{16} Tajemnica "partnerska"

688 38 60
                                    

Klaun znów przesiedział samotne nocne godziny, w tym czasie zdążył znów ulokować Chuuyę w nowym nieco bardziej przystosowanym dla niego pokoju, o czym mafioso przekonał się dopiero, gdy niespodziewanie obudził się w nocy bez Dazaia obok w zupełnie innym miejscu. Gogol przecież nie mógł go puścić odrazu tak wolno, gdyby to zrobił nic nie trzymałoby tak szczególnie Dazaia po jego stronie. Chuuya więc poprostu pełnił rolę karty przetargowej. Może i mógłby uciec, ale wiedział że Osamu może stać się celem klauna w każdym momencie, przecież nie musiał go zabijać, Nikolaiowi w pełni wystarczyłyby tortury bruneta, no może do czasu... W końcu ostatnio białowłosy nie panował nad sobą za dobrze.

Nie wiedział w którym momencie jego zmęczone oczy się poddały. Czy to wciąż była noc? A może jednak nie, tego momentu gdy zasnął nie uchwycił w pamięci.

Widział duży salon, bogato zdobiony, dominowało w nim złoto i czerwone akcenty, szlachecko podkreślające zamożność. Klaun siedział na jednej z obitych w barwioną czerwoną skórę kanap. Przed nim dostrzegł znajomy przebłysk zimnego fioletowego spojrzenia, widział go... Jak odchodzi z Agathą, widział jak Fyodor znika w ciemności gdzie urywał się zarys pokoju. Nic nie mówił. Milczał, posłał mu tylko zimne spojrzenie, które zmroziło go jak gdyby był na Syberii. Lecz zastygł bez ruchu dopiero w momencie w którym z ust Christie padły te dwa słowa.

- Chodź kochanie...

W tamtym momencie nie zauważył jak wielka panika go ogarnęła, przyśpieszony puls, dygoczące ciało, spięte mięśnie, przeszklone oczy, krew spod opaski na oku, trzęsące się dłonie, lekki niespokojny śmiech czy poczucie braku tlenu... Czuł jakby zwariował, jak wszystkie jego osobowości niezależnie od emocji, które kontrolowały krzyczą w rozpaczy... Tyle krzyków i zero pomocy. Dlaczego wogóle ktokolwiek miałby mu pomagać?

- Niko... - usłyszał spokojny kobiecy głos wprost przed sobą, przez co odsłonił uszy i otworzył oczy.

Mimo płaczu ujrzał szarowłosą kobietę o delikatnych rysach twarzy, jej ciepły uśmiech pamiętał do dziś Elline zawsze go nim obdarzała, gdy widziała jak chłopiec nie radzi sobie z całym tym stresem i fobiami oraz chorobami psychicznymi. Wspomniana kobieta wyglądała jakby składała się z iskier światła, była iluzją lecz mogła go dotknąć.

Tak też zrobiła i zaraz po tym, jak położyła dłoń na twarzy syna pojawił się Samuel, jej partner o fioletowych włosach charakterystycznie spiętych w małego kucyka. On także przypominał Nikolaiowi zbiór małych iskier światła.

- Mamo!? Tato!? - zaskoczony Gogol odrazu wtulił się w dłoń kobiety.

- Ciii~ już spokojnie, jesteśmy z tobą kochanie. - mówił uspokajająco Samuel, gdy jego żona wycierała łzy syna.

- J-jak?! - wyłkał białowłosy przytulając szybko ich obu.

- Synu pamiętasz co mówiłem ci o gwiazdach?

- Tak tato... - potwierdził klaun i nad jego głową jak za sprawą magii pojawiły się gwiazdy.

- Nikolai tak jak mówiłem na niebie nie wszystkie gwiazdy świecą jasno, ale każda ma znaczenie synu, chodźby jej światło gasło, chodźby było nie widoczne dla oczu. Gwiazdy są częścią tego świata, tworzą rozmaite gwiazdozbiory, historia którą ty napiszesz może być jak zbiór gwiazd.

- Skarbie jeśli zależy ci na tym chłopcu, nie ma w tym nic złego. Wszystko ma jakieś czas w którym nastąpi konkretnie. - tym razem odezwała się kobieta, Nikolai wtulił się mocniej w jej pierś.

- Przepraszam... P-przepraszam za ucieczkę tamtego dnia, straciłem was! Teraz nawet nie wiem czy żyjecie czy już kompletnie zwariowałem!

Żółta tęczówka jego oka okazywała w pełni jego panikę, jego ciało drżało żałośnie. Nie chciał tego, ale były rzeczy których nie mógł kontrolować i tego skrycie nienawidził.

Impossible death~ / FyolaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz