Tygrys zasnął jako drugi, ale obudził się jako pierwszy. Zbudził go szum wodospadu oraz poranny śpiew ptaków docierający tuż zza ściany wody. W pierwszej chwili nie do końca kojarzył, gdzie się znajdował i co się wydarzyło... Ale bardzo szybko spostrzegł Floriana tuż obok siebie, a jego serce od razu zaczęło bić szybciej.
Florian. To był Florian.
Miał przed sobą cały swój świat. Swój bliźniaczy płomień.
Nigdy nic nie było tak właściwie, jak właśnie to. Oni. Mógł nie posiadać swoich wspomnień, mógł nie pamiętać, kim tak naprawdę był, ale... to już nie miało znaczenia, bowiem go odnalazł. Florian był wszystkim, czego potrzebował. Florian, który spał bardzo głęboko... Było to spowodowane, oczywiście, głównie zmęczeniem, ale także poczuciem bezpieczeństwa i ciepłem ciała alfy. W środku nocy, gdy byli już rozłączeni, przekręcił się na brzuch, bo tak było mu chyba w tamtym momencie najwygodniej. Spał jednak z twarzą obróconą w kierunku zmiennego.
Nie obudził się więc pod wpływem wzroku Tony'ego. Nie obudził go szum wodospadu czy śpiew ptaków. Drgnął jednak, gdy poczuł jego delikatny dotyk na policzku. To właśnie w tamtym momencie zaczęły powracać do niego wspomnienia poprzedniej nocy i... ból. Okropne pieczenie między pośladkami oraz ból w środku. Westchnął przez to cicho i powoli otworzył oczy, spoglądając nieśmiało na mężczyznę. Jego blade policzki niemal od razu się zaróżowiły.
Anthony zaś... uśmiechnął się. Uśmiechnął się, tak bardzo cieple, czule... po prostu szczęśliwie.
– Witaj – wyszeptał, gładząc czule jego policzek.
– Cześć – odszepnął i również delikatnie się uśmiechnął. – Czyli to jednak nie był sen – powiedział cicho i przesunął dłoń, która szybko musnęła nagą skórę zmiennego tygrysa.
– Nie... To nie był sen – odparł mężczyzna i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podniósł się odrobinę na drugim ramieniu, aby dosięgnąć do ust Floriana. Pocałował go bez ostrzeżenia, czule i tęsknie.
Ten pocałunek zaskoczył chłopca, jednak bardzo szybko się opamiętał i odwzajemnił go, równie czule i tęsknie, jakby ostatni raz całowali się parę dni temu, a nie zaledwie parę godzin... Uniósł także dłoń i dotknął jego brzucha, boku... Zwyczajnie nie mógł się przed tym powstrzymać.
Tygrys uśmiechnął się w usta Floriana, czując, jak odwzajemnia pocałunek, jak dotyka jego nieco lepkiego od zaschniętego nasienia brzucha.
– Musi być już bardzo późno – wymamrotał, odsuwając się, aby spojrzeć na jasno oświetlone ściany jaskini.
Flo odrobinę się skrzywił, gdy Anthony się od niego odsunął. I skrzywił się jeszcze bardziej, słysząc to. Domyślał się, że było późno, ale ani trochę nie chciał wracać do dumy...
– Naprawdę nie możemy zostać tu na zawsze? – Zapytał cicho i znów ułożył się wygodnie na brzuchu. Wsunął dłonie pod głowę, by było mu wygodniej.
– Mam wrażenie, że już o to pytałeś – odpowiedział mu równie cicho, nadal uśmiechając się czule. Powoli podniósł się do siadu przesunął wzrokiem po nagim ciele Flo...
– Pytałem – przyznał. – Ale jeszcze wtedy nie wiedziałeś, że jestem twoim płomieniem – ciągnął dalej. Czuł, że Anthony na niego patrzy i starał się nie zwracać na to uwagi, choć w pewnym sensie żałował, że nie miał się czym okryć. Na jego bokach, na biodrach, już pojawiły się sine ślady po palcach zmiennego tygrysa. A jego pośladki... były brudne od ich zmieszanych wydzielin. Nie tylko od spermy Tony'ego. – I teraz... moglibyśmy żyć tutaj razem, mieszkać w tej jaskini... kochać się, jeżeli chciałbyś... – zawiesił głos i spłonął jeszcze większym rumieńcem.
CZYTASZ
Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze [bxb]
Werewolf"Nasza dusza jest jak płomień, który został rozdzielony... dawno temu. Bliźniacza dusza jest tylko jedna, jedyna, jest jak lustro, odbicie wszystkiego, czym jesteś. Mówi się, że kiedy widzisz tę osobę, ten bliźniaczy płomień, po prostu wiesz, że...