Do Domu Wiatru wróciliśmy w milczeniu. Cassian próbował jeszcze jakiś czas zabawiać mnie anegdotkami i śmiesznymi historyjkami, ale z marnym skutkiem. Starałam się słuchać tego co do mnie mówi, ale nie potrafiłam wykrzesać z siebie optymizmu. Czasem tylko kiwałam głową lub mruczałam coś pod nosem. Widząc, że jest na przegranej pozycji Cassian pogodził się z tym, że resztę drogi powrotnej spędzimy w niezręcznej ciszy.
Plułam sobie w brodę za tą wzmiankę o nauce latania i kąśliwą uwagę na temat pieniędzy. Pieniądze nigdy nie miały dla mnie większego znaczenia, a skrzydeł i tak nie miałam, więc po co to wszystko. Jednak słowa opuściły moje usta szybciej niż zdążyłam je przemyśleć. Można powiedzieć, że mówiłam prosto z serca, jednak było to serce potłuczone i okaleczone, w takim przypadku trudno aby wyszło z niego coś dobrego.
Kiedy dotarliśmy na miejsce Cassian niepewnie wyciągnął ręce w moją stronę jakby bał się mnie dotknąć.
- Przepraszam, że popsułam nam wycieczkę - mówię kopiąc w ziemi butem i uparcie nie patrząc mu w oczy.
- To nie twoja wina - śpieszy z zapewnieniem mężczyzna - Nie masz mnie za co przepraszać, a resztę miasta możemy zwiedzić innym razem. Naprawdę nic się nie stało. Jest mi wręcz ogromnie miło, że w ogóle zaproponowałaś abyśmy spędzili razem czas, nie spodziewałem się tego. Nie oczekuję, że z dnia na dzień zapomnisz o wszystkim i rzucisz mi się w ramiona. Wiem, że to musi być dla ciebie bardzo trudne, wybaczenie nie jest wcale takie proste, a w tym przypadku jest sporo do wybaczenia.
- Rozmawiałam z księciem - rzucam nawet nie wiem dlaczego
- Naprawdę? - Cassian szczerze się dziwi, a więc książę nie powiedział mu o naszej rozmowie
- Zwiedzałam dom i znalazłam się na placu treningowym, książę też tam był. Podarował mi jeden ze sztyletów i powiedział, że chciałby abym była częścią waszej rodziny.
- Jest to i moim pragnieniem - mówi
- Wiem - odpowiadam - Wiem i w to wierzę, tylko ja nie wiem czy potrafię się wpasować, poczuć się swobodnie i zapomnieć. Książę powiedział, że można pamiętać o przeszłości, ale się z nią pogodzić i ruszyć dalej. Chcę spróbować to zrobić, dla siebie, dla mamy, ty miałeś rację, ona by nie chciała abym żyła z nienawiścią w sercu. Starałam się tego nie dostrzegać, ale nie mogę zaprzeczyć, że jesteś dobrą osobą. Teraz widzę jaki jesteś naprawdę i chyba mogę polubić tą osobę.
Podnoszę wzrok by zobaczyć jego reakcję na moje słowa. Cassian podchodzi bliżej tylko po to by opaść przede mną na kolana. Ten wielki mężczyzna, wojownik i generał prowadzący armie do walki opada przede mną na kolana. Chwyta mnie delikatnie za dłonie i unosi je do góry.
- Dzień w którym nazwiesz mnie swoim przyjacielem będzie najszczęśliwszym dniem mojego życia i jestem gotowy czekać na niego choćby setki lat.
- Wstań, dziwnie się czuję - mówię nieco skępowana
- Musisz się przyzwyczaić do moich ekscesów - oznajmia radośnie, ale podnosi się z ziemi
- Całe szczęście nikt nas nie widział - mówię rozglądając się dookoła
- Nie byłbym tego taki pewny, tutaj mieszkają sami wścibscy ludzie, ale cóż najważniejsze, że jeden etap relacji córka ojciec został już osiągnięty - żartuje Cassian
Unoszę brew w niemym pytaniu.
- Wstydzisz się pokazywać publicznie ze swoim staruszkiem - tłumaczy
Na to muszę się roześmiać inaczej się nie da.
CZYTASZ
Złamana przysięga [ACOTAR]
FanfictionCassian nigdy nie zaznał miłości ojca i prawie nie pamiętał ciepła matki, za to obiecał sobie, że jego dzieci będą się czuć kochane i nigdy nie spędzą ani chwili głodne, przerażone oraz nie zaznają chłodu lub bólu. Czy jednak takiej obietnicy można...