uczyć wszystkiego od podstaw i nie trzeba będzie korygować nabytych wcześniej błędów.
Teraz jednak nie myślałem o rekrutach tylko o niej. O piękności z którą miałem się tutaj spotkać. W moich myślach co chwilę pojawiał się obraz uśmiechniętej zawstydzonej twarzy i tych lustrujących mnie oczu. Widziałem takie spojrzenia w moją stronę u wielu kobiet i zawsze chętnie na nie odpowiadałem.
Nad strumyk przybyłem zaraz po zakończeniu spotkania i wypiciu symbolicznego toastu z najbardziej wpływowymi z tego miasta. Do zachodu słońca pozostało jeszcze dużo czasu, ale chciałem wszystko odpowiednio przygotować. Pod rozłożystym drzewem ułożyłem koc, który zakupiłem od jednej z miejscowych gospodyń. Miałem też niewielki kosz z przysmakami i butelką dobrego wina. Chciałem aby Astrid poczuła się wyjątkowo. Nie podobał mi się sposób w jaki potraktował ją ojciec. Był w stosunku do niej zbyt oschły. Zapewne był to jeden z tych mężczyzn, którzy uważali, że miejsce kobiety jest w domu i jej jedynym zajęciem jest gotowanie, sprzątanie i wychowywanie dzieci. Astrid być może nie wyglądała na wojowniczkę lub kogoś kogo pociągają przygody, ale powinna mieć prawo wyboru swojego losu.
Zerkam na oddalone miasto. Nie bez powodu wybrałem to miejsce. Było urokliwe, to prawda, ale było też spokojne i opuszczone. Odkąd tu byłem nie przechodziła tędy ani jedna osoba, po zapadnięciu zmroku raczej też się to nie zmieni. Zastanawiałem się czy nie powinienem wzbić się w powietrze i nie czuwać nad Astrid z góry. Co prawda droga nie była zbytnio daleka, ale nie chciałem aby coś jej się stało. Nie wybaczyłbym sobie tego.
Zanim jednak podjąłem decyzję dotarł do mnie znajomy zapach, aż dziwne, że wychwyciłem go spośród tylu innych.
Kilka metrów od siebie zobaczyłem nerwowo dreptającą w miejscu kobietę.
- Jesteś - mówię z ulgą, bałem się, że może odrzucić moją propozycję, przecież w ogóle mnie nie znała.
Astrid patrzy na mnie i mając to chyba w zwyczaju zakłada nerwowo włosy za ucho.
- Udało mi się wymknąć, tata nie wie, że wyszłam - oznajmia
- Godny pochwały wyczyn, może powinienem porozmawiać z Azrielem by uczynił się szpiegiem Dworu Nocy. Umiejętności zakradania i wykradania się są w tym zawodzie bardzo pożądane.
Astrid śmieje się cichutko z mojego żartu.
Podchodzę bliżej. Stawiam ostrożne, powolne kroki, kroki które myśliwy mógłby wykonywać zakradając się do zwierzyny aby jej nie spłoszyć. Astrid nie jest zwierzyną i nie traktuję jej jako zdobyczy, ale zdążyłem zauważyć, że to płochliwa osóbka. Kiedy jestem przy dziewczynie łapię ją za rękę i składam na niej delikatny pocałunek. Astrid przyjmuje to z wielką gracją i naturalnością chociaż oczywiste jest, że nikt jeszcze nie zachowywał się w stosunku do niej w ten sposób. Kładę rękę na jej plecach i prowadzę do przygotowanego dla nas koca i koszyka. Dziewczyna siada wygodnie opierając się o pień drzewa. Nalewam jej kieliszek wina.
- Ciastko? - pytam podsuwając do niej talerzyk
- Chętnie - mówi i bierze jedno do ręki
CZYTASZ
Złamana przysięga [ACOTAR]
FanfictionCassian nigdy nie zaznał miłości ojca i prawie nie pamiętał ciepła matki, za to obiecał sobie, że jego dzieci będą się czuć kochane i nigdy nie spędzą ani chwili głodne, przerażone oraz nie zaznają chłodu lub bólu. Czy jednak takiej obietnicy można...