Rozdział 14

65 6 2
                                    

Dziewczyna, która nigdy nie przynależała do żadnej wioski ninja, prowadząc podróżniczy tryb życia, pod formą czarnego lisa, przemierzała swoją drogę, mogąc poczuć wiatr i poniekąd poczucie wolności, jakie dawało jej przebywanie z naturą, chociaż tak naprawdę wciąż była uwięziona, bo więziły ją myśli, ograniczało ciało, wiele rzeczy nadal było kwestią przypadku, którym tak zaciekle manipulowało życie.

Nie rozważając nad tym jednak zbyt długo, szybko dotarła do znalezionego przez nią wcześniej miejsca, uspokajając swoje nierówno bijące serce, które znienacka ją zakuło, przez co niezależnie od swojej woli, wróciła do ludzkiej postaci, trzymając się w miejscu znajdowania się tego narządu, czując, iż siedzi na zimnej glebie, czym akurat najmniej się przejmowała.

Ten nagły i ostry ból, który był zapłatą za jej możliwość zmian bez używania do tego dużej ilości chakry, minął dość szybko, jak to zwykle bywało z tego typu napadami, lecz mimo to dziewczyna poczuła się słabiej niż wcześniej, chociaż nie było to nowością po takich akcjach, jednak przyczyniało się do odczucia przez nią wewnętrznego dyskomfortu.

Uczucie to nasiliło się, gdy do brązowookiej dotarł znajomy zapach jednego członka brzasku, przez którego to właściwie chciała zyskać spokój w tym miejscu, który pomimo tego, że widział jej chwilę słabości, swój wzrok wyraźnie w jej stronę zwrócił dopiero wtedy, kiedy jego znajoma sama postanowiła spojrzeć na niego. Mógł dostrzec lekkie zaskoczenie i zmieszanie widoczne w jej piwnych tęczówkach, choć to drugie objawiło się także leciutkim rumieńcem na jej bladych policzkach.

Uchiha obserwował, jak ta ostrożnie, nie tracąc swej wrodzonej delikatności i gracji, stawia bezgłośnie kroki by zbliżyć się do niego, nie mając lepszego pomysłu, co zrobić w takiej sytuacji, jaka zdołała im się przytrafić, nie będąc zbyt przewidywalną ani pożądaną dla obu ze stron. Długowłosa przysiadła się do niego, nie mówiąc jednak w jego stronę ani słowa, ale w końcu sama nie wytrzymała dziwnej atmosfery, jaka zdołała się pomiędzy nimi wytworzyć i postanowiła ją przerwać.

- Tobi-kun, chciałabym ci coś pokazać, choć może to złe określenie dla tego przeżycia, jednak jedyne, jakie przyszło mi do głowy... – szepnęła wręcz niepewnie, wyciągając proponująco swoją dłoń w stronę bruneta, którą ułożyła tak, by mógł on położyć na niej swoją, co ku jej zdziwieniu po chwili uczynił. – Zamknij oczy – poprosiła bardziej niż rozkazała, sama robiąc dokładnie to samo, by ułożyć wolną dłoń na ziemię i poczuć to lubiane przez nią poczucie wypełnienia chakry z otoczenia, jaką w niewielkim stopniu, aby nie zaszkodzić swojemu towarzyszowi, przelała do jego chakry, żeby także mógł odczuć to, co ona.

Było to uczucie, którego nie można opisać jednym słowem, bo łączyło w sobie wiele emocji, a najbliżej można było to porównać do wrażenia, stania się jednym z elementów natury, niezłomnym, długowiecznym, które widziało wiele, radziło siebie z wieloma rzeczami, było czymś niezmiennym, czymś co podlegało zniszczeniu, jednak często wydawało się być niezależne od niektórych kwestii, których ilość była większa, niż w przypadku ludzkim.

Było to tylko kilka minut tego doświadczenia, które jednak wystarczało zamaskowanemu mężczyźnie, by stwierdzić, że bardzo mu się to podobało, a sama niepozorna kunoichi jest o  wiele potężniejsza niż daje to po sobie poznać, co odczuł chwilowo mając kontakt z jej dość niecodzienną chakrą, której to jej nie brakowało i dopiero po czasie zwrócił uwagę na jej dłoń, którą nadal trzymał, czując na niej delikatny dotyk, który wydawał się być wręcz prawie nie obecny, jakby jego właścicielka bała się tej niewielkiej bliskości, niedługo po tym zabierając dłoń.

