XX

116 17 4
                                    

Następny dzień nie różni się niczym od poprzednich. Oprócz tego, że już nie zamykam się w pokoju na cały dzień. Po długiej rozmowie z Lucy jestem w pewien sposób przez nią zmotywowana. Chcę pokazać, że nie jestem taka słaba za jaką mnie uważają. Na razie nie rozmyślam o Eric'u, jestem przekonana, że będę to robić, gdy nie będę mogła zasnąć. Przynajmniej było tak kilka razy.

Dziś o dziwo mam dobry humor od trzech dni. Mimo, że jestem sama w domu nie zamierzam się lenić. Wprost przeciwnie.

Jest dobrze popołudniu, a ja właśnie zaczynam sprzątać po zrobionych wcześniej ciasteczkach. Tak się wciągnęłam, że zrobiłam ich chyba ze sto. A teraz, gdy patrzę na ten stos, który mnie czeka do umycia w pewien sposób żałuję, ale nie, aż tak bardzo. Chociaż oderwałam się od rzeczywistości.

Włączam radio z którego leci utwór Coldplay'a i lekko podrygując do piosenki kieruję się na stanowisko. Zamiast szybko to posprzątać i mieć to z głowy ja robię to o wiele wolniej niż zazwyczaj, a do tego tańczę, do każdej piosenki, która jest puszczana. Mimo, że niektóre utwory są mi nieznane bawię się doskonale. Wkrótce moje pląsy przerywa dzwonek do drzwi. Nie wiele myśląc podbiegam do drzwi po drodze wycierając dłonie w ręcznik. Po chwili łapię za klamkę, a moim oczom ukazuje się Eric. Ubrany w czarny płaszcz z postawionym kołnierzykiem wygląda o wiele przystojniej. Do tego postawione włosy, które od lekkiego wiatru zostały przedstawione w artystyczny nieład. Policzki ma lekko zaróżowione od stania na mrozie do tego lekko rozchylone wargi i w końcu jego ciemne oczy, które wpatrują się intensywnie w moją osobę.

-Cześć

Głos ma lekko zachrypnięty, a z jego ust po wypowiedzeniu tego słowa unosi się kłębka pary. Szybko się otrząsając z tego, że przyszedł uświadamiam sobie, że na dworze jest chyba z -10 stopni, a ja go trzymam na mrozie.

-Wchodź szybko zanim się przeziębisz - po zamknięciu drzwi kieruję się do kuchni, a on podąża za mną.

-Chcesz coś ciepłego do picia? Kawa, herbata? - pytam nalewając wody do czajnika.

-Poproszę kawę.

Po chwili podaję mu kawę i siadam naprzeciw niego z kubkiem herbaty.

-Więc... - mówię, by wyjaśnił mi swoje przybycie.

-Chcę porozmawiać, Ellie. Chciałbym, żeby było tak jak kiedyś...

-Wiesz, że to niemożliwe

-Wiem, ale nie szkodzi spróbować...

-Poczekaj chwilę. Czy ja dobrze rozumiem. Chcesz bym zapomniała to co mi powiedziałeś i to co było tamtej nocy i o tych waszych tajemniczych rozmowach. To cię rozczaruję bo jakbym miała zapomnieć to wszystko to bym już z tobą nie rozmawiała.

-Nie! Broń Boże! Nie oto mi chodzi. Po prostu... Zanim mnie uprzedzisz. Nie, nie żałuję tego, że powiedziałem ci o tym. Wracając... Nie chcę byś spoglądała na mnie inaczej poprzez obraz tego co ci powiedziałem - westchnął - Nawet nie wiesz jak jest nam trudno. W szkole, w domu, czy nawet w... pracy nie jesteśmy w stanie zapomnieć o tym kim jesteśmy. Każdy ma od tego jakąś odskocznie nie szczególnie dobrą. A moją osobistą odskocznią... jesteś ty. Widząc twój uśmiech, radość, czy też blask w twoich oczach zapominam o tym całym... bagażu problemów. Przy tobie czuję się szczęśliwy mimo że tego za bardzo nie ukazuję...

-To prawda. Czasami trudno cię rozszyfrować.

-Tak... tą ''pokerową'' twarz mogę zawdzięczać szkoleniu - ostatnie słowa powiedział przez zaciśnięte zęby.

-Ale chyba ma to też dobre strony co? - próbuję odwrócić jego uwagę.

-Ta... czasami.

Wzdycham. Mam mętlik. Powiedział, że jestem jego odskocznią. Zależy mu na tobie!

My everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz