Spali, gdy pierwsi domownicy już wstali i zaczęli krzątać się na dole, szykując śniadanie. Wkrótce obudziły się również małe pumy, których płacz na zmianę z głośnym śmiechem w końcu zbudziły tygrysa.
Pierwszym, co poczuł, był ten cudowny, słodki zapach. Nie potrafiłby go nazwać ani przypisać do niczego, co znał. To było coś niepowtarzalnego, jedynego w swoim rodzaju. Wtulił się w źródło tego zapachu... I to właśnie wtedy zorientował się, że spał w ciele człowieka, obejmując Floriana i tuląc go do swojej piersi. Jego serce momentalnie zabiło szybciej.
Białowłosego nie obudziły jednak ani śmiech, ani płacz. Spało mu się zwyczajnie zbyt dobrze. Całkiem możliwe, że nigdy nie spało mu się lepiej... Bo nie wiedział, że po raz pierwszy spał w ramionach innego mężczyzny. Zasypiał przecież przy tygrysie... I właśnie teraz wymamrotał coś przez sen, tak jak miał to w zwyczaju, a potem przytulił się do niego mocniej, wciskając twarz w nagą, twardą i gorącą pierś.
Tygrys nawet nie miał pojęcia, kiedy się przemienił. Florian również najwidoczniej nie zdawał sobie z tego sprawy.... Kompletnie nie wiedział, jak powinien się zachować, więc po prostu leżeli tak jeszcze przez chwilę. Po kilkunastu minutach powoli zaczął się odsuwać, starając się nie obudzić przy tym Floriana. Odsunął się odrobinę w tył i ułożył na poduszce, patrząc na niego z tej perspektywy... I po prostu go obserwował, zachwycając się jego pięknem.
Florian zareagował na ten ruch. Poczuł również, że ktoś go obserwuje... Westchnął ciężko, niechętnie, i powoli rozchylił zaspane, jasne oczy, które w następnej sekundzie otworzyły się szeroko, gdy zorientował się, że patrzy na człowieka, a nie na tygrysa.
Zmienny drgnął, widząc, jak Florian się porusza, jak powoli otwiera oczy. Dostrzegł zaskoczenie na jego twarzy i to sprawiło, że zakopał się bardziej w kołdrę, chowając pod nią swoją nagość.
– Nie chciałem cię obudzić – wyszeptał przepraszająco.
Niezwykle delikatny rumieniec, ledwie zauważalny, pojawił się na bladych policzkach Flo, gdy uświadomił sobie, że mężczyzna był nagi. Towarzyszyło temu także przyjemne ciepło, które poczuł w całym swoim ciele.
– Jeżeli dobrze pamiętam, to w nocy zasypiałem z tygrysem – spróbował zażartować, brzmiąc przy tym absolutnie niewinnie.
– Może źle pamiętałeś – odszepnął, czując, jak serce podchodzi mu do gardła, choć chłopiec oczywiście miał rację.
Przez krótką chwilę Florian mógł przyglądać się jego twarzy o barwie kawy z mlekiem, rozświetlonej promieniami ciepłego słońca, rozgrzewającego poranek po burzy. Widział na niej kilka małych ranek, które zdobył w czasie walki z wilkami, a także starą bliznę po lewej stronie, przypominającą ślad pazurów przechodzący przez jego brew oraz oko, wprost na policzek, niemal do samego kącika ust. Druga, równoległa do tej pierwszej, biegła znacznie krócej, jedynie przez skroń. Florian nie miał jednak okazji, by przyjrzeć się jej jeszcze lepiej, bowiem mężczyzna nagle przemienił się z powrotem w tygrysa, którego wielka łapa pacnęła lekko Floriana. Roześmiał się pięknie, głośno i absolutnie radośnie.
– Jesteś trochę niemożliwy, Maleńki, wiesz? – Stwierdził, gdy jego drobna dłoń dotknęła wielkiego pyska. Musnął opuszkami palców nos, przesunął palce w górę i podrapał go delikatnie za tym biednym uchem, w którym brakowało kawałka małżowiny.
Gdyby tylko mógł, zmienny uśmiechnąłby się. Niestety, w ciele tygrysa było to zwyczajnie niemożliwe. Zaczął jednak mruczeć i poruszył uszami, gdy chłopiec zaczął go drapać. Po chwili podniósł się, a łóżko jeszcze bardziej ugięło się pod jego ciężarem. Przeciągnął się, prostując przednie łapy i wyginając grzbiet, a przy tym ziewnął głęboko, ukazując swoje ogromne kły.
CZYTASZ
Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze [bxb]
Kurt Adam"Nasza dusza jest jak płomień, który został rozdzielony... dawno temu. Bliźniacza dusza jest tylko jedna, jedyna, jest jak lustro, odbicie wszystkiego, czym jesteś. Mówi się, że kiedy widzisz tę osobę, ten bliźniaczy płomień, po prostu wiesz, że...