{25} Niemożliwa śmierć... No prawie

510 31 62
                                    

Niebo oświetlone milionem gwiazd, oni siedzieli na balkonie jakiejś drogiej, już zamkniętej restauracji... Brzmi jak scena z taniego romansidła. Lecz nią nie jest, w końcu pomieszczenie za nimi pełne trupów to nie jest coś co dopełnia klimat romantyczny. Chodź Fyodor nigdy nie miał jakiegoś znacznego zapotrzebowania na utrzymanie romantyzmu w swoim życiu, nawet tym miłosnym, raczej słodkie gesty raz od czasu wystarczały. Nikolai jednak był zdania, iż pewne okoliczności trzeba uczcić w odpowiedni sposób. Tak więc oto znaleźli się tu.

- Możesz mi w końcu łaskawie powiedzieć co tu robimy? - spytał Rosjanin.

- Spokojnie wszystko w swoim czasie~ - zachichotał starszy.

- Nie mam pojęcia po co nam to wszystko... Nie wymagam od ciebie niczego takiego.

- Właśnie mój kochany problem w tym że ty nie wymagasz romantyzmu, a czasami jest on istotny.

- W naszym związku nie musi być tak jak w innych... - oburzył się czarnowłosy.

- Nie, nie musi i nie będzie. Związek w którym my jesteśmy nie rozpadnie się tak szybko jak inne i to ci mogę zagwarantować Dosiu~

- Dlaczego jesteś tego taki pewien?

- Gdybym odrazu ci to powiedział to nie byłoby zabawy~

- Nikolai nie bądź jak dziecko!

- Nie jestem jak dziecko, jestem poprostu pełen entuzjazmu!~

Czarnowłosy przysunął się bliżej partnera i upił łyk szampana ze swojego kieliszka. Okazjonalnie pił tego typu rzeczy, chodź rzecz jasna przeferował mocniejsze alkohole.

- Wiesz z twoją zdolnością słowo śmierć traci znaczenie. - ujął krótko rusek zapijając zamyślenie szampanem.

- Każdy ma swoje limity uwierz mi~ - zachichotał klaun.

- Sugerujesz, że moja moc ma limit? - fioletowooki obdarzył go zimnym spojrzeniem.

- Dlaczego miałbym tak sugerować rosyjskiemu demonowi? - Gogol zapytał patrząc na niego sugestywnie i nagle wpijając się w jego usta.

Pocałunek o mało nie przyprawił Dostoyevsky'ego o chęć jęku. Był pożądliwy, pełen pasji i do tego długi co spowodowało, iż musieli złapać oddech po jego zakończeniu.

Rusek mamrotał pod nosem obelgi na partnera, ale nie spojrzał na niego wiedząc, że jest cały czerwony na twarzy. Ten pocałunek go zaskoczył i to w tym wszystkim wydawało mu się najgorsze, tylko Gogol był w stanie zobaczyć zawstydzenie u Dostoyevsky'ego i to zawsze on był po części lub w całości jego przyczyną.

- Coś nie tak? - zapytał Gogol znów chichocząc.

- Idiota... - warknął anemik.

- Oj przepraszam, poprostu zawsze jesteś zbyt nieśmiały na inicjatywę.

- Nie prawda! Ja poprostu... Jeszcze do tego nie przywykłem!

- Do bycia kochanym?

- Tak...

- Nie ma się czego wstydzić Dosiu, ja uważam że twój rumieniec jest niezwykle uroczy~ - klaun uśmiechnął się lekko.

- Wciąż twierdzę, że ciężko byłoby cię zabić, gdybyś cały czas był w innym miejscu. To jest niemożliwa śmierć. - zmienił temat Rosjanin.

- Prawie niemożliwa. - poprawił go Ukrainiec.

- Prawie? Więc jak można cię zabić?

- Wystarczy umiejętność przewidywania, chodź nawet w takich wypadkach nie wszystko da się przewidzieć.

Impossible death~ / FyolaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz