Rozdział 7

75 7 1
                                    

Niebieskoskóry czekał na nich tuż przed wejściem do bazy, stojąc oparty na rękojeści samehady, której najwyraźniej to nie przeszkadzało. Rekin, gdy tylko zauważył swoich towarzyszy, podszedł do nich i posłał młodszej sympatyczny uśmiech.

- Do kraju wiatru dojdziemy za dzień bez komplikacji, z nimi za półtorej bądź dwa, dlatego postaramy się nie rzucać w oczy – rzekł Uchiha, kątem oka patrząc na kolorowowłosą, która lekko kiwnęła głową, w geście zrozumienia. Po chwili ruszyli.

 Na swojej drodze nie spotkali komplikacji, a przez cały czas utrzymywała się pomiędzy nimi cisza, co nie było niczym nowym dla dziewczyny i Uchihy, jednak Hoshigaki'ego wprawiało w zmieszanie, chodź do ciszy przy takich wyprawach był przyzwyczajony.

Ta cisza miała też swoje plusy, ponieważ gdyby nagle zjawił się przeciwnik, można by było wykryć jego obecność wcześniej i być świadomym nadchodzącej walki. Do tego przyczyniła się ona i tym razem, bo Kitsune usłyszała szelest, który nie podobał się jej, przez co przystanęła, po czym przystawiła swoje dwa palce do ziemi, po chwili wyczuwając kogoś chakrę, zbliżającą się w ich stronę, nie jedną chakrę. 

Posiadacz sharingana także poczuł coś niepokojącego, po czym odwrócił się w stronę młodszej kunoichi, lecz jej nie było, a w miejscu, gdzie się zatrzymała, leżała mała, zgięta kilka razy karteczka, którą brunet szybko podniósł i sprawdził jej zawartość.

,,Zbliża się czterech mężczyzn od północy, jakieś 250 metrów od nas, sprawdzę ich i tak, mam na ogonie twojego kruka, Itachi-sama”.

Itachi lekko zdziwiony, ale także zaciekawiony swoją młodszą towarzyszką, zerknął tylko na swojego starego kompana, który wyglądał mu z za ramienia, na papierową karteczkę, widząc też, jak czarnooki podpala ją w dłoni, po chwili mając już na niej tylko ciemny pył.

Tymczasem grupa ninja z kraju ziemi przemieszczała się skacząc po gałęziach, nikt z nich nie wyróżniał się wielce od reszty, mając na sobie podstawowe kamizelki, jakie w iwie były standardem, jednak jeden z nich niespodziewanie zatrzymał się i rzucił kunai’em  w stronę krzaków, z którego nagle wyskoczył czarny lis, który zatrzymał się na chwilkę, patrząc na mężczyznę o jasnych włosach, po czym uciekł, ponownie znikając w krzakach.

- Widziałeś go? – mruknął jeden z jego towarzyszy, który nie wydawał się być najmądrzejszy. – Ciężko spotkać takiego lisa – powiedział zdziwiony, patrząc nadal w miejsce, gdzie wcześniej stało wspomniane stworzenie.

- Tak... – odparł wyglądający na najbardziej rozgarniętego ze wszystkich chłopak, po czym spojrzał do góry na bezchmurne niebo. – Uważajcie, mam złe przeczucia – rzucił, nie patrząc na swoich towarzyszy, ruszając z powrotem w drogę, jednak nie mógł się wyzbyć dziwnego poczucia bezradności i niepokoju.

Kiedy tylko ruszyli dalej, zwierzak o czarnym umaszczeniu, zmienił się w ciemnowłosą dziewczynę, która spojrzała na czarnego ptaka, siedzącego na gałęzi pobliskiego drzewa, a ten rozumiejąc jej gest usiadł na jej dłoni. Kitsune niewiele myśląc wyjęła z kieszeni małą karteczkę, na której szybko napisała niezbędne wiadomości i przywiązała ją najdelikatniej do nogi kruka.

Członkini akatsuki wydała z siebie coś, co brzmiało jak krakanie, ale nie do końca, po czym przejechała palcem po głowie ptaka, który wydawał się być zadowolony, z takiej pieszczoty, na co ponownie brązowooka powtórzyła dźwięk w innej tonacji, a zwierzę odleciało, zostawiając jej nic innego do zrobienia, jak wrócenie do swoich towarzyszy, w formie, w której od nich odeszła.

Kruk nie miał zbyt dużego wyboru, jak dostosować się do polecenia jakie zostało mu wydanie, starając się nie zostać zauważonym, gdy znajdował się obok grupy shinobi, co mu się udało i bez większych problemów dotarł do Uchihy, który zamyślony nie zauważył go, dlatego ptak sam szybko dał o sobie znać, kracząc.
Ciemnowłosy spojrzał na niego, po czym odwiązał małą kartkę od jego nogi, zaczynając ją otwierać, co cały czas obserwował Hoshigaki zza jego pleców.

,,Shinobi z iwagakure, dwóch średniej klasy, jeden niezbyt problematyczny i ostatni najbardziej ogarnięty, z którym mogą być drobne problemy, zwłaszcza, że przeczuwa coś niepokojącego".

 Mistrz iluzji spojrzał w stronę lasu, od którego czuł obcą chakrę, co oznaczało, iż ich przeciwnicy zaraz będą mieli okazję spotkać się z nimi, lecz nie wyjdą z tego spotkania cało. Nawet Samehada wiedziała, że za chwilę będzie mogła skosztować nowej chakry, bo zaczęła się wiercić niespodziewanie.

Znikąd powiał zimny wiatr, niosąc ze sobą zielone listki, zanim ktokolwiek wyszedł z zarośli, a gdy już to się stało oczom dwójce członków akatsuki ukazał się blondwłosy chłopak o jasnej cerze i ciemnych oczach.

- Hej, wy dwaj! Kim jesteście? – odezwał się, mając w ręce kunai, na wszelki wypadek, jednak nie otrzymał odpowiedzi. – Jesteście z Akatsuki? – ponowił pytanie, ale ponownie odpowiedziała mu cisza.

Itachi czuł, że była to pułapka, zwarzywszy na to, iż pojawił się klon mężczyzny, o którym już wcześniej było mu wiadome, że to on mógł stworzyć problem, a oprócz tego, nigdzie nie było widać jego towarzyszy, nawet wyciszyli chakrę, co nie byłoby najgłupszym podejściem, gdyby zrobili to wcześniej. Czarnooki wyjął kunai'a rzucając go w klona, który zniknął i dopiero wtedy zaczęła się właściwa walka.
Przed ich oczami ukazali się ukryci wcześniej ninja, z których jeden, rzucił się na nich i został pokonany jako pierwszy, przez zniecierpliwioną Samehade, która z przyjemnością trawiła jego chakrę. Chcąc nie chcąc, nie sprawiło to, że walka nie trwała dalej. Jeden z ich wrogów wykonał w ich stronę kulę ognia, która jednak została skutecznie zneutralizowana przez wodną technikę Kisame.

Kruczowłosy korzystając z nieuwagi przeciwników, wciągnął jednego w genjutsu, a po chwili ten padł nieprzytomny na ziemię, z przerażonym wyrazem twarzy. Kiedy spojrzał w bok, by sprawdzić, co wywołało szelest, blondyn zbliżył się do niego i miał zamiar podciąć mu gardło, gdy jednak jego plan został zniszczony, przez ostrze kunai'a, należącego do Uchihy, więc szybko odskoczył w bok formując pieczęcie.

- Doton: Daichi Ganshō – krzyknął a po obu stronach posiadacza sharingana zaczęły wyrastać ogromne kamienne prostokąty, więżąc go w środku, jak to myślał shinobi iwy.

Kisame tymczasem walczył z uporczywym ninja, gdy nagle poczuł, jak coś wbija się w niego od tyłu, na co spuścił zaskoczony gardę i dał stojącemu naprzeciw niego mężczyźnie szansę, by ten zadał mu cios, jednak, nic takiego się nie stało.

Młoda kunoichi, chwilę temu przyglądająca się sytuacji, teraz stała za mężczyzną, który był nabity na jej katanę i cały drżał, nie mogąc wykonać żadnego ruchu, zdołał tylko cicho zapiszczeć, zwracając swój wzrok na oczy dziewczyny, które nie wróciły do swojej normalnej barwy. Ciemnowłosy mężczyzna poruszał wargami, jednak nic z nich nie wypłynęło, prócz szkarłatnej cieczy.

Widząc, że napastnik nie będzie w stanie już z tego wyjść, wyjęła z niego ostrze, pozwalając jemu ciału opaść bezwładnie na ziemię, sama mogąc teraz spojrzeć na ryboczłowieka, który nie wiedział, iż został on poczęstowany senbonem, nawet kilkakrotnie.

Blondyn spojrzał na swojego towarzysza, leżącego pod nogami ciemnowłosej, po czym poczuł, jak ktoś przykłada mu do gardła ostrze, jednak z dziwnym uśmiechem ten sam wbił sobie kunai'a w serce i upadł. Itachi spojrzał tylko na niego, by kolejno przenieść swój wzrok z niego na swoich towarzyszy.

The another time ll Obito x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz