XL. Nie ma takiej rzeczy

204 29 5
                                    

Anthony'ego nie było na dole. Ponieważ to babcia się z nim skonfrontowała, nie doszło do awantury. Gdyby zrobił to ktoś inny, zmienny zapewne by nie odpuścił... Tymczasem wrócił jednak na górę i w zniecierpliwieniu czekał, aż jego partner wróci.

Światło było zgaszone, więc w pokoju panowała niemal całkowita ciemność. Flo dostrzegł go jednak bez problemu – siedzącego na podłodze, opartego o łóżko, skulonego... Wyglądał dokładnie tak, jak wtedy, gdy widział go zamkniętego w klatce. I to, czy był w ciele człowieka, czy tygrysa, nie miało żadnego znaczenia.

Kiedy tylko drzwi się otworzyły, od razu podniósł na niego wzrok. Jego zielone oczy błysnęły w ciemności... ale nic nie powiedział.

Serce Floriana znów zostało złamane, gdy dostrzegł Anthony'ego w takim stanie. Doskonale pamiętał tygrysa w klatce... I miał wrażenie, że znów go widzi. Podszedł do niego powoli i uklęknął na podłodze, kawałek od niego. To właśnie wtedy Anthony pękł. Po prostu się rozsypał. Przysunął się do niego natychmiast, poruszając się niczym duży kot. Objął go, nim położył głowę na jego chudych udach, wtulając się w niego... Florian od razu uniósł ręce. Jedną dłoń wplątał w jego włosy, a drugą położył na jego ramieniu. Pochylił głowę, a łzy zaczęły spływać po jego policzkach.

Położył się na jego nogach, tak, jak zawsze kładł się, jako tygrys, a Florian wówczas głaskał go po głowie i drapał za uszami... Teraz jednak nie był tygrysem i tak wiele się zmieniło... Nie odzywał się, bo uważał, że żadne słowa nie były w tamtym momencie na miejscu. Dziś powiedzieli sobie już wystarczająco, a teraz... obaj potrzebowali jedynie swojej bliskości.

Anthony nie płakał. Już nie. Wyrzucił z siebie całą złość poza domem, pozbył się jej... Złości, rozpaczy, żalu. Teraz, dopóki Flo nie wrócił, czuł się... po prostu pusty.

– Nie wybaczysz mi tego, prawda? – Wychrypiał w końcu niewyraźnie.

Flo pociągnął nosem i pokręcił głową. Anthony nie miał racji.

– Nie istnieje rzecz, której bym ci nie wybaczył – odpowiedział po chwili, bardzo cicho.

Tygrys podniósł powoli głowę, patrząc na niego błyszczącymi, ogromnymi oczami.

– Naprawdę...?

– Jesteś moją jedyną miłością... moim partnerem duszy – przypomniał mu Florian, mówiąc z trudem. – Wybaczyłbym... Wybaczyłbym ci wszystko.

Mężczyzna powoli podniósł się na rękach wyżej, a jego nos musnął policzek Flo... Otarł się o jego twarz, zanim musnął wargami kącik jego ust, mokry od łez. Białowłosy zamknął oczy, przyjmując tę czułość z niewypowiedzianą ulgą, nawet jeżeli nadal miał złamane serce. Odetchnął głęboko, z trudem. Czuł się tak źle i miał zatkany nos...

– A ty...? Potrafiłbyś... nie wybaczyć mi? – Zapytał drżąco.

– Nie – odpowiedział Tony, bez chwili wahania, drżąc na samą myśl. – Nie ma... Nie ma takiej rzeczy.

Białowłosy przypomniał sobie słowa Shanti. Ona powiedziała, że Tony nie wybaczy mu, jeżeli zrobi mu na przekór... Ale ona nie była partnerką Tony'ego. Nie wiedziała, co jest w jego głowie. Załkał głośno i teraz to on spróbował się w niego wtulić... A Tony przyjął go od razu. Objął go, pozwalając mu wtulić się w swoją nagą pierś... I zamierzał trwać w bezruchu tak długo, aż jego omega się uspokoi.

Florian telepał się, wtulając się w niego, niemal wciskając. Przeszkadzały mu ubrania, które miał na sobie, denerwowały go. Żałował, że nie może poczuć go skóra przy skórze... Wdrapał się na jego nogi, czując coraz większy ból głowy... Zmienny tygrys jakby to wyczuł, bowiem gładząc plecy Flo, wsunął dłonie pod jego koszulę... I zaczął go rozbierać, obserwując, jak Flo na to zareaguje. Nie oponował jednak w żadnym stopniu. Nie chciał tych ubrań. Chciał móc poczuć Tony'ego, skóra przy skórze... Wciąż drżał, ale pomógł mu i koszula już po chwili znalazła się na ziemi. Wydawało się, że mężczyzna wyczuwał to w pełni, że... rozumiał to.

Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz