Rozdział 16

67 4 1
                                    

Dni w bazie Akatsuki mijały, a Kitsune powoli dochodziła do pełni swoich sił, lecz nawet po odzyskaniu swojej sprawności, Pain nie pozwalał jej na wychodzenie z bazy, dopóki nie poczuje się całkowicie zdrowa, ponieważ zależało mu na jej zdolnościach, które mogły stać się dla niego bardzo przydatne, choć oprócz tego, miał do niej dziwną słabość i nie był z tym sam.

Zasadniczo teraz, najmłodsza z tej organizacji, członkini przechodziła spokojnie bez znane już korytarze, prowadzące do ogrodu, jaki stosunkowo często odwiedzała, zwłaszcza teraz, kiedy wychodzenie na większe wędrówki było dla niej zakazane, a jej lisia strona nie mogła znieść siedzenia w jednym miejscu, bez kontaktu z naturą.

Kiedy tylko znalazła się w ostoi dla wszystkich roślin, jak zwykle przeszła przez wszystkie możliwe ścieżki, by tylko ponownie zobaczyć wszystkie roślinki i znaleźć się obok małego drzewka, które pomimo tego, iż szczególnie je pielęgnowała, nie nabrało kolorów, ale jego stan się też nie pogorszył, właściwie po dłuższym przejrzeniu się mu, dostrzegła dodatkowy pączek na pojedynczej gałązce, co wywołało na jej twarzy lekki, aczkolwiek szczery, uśmiech.

- W końcu się ożywił – słysząc za swoimi plecami ten znajomy głos, brązowooka poczuła, jak przez jej ciało przechodzi zimny dreszcz, a myśli tracą dopiero co zaczęty wątek. Odwróciła się do swojego towarzysza.

- Och, Zetsu... Dziękuję, że się nim opiekowałeś – powiedziała, posyłając zielonowłosemu wdzięczny uśmiech, który w żadnym stopniu nie był sztuczny.

- Coś się stało? Jesteś zamyślona – spytał się jej biały, będąc w stanie odczytać jej stan, bo dość dużo czasu z nim ostatnio spędzała, pomagając mu w dbaniu o ogród, za co bardzo ją cenił.

- T-to nic takiego... Po prostu...- nim zdążyła dokończyć, ktoś przerwał jej wypowiedź, a była to cała trójka ninja, którzy wpadli do tego miejsca taranując przy okazji kilka kwiatków, by ostatecznie zatrzymać się przed nogami ciemnowłosej w dość dziwny sposób.

- Złaź kurwa ze mnie, ty zjebana blondyno! – mruknął siwowłosy, który leżąc na brunecie, jaki stęknął, gdy niebieskooki przez przypadek, a może i nie, kopnął go prosto w żebra.

- Nie jestem kobietą, hm! – opowiedział mu w nerwach piroman, szukając swojej gliny, ale przy tym ponownie dźgnął Uchihę.

- Tobiego wszystko boli – oznajmił, niemal płacząc, leżący na ziemi lizak, jaki był podstawą tego dziwnego koła, ale szybko cała trójka ucichła, gdy tylko dostrzegli zdziwioną posiadaczkę piwnych oczu i podirytowanego Zetsu po jej lewej stronie, lecz głównie na niej zatrzymali swój wzrok. – Kitsune-chan! – po wypowiedzeniu tych słów, ciemnowłosy przeniknął przez swoich towarzyszy, jacy ponownie spadli, dodatkowo się turbując, jednak dziwnie szybko się pozbierali, całkowicie ignorując swój ból, jaki wcześniej tak im przeszkadzał. – Tobi ma coś dla Kitsune-chan! – zawołał ponownie i tym razem odsłonił małego zajączka, który przestraszony zwinął się w kulkę, nie wiedząc co się z nim dzieje, ale kiedy tylko zielonowłosa delikatnie go pogłaskała, zwierzak uspokoił się trochę. – Jest tak samo uroczy, jak Kitsune-chan! – na te słowa ich towarzyszka wyraźnie się speszyła, lecz spotkały się one z aprobatą reszty towarzystwa.

- Co on tutaj robi? Pain będzie zły, gdy się o nim dowie – szepnęła skrępowana poniższą sytuacją, długowłosa, za którą nagle zjawił się wspomniany lider organizacji.

- Już jest – rudowłosy powiedział to tak lodowatym głosem, że wszyscy nagle zamarli, a kwiaty pokryła lekka warstwa szronu, przynajmniej takie wrażenie miała cała ta grupa. – Wysyłam was na 4-dniową misję, całą trójkę i Kakuzu opłaci szkody za wasze pieniądze. Wyruszacie już teraz – na słowa posiadacza rinnegana nikt nie śmiał zaprotestować.

- A cukiereczek? Tobi nie chce go zostawić! – przypomniał Tobi, pokazując mu pluszowe stworzenie, na które ten spojrzał obojętnie. Normalnie kazałby oddać to małe zwierzę z powrotem tam, gdzie te debile je znaleźli, lecz wpadł na inny pomysł.

- Kitsune się nim zajmie – na to ogłoszenie, dziewczyna przytaknęła lekko, dziwiąc się z takiej decyzji jej szefa, lecz nie miała zamiaru jej kwestionować i tylko przyjęła zajączka z objęć Obito, który jeszcze przed wyjściem, gdy zasadniczo zostali sami w korytarzu, do którego się przenieśli, zrobił coś, czego by się po nim nie spodziewała.

Mianowicie w półkroku zatrzymał się, obracając do niej twarzą i po niedługim zmierzeniu jej wzrokiem, widząc, że nie spogląda mu w oczy, złapał za jej podbródek, unosząc go, by ta nie miała innego wyjścia, po czym tylko nachylił się nad jej twarzą, delikatnie gładząc jej policzek swoim kciukiem, tym samym przywołując na twarz młodszej koleżanki lekki rumieniec, na co pod maską się uśmiechnął, zadowolony z jej reakcji.

- Uważaj na siebie, Kitsune... Nie chciałbym, żeby coś się tobie stało, lisku – i z tymi słowami ją zostawił, wprawiając w totalne osłupienie, a samego siebie w zdziwienie, że odważył się z nią tak zagrywać, wiedząc, iż nie uda mu się już siebie oszukać, że nie była dla niego ważna, bo zgodził się z nią zostać, gdy go poprosiła, spotykał się z nią wtedy codziennie, i zostawał dopóki nie zasnęła, lecz nadal miał wrażenie, iż zdradza Rin, która wydawała mu się ważniejsza w dalszym ciągu.

Kolorowowłosa, po odejściu tego shinobi, wciąż mając odczucie jego dotyku na swojej skórze, postanowiła skupić całą swoją uwagę na młodym zającu, który zasnął w jej ramionach, na co westchnęła, delikatnie głaszcząc go palcem po głowie.

- Przynajmniej ty wiesz czego chcesz, prawda? – spytała się go, ale nie otrzymała od niego żadnej odpowiedzi i miała wrażenie, że to nawet lepiej, bo bez pośpiechu mogła udać się do swojego pokoju, przygotowując wszystko, co było jej potrzebne do opieki nad tym zwierzakiem, w tym małe buteleczki do karmienia młodego gryzonia, prowizoryczne łóżko, itp. A gdy tylko się zbudził, zbadała go, sprawdzając, czy wszystko z nim dobrze i prócz paru obić, mały był zdrowy. – Teraz nic tylko czekać na pana, tak, Gurē? – w odpowiedzi dziewczyna dostała tylko charakterystyczny dla tych zwierząt odgłos, na który tylko się uśmiechnęła, ciesząc się, że przynajmniej jeden facet dogaduje się z nią bez dziwnych akcji.  

I pomimo tego, że znała tego zwierza kilkanaście minut, zdążyła utwierdzić się w przekonaniu, iż będzie jej ukochanym zwierzakiem, z którym zawsze będzie mogła porozmawiać, w taki sposób, że rozumieć ją będzie tylko zając, pośród całej tej organizacji, co oznaczało, iż mogła być w stosunku do niego naprawdę szczera.
 

The another time ll Obito x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz