Krótka informacja.
Znowu rozdzieliłam rozdział na dwie częściej, ale to tylko i wyłącznie przez to, że chciałam dać wam rozdział pełen Wayne'a i Harper razem, przed całą tą burzą, którą na te następne przygotowałam... znaczy co?„Be careful who you trust. The devil was once an angel". ~ Autor nieznany.
(Uważaj, komu ufasz. Diabeł niegdyś był aniołem)
⋆⋅☆⋅⋆
22/03/2017r / Środa / 04:53
Spalam z nim.
Co ja sobie, do cholery myślałam? Dlaczego się na to zgodziłam? Chciałam tego? Czy naprawdę chciałam to zrobić czy pozwoliłam na to bo chciał tego on?
„Mylisz się Harper. Ty dopiero to uczucie poznajesz... a ja pokaże ci je w sposób, który zapamiętasz do końca życia... A ja pokaże ci to uczucie w sposób, który powinnaś poznać jako ten pierwszy".
Słowa, które do mnie wypowiedział... są jak melodia. Pamiętam je na pamięć. Nie chcą wyjść z mojej głowy, a to powoduje, że żałuję jeszcze bardziej. Bo żałuję. Chryste tak bardzo żałuję, że pozwoliłam na to by do tego doszło...
To mnie dołuje. To mnie zabija. Przecież miałam zostawić go za sobą.
Ale... ale to co działo się później. To mnie prześladuje. To jak po wszystkim z desperacją i z bliżej nieokreślonym uczuciem się do mnie przytulał... to jak składał miękkie pocałunki na moim brzuchu. To jak nawzajem odkrywaliśmy swoje ciała...To jak odkrywaliśmy swoje sekrety.
„Nie bój się Harper... nie bój się ze mną rozmawiać".
Co jeśli się myliłam? Co jeśli naprawdę się zmienił?
Już sama nie wiem co robić. To miesza mi w głowie.
Gdy opowiadałam mu o tym co przez ostatnie tygodnie robiłam... czułam wstyd. Bałam się jego reakcji, ale... ale o dziwo niepotrzebnie. Po tym co mu wyznałam nie kazał mi „natychmiast przestać". Nie denerwował się. Po prostu słuchał.
Najprawdopodobniej to dlatego Wayne bez przerwy dowiaduje się o wszystkim pierwszy. Zawsze tak było. Było tak odkąd poznałam go jako swoją „Gwiazdkę".
I szczerze mówiąc wstyd mi to przyznać... nawet przed samą sobą, ale... to chyba przez to jak ogromny mam do niego sentyment zgodziłam się na to co stało się późnej. To chyba przez to na chwilę zapomniałam o tym jak okropnym człowiekiem dla mnie jest i dałam się ponieść...
A teraz żałuję. Żałuje, a na niebie nawet nie zdążyły pojawić się pierwsze promienie słońca...
Gdy zegar wybił trzecią nad ranem... Harper z głuchym trzaskiem zamknęła zeszyt, po czym najciszej jak mogła schowała go pod poduszkę. Jej dłonie - po zdecydowanie zbyt długim pisaniu - umazane były czarnym tuszem z zepsutego długopisu, a oczy zmęczone. Zresztą. Szczerze mówiąc nastolatka bez problemu mogła stwierdzić, iż owe zmęczenie w tamtym momencie czuła wszędzie. A gdyby tego wszystkiego było mało ból głowy - który przez nadmiar emocji zdawał się rozwalać jej czaszkę - od dobrych dwóch godzin nie pozwalał jej usnąć.
CZYTASZ
W ramionach śmierci
Fiksi Remaja𝐏𝐄𝐑 𝐀𝐒𝐏𝐄𝐑𝐀 𝐀𝐃 𝐀𝐒𝐓𝐑𝐀 Życie zniszczyło nas doszczętnie, a czas zabrał kiedy chciał. A może to tak naprawdę my byliśmy za to wszytko odpowiedzialni? Bezmyśnie dodaliśmy sztorm nad i tak burzliwe już morze, które wkrótce wskazało nam dr...