- Uciekasz tutaj, prawda? – spytała nagle zielonowłosa, zmieniając całkowicie tok myślowy swojego słuchacza, który na tą chwilę również odwrócił od niej wzrok, skupiając się bardziej na ptaku, który usiadł na pobliskiej gałęzi, przyglądając się dwójce shinobi. – W końcu nie musisz tutaj udawać.

Tobi na chwilę zawiesił się, skupiając się jedynie na swojej młodszej rozmówczyni, która bardzo różniła się od jego ukochanej Rin, za którą tak bardzo tęsknił każdego dnia. Kitsune była świadoma zła, bólu i cierpienia, jakie istniało na świecie, sama się o nim przekonała, co widział w jej oczach, ruchach, gestach, samej nieufności, jaką najotwarciej pokazywała i posiadała tylko jedną cechę, która kojarzyła mu się z jego Rin, a mianowicie oczy, które były ciepłe oraz życzliwe, pomimo wielu przeżyć.

- Zabiłaś ważną ci osobę – jego zimny, głęboki głos przyczynił się do dreszczu, jaki przeszedł po ciele posiadaczki piwnych tęczówek, jaka objęła się ramieniem.

- Tak, był moją ostoją, a jednak wina nie leży tylko po mojej stronie... Zdradził mnie, moje zaufanie, zabił człowieka, którego również kochałam – ciemnooka nie wiedziała dlaczego mu to mówi, właściwie nie wiedziała, czemu jeszcze mu przeszkadza, przecież słuchanie o jej problemach nie było czymś, co fascynowało ludzi, bo sami mieli swoje zmartwienia. – Przepraszam, że ci tak przeszkadzam, lepiej już pójdę – miała już wstać, lecz poczuła stanowczy uścisk na prawym nadgarstku, który sprawił, iż zatrzymała się, niepewnie podnosząc wzrok na posiadacza sharingana, jaki przez chwilę wydawał się wyssać z niej trochę chakry, choć dziewczyna przypuszczała, że jej złudzenie.

- Dziękuję, Kitsune – na te słowa, jakie nadal były wypowiedziane jego prawdziwym głosem, jego towarzyszka uśmiechnęła się delikatnie, ale i on szybko zniknął z jej twarzy, która zdążyła nabrać bladszego odcieniu, a samo jej ciało zachwiało się niebezpiecznie i zapewne upadłaby, gdyby nie Uchiha, jaki wstał zręcznie, przyciskając ją do swojej klatki piersiowej oraz otaczając ją swoimi ramionami, by ją podtrzymać.

Lecz to chwilowe osłabienie nie przeszło dziewczynie, która niedługo potem straciła przytomność i w tym momencie była całkowicie zdana na łaskę bruneta, który jednak zamiast pozbyć się jej, nie martwiąc się o wydanie jego prawdziwej strony, poczuł lekkie ukłucie w klatce piersiowej, którego pochodzenia nie znał, ale coś nakłaniało go do pomocy niezbyt znanej mu osoby, chociaż w tamtym momencie sam nie wiedział co dokładnie, później był tego niemal pewien.

Bez zbędnego marnowania czasu, zamaskowany mężczyzna wziął ciemnowłosą na ręce, niedługo po tym znikając wraz z nią, nie zdążając nawet zauważyć, że do ptaka, którego wcześniej podziwiali z Kitsune, dołączył drugi, również z zaciekawieniem obserwując ludzi, jacy byli bardziej do siebie podobni, niż można byłoby ich o to podejrzewać.

Kiedy tylko Tobi zjawił się w bazie akatsuki, jak zwykle narobił hałasu i zamieszania, wciskając reszcie kłamstwo, jakoby niebieskowłosa zemdlała podczas zabawy z nim, ostatecznie jednak długowłosa została ułożona w swoim pokoju, a Konan miała jej doglądać, mając nadzieję, iż nie jest to nic poważnego, bo tylko ta najmłodsza członkini tej organizacji, znała się na medycznym jutsu.

The another time ll Obito x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz