XXXII. Nieznajoma

273 34 7
                                    

Kolejne dni mijały bardzo szybko. Florian parę razy pojechał do księgarni, ale głównie zajmował się dziećmi. Anthony pomagał dumie przy polowaniach. Wybrali się nawet do Margaret, u której zjedli obiad i spędzili z nią całe popołudnie. Staruszka szczerze pokochała Tony'ego i była ogromnie szczęśliwa, gdy dowiedziała się, że są oficjalnie razem... choć, oczywiście, nie mogli opowiedzieć jej wszystkiego.

Tego dnia Anthony zajmował się przygotowaniem kolacji, właśnie będąc w kuchni razem z Julią. Na zewnątrz panował absolutny spokój, Florian leżał na trawie, obserwując bliźniaki, które bawiły się kawałek dalej. Popołudnie było przyjemnie ciepłe, wszystkim w dumie mijało leniwie... do czasu, aż pojawiło się nieoczekiwane zamieszanie.

Na podwórku przed głównym budynkiem nagle zjawiło się dwóch chłopaków z dumy. Jeden z nich prowadził ze sobą młodą kobietę, ciągnąc ją za ramię, a ta wyraźnie stawiała mu opór, krzycząc coś do niego po angielsku z mocnym akcentem. Wplatała do tego pojedyncze słowa w innym języku. Najprawdopodobniej przekleństwa.

– Puszczaj! Mówiłam już, wcale nie chciałam niczego ukraść! – Tłumaczyła się, ale pumy jej nie słuchały.

Gdy znaleźli się bliżej, Florian był w stanie dostrzec, że nieznajoma miała na sobie podróżny płaszcz, a jej ogromny plecak niósł drugi z mężczyzn. Kaptur zasłaniał częściowo jej twarz, ale już z daleka widać było, że posiadała znacznie ciemniejszą, całkiem znajomą mu już karnację... Spojrzał na dzieciaki, ale były całkowicie zajęte sobą, więc podniósł się i ruszył prosto w stronę źródła całego zamieszania.

– Hej, co się dzieje? – Odezwał się, ale tuż za nim pojawił się Markus, który wyminął go i szybko ruszył w stronę pum.

– Gdzie ją znaleźliście, chłopcy? – Zapytał, docierając do nich bardzo szybko.

– Węszyła przy szopie. Chciała otworzyć okno – odpowiedział jeden z nich.

Gdy alfa zatrzymał się przed nimi, nieznajomej udało się wyrwać z uścisku, a kaptur spadł z jej głowy, ukazując jej gęste, kruczoczarne włosy, związane w wyjątkowo długi warkocz... Florian musiał poświęcić chwilę, aby przesunąć wzrokiem wzdłuż całej jego długości, bowiem sięgał dziewczynie aż za pas.

Była bardzo młoda... i bardzo piękna. Z daleka widać było jej idealną cerę, pozbawioną najmniejszej skazy, i ogromne, czekoladowe oczy otoczone firanką długich rzęs. Posiadała również pełne, ciemne wargi.

– Nie chciałam niczego ukraść! Nie jestem złodziejką – powiedziała ostro, masując obolałe ramię, zanim przeniosła wzrok na Markusa.

Florian aż wstrzymał oddech. Musiał przyznać, że dawno, a może nawet nigdy, nie widział tak pięknej kobiety. Pięknej i egzotycznej. Jej ciemna skóra, jeszcze ciemniejsze oczy i pełne, ciemne wargi przywiodły mu na myśl Tony'ego. Nieznajoma była tak egzotyczna, jak jego partner. Serce w jego piersi zabiło szybciej i zakłuło go boleśnie.

– Skoro nie jesteś złodziejką, to co tutaj robisz? – Zapytał ostro jego ojczym, wpatrując się w nią jeszcze ostrzejszym, oceniającym spojrzeniem. – Po co tu przyszłaś?

W tym samym czasie Florian poczuł obok swoich nagich stóp małych braci, więc pospiesznie wziął ich na ręce, choć byli już coraz ciężsi, a on – z niezrozumiałego dla siebie powodu – nie miał już tyle siły, by dźwigać ich obu, zwłaszcza pod postacią dzieci. Przycisnął dzieciaki do siebie, również obserwując nieznajomą i, z szybko bijącym sercem, czekając na jej odpowiedź. Tylko przez moment poczuł na sobie jej spojrzenie, bowiem szybko wróciła do Markusa. Wpatrywała się w niego przez chwilę, jakby próbowała coś z niego wyczytać...

Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz