XXIV

81 9 3
                                    


Wiadomość o tym, że Clarie jest naszym patronusem przekonuje mnie nadal, że ten świat jest całkiem pokręcony. Cały czas mam wrażenie, że zaraz się obudzę i to wszystko będziegłupim snem. Lecz to co teraz się dzieje jest jak najbardziej prawdziwe. Moja mama jest w niebezpieczeństwie i oczywiście ja też,ale ona nie ma o niczym pojęcia. Te wydarzenia tak na mnie wpłynęły,że myślenie o ochronie i wypatrywanie podejrzanych ludzi jest dla mnie rutyną.

-Ellie, sorry, że to mówię, ale... Od tygodnia włóczysz się po szkole jak jakiś duch. Wiem, że nie powiesz mi co się dzieje, ale to musi się skończyć. W ogóle nie uważasz na lekcjach, jesteś cały czas gdzieś indziej na pewno nie na planecie Ziemia.

-Przepraszam, Lucy. Kurde tak bardzo chciałabym ci to wszystko powiedzieć, ale nie mogę... Jestem beznadziejna.

-Dobra koniec z tym użalaniem się nad sobą. Ma wrócić normalna Ellie. Ta, która piekła mi muffinki i kłóciła się o to czy idziemy pieszo czy rowerem.

Zaśmiałam się na te wspomnienia. I pomyśleć, że to było zaledwie kilka miesięcy temu.

-Dobrze już dobrze. Żadnych zmartwień...

-I nadmiernego bycia myślami gdzieś daleko. -powiedziała z uśmiechem na twarzy.

-Boże jak się cieszę, że cię mam.

-No... powiedzmy, że ja też.

-Osz ty...

Nie dane mi było dokończyć bo do naszego stolika podszedł Connor.

-Witajcie - powiedział dosiadając się do nas.

-Hej - odpowiedziałam równo z Lucy i od razu wybuchłyśmy śmiechem. Czemu? Nie wiem. Connor patrzył się na nasi już wiedziałam co myśli.

-Dzisiaj sam? - pyta się Lucy.

Już wiedziałam o co chce się zapytać. Niestety domyśliła się, że nie mam za bardzo kontaktu z Eric'iem. Ostatni raz rozmawiałam z nim, gdy przyjechał do mnie po wypadku Clarie. Od tej pory się nie odzywa. Oczywiście pisałam do niego i dzwoniłam,ale nic. Gdyby nie to, że czasami widziałam go w szkole pomyślałabym że coś mu się stało. Trochę mnie to zabolało i jestem tego świadoma, że mnie unika, ale mam nadzieję, że szybko się to wyjaśni.

-Tak wpadłem na chwilkę, a potem idę się uczyć.

-Eric będzie z tobą? - musiałam się spytać, ale widząc minę Connor'a od razu pożałowałam.

-Nie... On tak jakby uczy się razem z Zoya.

-Co?! Jak to z Zoya! - spojrzałam się na Lucy zaskoczona jej wybuchem.

-Lucy. Spokojnie.

-Jak to spokojnie. To ty jesteś jego dziewczyną. To ty powinnaś się z nim uczyć. W ogóle czemu ty nie jesteś wściekła.

-Yyy... ja chyba pójdę i zostawię was samych.

-Ellie?

-W porządku - uśmiechnęłam się. Mam nadzieję, że szczerze. - Powiesz pani Nicolson, że źle się poczułam.

-Dobrze

Szybko się pożegnałam i jedyne co usłyszałam co Lucy mówiła do Connor'a to :

-Po co jej to mówiłeś?


***

Stoję przed wysokim szklanym budynkiem z nazwą Tollos.Trzymam tą wizytówkę i nie wiem co mnie podkusiło by tu przyjechać. Być może już czas stawić czoło mężczyźnie, który nazywa się Andrew Tollos, albo zapomnieć przez chwile o Eric'uDragon'ie i towarzyszącym za nim bagażu.

My everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz