{3} Show time!

1K 66 111
                                    

Młoda kobieta z przerażeniem w oczach patrzyła, na trzymane przez nią w rękach niemowlę. Chłopiec zawinięty w puchaty kocyk w króliczki, uśmiechał się pomimo posiadania zaledwie kilku chwil życia. Nie był jak inne dzieci, jedna z jego tęczówek była mocno żółta, wręcz złota. Natomiast druga była prawie całkowicie biała gdyby nie obecność lekkiej żółci w miejscu, w którym powinna znajdować się kolorowa tęczówka oka. Ponadto chłopczyk miał śnieżnobiałe włosy.

- Co do cholery!?

Mężczyzna znajdujący się obok kobiety szybko odebrał jej chłopca, nim ta zdążyła nim rzucić z przerażenia.

- Dlaczego on tak wyglada? Co się stało z jego okiem i skąd te białe włosy? - kobieta nie była spokojna ani trochę, cały czas panikowała.

- Spokojnie kochanie to musi być pomyłka. - starał się ją zapewnić mężczyzna.

- Na jego plakietce wyraźnie jest napisane Nikolai Gogol. Czemu chcesz zaprzeczać!?

- Nastazja uspokój się, bo jeszcze go wystraszysz.

- Jak mam się uspokoić, gdy nasze dziecko wygląda jak potwór!?

- Ale to nie powód by nim rzuczać!

- To wymyśl coś lepszego, żeby się go pozbyć.

- Oszalałaś chcesz zabić noworodka?!

- A mam wybór Nikita? Nie dam rady go wychować! Nie w jego stanie!

- Nastazja nie możesz działać pochopnie, to dziecko nie jest niczemu winne. Skazywanie go na krzywdę nie jest sprawiedliwe.

Kobieta westchnęła, z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Ponownie wzięła małego Nikolaia na ręce.

- Nie chcę tego robić, ale on nie jest nawet do nas podobny Nikita...

- To wciąż nasz syn.

- Bez znaczenia, z jego wyglądem, zdolności też bezpiecznej nie posiądzie... A ja nie dam rady go wychować.

- Więc co zamierzasz zrobić? - zapytał mężczyzna.

- Zostawimy go... Ktoś go znajdzie i zapewni mu lepszy los...

Mężczyzna na słowa żony westchnął, ale nie miał zamiaru się z nią kłócić czy przekonywać ją do innej racji.

Para zostawiła niemowlę w uliczce pomiędzy barem, a jakimś motelem. Urocze miejsce do zostawienia bezbronnego noworodka na pastwę losu nie prawdaż?

Chłopiec marzł przez jakieś czas mimo, iż był otulony puchatym kocem. Zbliżała się noc, a to oznaczało nieco bardziej mroźną temperaturę, na którą noworodek był wyczulony. Kilka minut płaczu wystarczyło, aby niemowlę zyskało uwagę pijaka przechodzącego obok. Mężczyzna chcąc je uciszyć uderzył go szklaną butelką, coś jednak tak jakby przeniosło butelkę obok dziecka, mimo to maluch oberwał kawałkiem szkła, które pozostawiło ranę na jego oku. Noworodek zaniósł się jeszcze większym płaczem, a pijany mężczyzna zniknął.

Minęły dobre dwie godziny nim płaczące, przemarznięte dziecko zdobyło uwagę odpowiednich ludzi, można nawet rzec jakich kolwiek przechodniów. Była to kobieta o szarych włosach, ale nie przez jej wiek były one w tym kolorze. Ona poprostu posiadała taki kolor włosów, natomiast jej partner posiadał ciemne fioletowe włosy związane aktualnie w małego kucyka.

- Samuel tu jest dziecko! - krzyknęła kobieta.

- Dlaczego dziecko jest tu samo i to w dodatku o takiej porze?

- Ja mam lepsze pytanie. Dlaczego ktoś zostawia niemowlaka gdzieś w uliczce samego sobie?

- Mniejsza o to, Elline on jest ranny i przemarznięty.

Impossible death~ / FyolaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz