XXXIV. Całe życia

299 29 5
                                    

W pierwszej kolejności zaniósł kolację do ich sypialni, ale ponieważ nie zastał tam Flo, wrócił się do gościnnego pokoju. Na początku bardzo niepewnie i po cichu zajrzał przez uchylone drzwi... a widok Flo, siedzącego na łóżku w bezruchu, niemal złamał mu serce. Chłopiec wpatrywał się tępo w swoje drobne dłonie i nawet nie usłyszał zmiennego tygrysa.

Wsunął się więc bezszelestnie do środka, a nim białowłosy zdołał się zorientować, już klękał przed nim na podłodze. Jego ciepłe, silne dłonie znalazły się na chudych kolanach, zaraz gładząc smukłe uda. Patrzył na niego z dołu w milczeniu, obdarzając go jedynie tą wyjątkową czułością.

Florian drgnął, nim spojrzał na niego smutno, ale po jego drobnym ciele wnet rozeszło się ogromne ciepło, gdy dostrzegł w zielonych oczach... miłość. Niewyobrażalną, ogromną miłość. Bogowie, tak bardzo go kochał... Bezgranicznie mocno.

- Kocham cię - wyszeptał, ledwie poruszając przy tym wargami.

- A ja kocham ciebie - odpowiedział od razu, sunąc przy tym dłońmi po jego udach. Widział, że coś było nie w porządku... Czuł to. Ta sytuacja przerastała ich obu. - Powiedz mi... powiedz mi, o czym myślisz - poprosił cichutko.

- Czy możemy... czy moglibyśmy... pójść do naszej sypialni? - Zapytał cicho Florian, zamiast odpowiedzieć na prośbę. Nie chciał rozmawiać tutaj, wolał pójść kawałek dalej, gdzie wszystko pachniało już tylko Tonym... W swoim pokoju czuł się znacznie bezpieczniej, pewniej.

Zmienny od razu pokiwał głową. Podniósł się, a potem sięgnął po dłoń Flo, aby pociągnąć go z łóżka. Białowłosy bez słowa podążył wiernie za swoim mężczyzną, mocno trzymając przy tym jego dłoń, jakby bał się, że Anthony zniknie. Gdy weszli do ich sypialni, zamknął za nimi drzwi, mając nadzieję, że Tony nie będzie miał nic przeciwko. Potem podszedł do łóżka i wspiął się na nie, oddychając głęboko. Łóżko tutaj było o wiele większe niż to w pokoju obok, jednak w nocy i tak spali razem, zawsze maksymalnie wtuleni w siebie, zajmując bardzo mało miejsca. Florian bardzo często spędzał, przynajmniej część nocy, na swoim partnerze, ponieważ tak spało mu się najlepiej.

- Boję się - wyznał cicho. - Ale wiem, że... ona nie kłamie. Znała... zna cię.

Anthony cenił sobie prywatność. Zwłaszcza tutaj, w tym pokoju. Odkąd się do niego przeniósł, stał się ich... oazą. Kolejnym bezpiecznym miejscem, choć nie tak intymnym, jak jaskinia. To było ich miejsce, tylko ich. Tak jak koty w naturze miały swoje leża, tak ten pokój... był czymś właśnie w tym rodzaju.

Usiadł na łóżku, niedaleko białowłosego.

- Również się boję - przyznał. - To nie tak, że jej ufam, ale... chciałbym... chciałbym móc dowiedzieć się od niej jak najwięcej. Po raz pierwszy mam taką szansę i... może być jedyną.

Florian przysunął się do niego odrobinę, zanim podciągnął kolana pod brodę i objął nogi ramionami. Było mu dziwnie zimno, choć miał na sobie długie spodnie i ogromną, ciepłą bluzę. Słuchał go uważnie, patrząc na niego łagodnie... z miłością.

- To chyba jedyna osoba, która może odpowiedzieć na niemal wszystkie pytania dotyczące tego życia - odpowiedział cicho Flo, zgadzając się z nim. - Skoro znała cię tak dobrze... Może nawet lepiej, niż ktokolwiek inny... - dodał i uśmiechnął się jednym kącikiem ust. - I przebyła taką drogę... Myślę... Nie, ja wiem, że musisz wykorzystać tę szansę, by dowiedzieć się, jak... jak wyglądało twoje życie, zanim trafiłeś do cyrku.

Zmienny tygrys również przysunął się jeszcze bliżej. Położył dłoń na jednym z kolan Flo, patrząc mu prosto w oczy.

- Ale potrzebuję mieć cię blisko - wyszeptał cicho, niemal żałośnie.

Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz