I

197 17 1
                                    

Teraźniejszość

Ktoś mnie śledzi.

Znajduję się w nieznanej mi okolicy, która mówi sama za siebie, by nie zaglądać w jej progi. Nie mam pojęcia jak się tu znalazłam, ale moje myśli cały czas są przy postaci, która się za mną czai.
Mam wrażenie, że w tej uliczce jesteśmy tylko my. Sami. Ta myśl mnie jeszcze bardziej dobija.

Mam przed sobą rozwidlenie drogi. Jedna prowadzi do wysoko zamurowanej ściany, a w drugiej jest dla mnie nadzieja.

Słysząc za sobą trzask bez zastanowienia biegnę w stronę oświetlonej lampy, która stoi na głównej uliczce.

Biegnąc ile sił w nogach czuję jak moje gardło to płonąca lawa, a moja głowa nieznośnie pulsuje.

Jeszcze kilka kroków.

Bez ostrzeżenia ktoś łapie mnie ramieniem w talii, a drugą ręką zatyka usta, by powstrzymać mnie od krzyków.
Po moich policzkach spływają łzy bezsilności. Próbuję go szarpać, bić, gryźć, ale nic to nie daje.
W mojej głowie cały czas rozbrzmiewają kolejne fale wzywające ratunek. Po chwili przestaję się szarpać, by znowu zacząć z nim walczyć. Nie poddam się. Nigdy.

- ELLIE! Obudź się!

Otwieram oczy i ukazuje mi się mama, która potrząsa moimi ramionami, żeby mnie do końca ocucić. Obejmuję ją.

- Już dobrze... - głaszcze mnie po głowie i co chwilę mnie w nią całuje. Odsuwa mnie na długość ramion i ociera moje łzy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że płakałam. - To tylko zły sen.


My everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz