Florian jechał do domu bardzo szybko, jedynie co jakiś czas oglądając się na zmiennego. Jego serce wciąż, niemal szaleńczo, waliło w jego chudej piersi. Zamierzał ochronić tego tygrysa za wszelką cenę... Zamierzał zrobić wszystko, by mężczyzna był z nimi bezpieczny.
Gdy tylko zostawili rowery, Florian od razu zabrał zmiennego do pary alfa, którym opowiedzieli o podsłuchanej rozmowie cyrkowców ze sprzedawcą.
– Nie wiedzą, że jesteś zmiennym, prawda? – Odezwała się matka Floriana, uważnie patrząc na ciemnowłosego.
– Nie wiedzą – odpowiedział cicho tygrys, obejmując się ramionami. Trafiając przed oblicze pary alfa, czuł się trochę jak na przesłuchaniu. – Przynajmniej... przynajmniej tak mi się wydaje.
Florian podniósł wzrok na matkę.
– Byliby tak okrutni, by trzymać zmiennego w klatce? – Zapytał cicho, niepewnie.
Kobieta westchnęła ciężko, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, odezwał się jej partner.
– Ludzie są tak samo okrutni, jak okrutne bywa życie – odparł ponuro. Nie patrzył na białowłosego, bowiem wpatrywał się w zmiennego tygrysa. – U nas jesteś bezpieczny – zapewnił. – Nikt z nas nie zdradzi tego, że jesteś tygrysem.
– I będziemy cię chronić – wtrąciła kobieta.
– Tak jak ty ochronisz nas, gdyby zaszła taka potrzeba – dopowiedział alfa.
Zmienny zaś wodził wzrokiem od alfy do jego partnerki. Tylko za sprawą ich słów poczuł, jak jego pierś wypełnia przyjemne ciepło. Wiedział, że to nie to samo, co bycie częścią stada, ale... Naprawdę poczuł się tak, jakby stał się częścią ich wspólnoty. Elementem, który musieli ochronić.
– Zrobię wszystko, żeby móc tutaj zostać – zapewnił cicho.
Kąciki ust alfy drgnęły, a po chwili wygięły się w uśmiechu. Widocznie ucieszyła go ta odpowiedź. Jego partnerka również się uśmiechnęła, ale bardzo czule, podobnym uśmiechem do uśmiechu Floriana. Sam Florian natomiast... cieszył się, lecz jednocześnie czuł, że nie może być tak idealnie, że to wszystko będzie miało swoją cenę. Znał Markusa. On na pewno zechce zapłaty...
Opuścili biuro alfy, a matka białowłosego ruszyła tuż za nimi. Zatrzymała ich, zanim zdążyli pójść na górę lub gdziekolwiek indziej.
– Będziesz potrzebował imienia – powiedziała, patrząc na zmiennego tygrysa. – My wiemy, że nie pamiętasz, ale... gdyby coś się wydarzyło, gdyby ktoś się tu pojawił... musimy jakoś się do ciebie zwracać.
– Wiem – odparł łagodnie mężczyzna, choć głos trochę mu drżał. – Myślałem o tym i... – zaczął niepewnie. Odwrócił wzrok. – Nie potrafię sobie przypomnieć. Niczego. Myślałem też o nowym imieniu, ale z niczym... z niczym nie czuję się dobrze – wyznał.
Kobieta posmutniała, a Florian uśmiechnął się bardzo delikatnie.
– Hej, nie martw się tym... – szepnął i położył dłoń na jego ramieniu. – Wymyślimy jakieś imię... okej? Coś wymyślimy – zapewnił.
Tygrys podniósł wzrok na białowłosego i przez moment patrzył mu prosto w oczy, nim kiwnął powoli głową.
– Czy mógłbym porozmawiać z twoją mamą sam na sam? – Zapytał po chwili.
Chłopiec znów poczuł to ciepło, gdy patrzyli sobie prosto w oczy... Aż zmienny zadał to pytanie. Florian zamrugał zaskoczony.
– Och... oczywiście – powiedział. Nie był urażony, ale bardzo zaskoczony i niepewny. – To ja... pójdę już – oznajmił, zanim zniknął, zostawiając swoją matkę w towarzystwie zmiennego.
CZYTASZ
Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze [bxb]
Werewolf"Nasza dusza jest jak płomień, który został rozdzielony... dawno temu. Bliźniacza dusza jest tylko jedna, jedyna, jest jak lustro, odbicie wszystkiego, czym jesteś. Mówi się, że kiedy widzisz tę osobę, ten bliźniaczy płomień, po prostu wiesz, że...