UWAGA! W poniższym rozdziale pojawiają się sceny przeznaczone dla dorosłych czytelników 🌶️🌶️🌶️🌶️
Florian stanął na własnych nogach w jaskini i... zaniemówił. Spodziewał się tego samego widoku, co tydzień temu. Ciemnej, wilgotnej i miękkiej od mchu jaskini. Jednak to... to, co tam ujrzał, przerosło jego wszelkie oczekiwania. I marzenia chyba też.
Anthony zadbał o małe źródło światła w postaci lampki na baterie, a do tego kilku świec, za których zapalenie zabrał się właśnie teraz. Przytargał tutaj także cały stos starych, miękkich koców oraz poduszek, które pokrywały jeszcze starszy i zniszczony materac, okryty jednak czystym prześcieradłem. Całość obsypana była płatkami kwiatów.
– Tony... – wydusił białowłosy, tak bardzo wzruszony, gdy próbował objąć wzrokiem to wszystko. Odetchnął głośno, drżąco, niemal nie wierząc własnym oczom. Poczuł się tak, jakby znaleźli się w sypialni, ich własnej. To było ich miejsce, ich gniazdo. Spojrzał w końcu na swojego partnera, a Tony mógł zorientować się, że w jego oczach, obok absolutnej miłości, zalśniły łzy.
Tygrys nie przygotował tego dzisiaj, w pięć minut przed ceremonią. Szykował to od... już, właściwie, wielu dni. Zdobył stary, nieużywany materac, trzymany w jednym z gospodarczych budynków. Zgromadził poduszki i koce, aby było odpowiednio miękko. Od Julii wziął czystą pościel i prześcieradło. Bardzo długo zbierał też kwiaty, aby płatków było wystarczająco dużo... Wyprostował się po zapaleniu ostatniej świecy, a zapalniczkę zostawił gdzieś na ziemi. Przeniósł wzrok na Flo i uśmiechnął się, tak bardzo nieśmiało.
– To nasze miejsce – przypomniał mu, podchodząc do niego.
– Tylko nasze – odparł białowłosy, nie odwracając od niego wzroku. Miał wrażenie, że w tym momencie jedynie bardziej zakochał się w zmiennym tygrysie, choć przecież już kochał go tak mocno, najmocniej na świecie... Zrobił krok w jego stronę i uniósł dłonie, aby umieścić je na jego twardej, szerokiej piersi. – Uwielbiam to, że już się tutaj kochaliśmy, ale to wszystko... cieszę się, że... że tak... spędzimy tę noc – wyznał szeptem.
Znacznie większe dłonie tygrysa prędko odnalazły dla siebie miejsce na wąskich biodrach śnieżnej pantery.
– Spędzimy ją tak, jak tego zapragniesz – odpowiedział mu szeptem Anthony, patrząc mu z góry prosto w oczy. W jego własnych lśniła miłość. Czyste uczucie, ale także... pożądanie. – A w najbliższych dniach będziemy mogli bardziej się postarać... – dodał, rozglądając się nieco dookoła. – Żeby było tu jeszcze przytulniej.
– Więc będziemy często tu przychodzić? – Spytał z bardzo nieśmiałym uśmiechem. Jedna z dłoni tygrysa poruszyła się, sunąc po wąskiej talii, a następnie znów w dół, na smukłe udo.
– A nie chcesz? – Zapytał cicho, dość nieśmiało, ale również z nutą zaskoczenia.
– Chciałbym... chciałbym bardzo – odpowiedział. Pragnął spędzać w tym miejscu jak najwięcej czasu. W ich miejscu. – Nie czujesz...? – Spytał zaraz, mając na myśli zarówno swoje widoczne podniecenie, jak i własny zapach, który był teraz zdecydowanie bardziej intensywny niż zwykle.
Anthony nie miał na myśli... tylko na seks. Chodziło mu również o coś innego, ale w tamtym momencie nie zamierzał do tego wracać, bowiem nagle w jego nozdrza ze zdwojoną siłą uderzył nęcący zapach Flo. Czuł go już wcześniej, ale teraz... teraz chłopiec jakby celowo produkował go jeszcze więcej. Jakby umyślnie chciał go zachęcić... rozdrażnić.
Nagle zacisnął palce jednej ręki na biodrze Flo, a drugą chwycił za jego pośladek, przyciągając go do siebie. Ich ciała niemal się zderzyły.
– Czuję – sapnął, a ich twarze znalazły się tak blisko, że Flo aż poczuł jego oddech na swoich wargach. Zapach mężczyzny również się wyostrzył, a atmosfera pomiędzy nimi wyraźnie zgęstniała.
CZYTASZ
Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze [bxb]
Werewolf"Nasza dusza jest jak płomień, który został rozdzielony... dawno temu. Bliźniacza dusza jest tylko jedna, jedyna, jest jak lustro, odbicie wszystkiego, czym jesteś. Mówi się, że kiedy widzisz tę osobę, ten bliźniaczy płomień, po prostu wiesz, że...