X

114 18 0
                                    

Przepraszam za błędy i niedociągnięcia. Zapraszam do czytania :)


Po wczorajszym przeczytaniu liściku nie mogłam długo zasnąć. Byłam pewna, że napisał to Eric. Nie mam pojęcia co nim kierowało i dla własnego bezpieczeństwa wolę nie wiedzieć. Miałam dwa dowody na to, że to on. Pierwszy, może i banalny, czy też głupi, ale na końcu jest podpisane literą E, a jest to litera zapoczątkowująca jego imię. A drugim dowodem jest to, że kilka dni temu mówił mi, że przywiózł mój rower i była też na nim karteczka od niego. Mimo, że ten liścik wygląda jak groźba trochę mnie niepokoi, ale sądząc po tym jak zachowuje się z kolegami można powiedzieć, że był to głupi - nie śmieszny - żart z jego strony, który chce mnie nastraszyć. Właśnie. Nastraszyć? Przed czym? Co ja - znowu - takiego zrobiłam? Starannie próbuję go unikać, choć jest to dość trudne, zważając na to, że jest najprzystojniejszy z całej naszej szkoły. Ale jest jeden minus. Jego znajomi. No, może Connor się tak do nich nie zaleca, ale pozostała trójka jest jak wyjęta z horroru. Myślą, że dziewczyny będą za nimi szaleć. Nie ma opcji. Ale wracając do tematu nastraszania, nadal nie mam pojęcia co nim kierowało. Więc, gdy chowałam karteczkę, głęboko do szafki równocześnie próbowałam ją usunąć z pamięci.

***

-... No i po tym jak odprowadził mnie do domu, obiecaliśmy sobie, że ponownie się spotkamy przed balem. Wymieniliśmy się numerami i do siebie piszemy.

-W szkole też?

- Nie, głupia. - uśmiechnęła się - Umówiliśmy się, że w szkole nie będziemy ze sobą rozmawiać. - ściszyła głos do szeptu - Podobno jego koledzy, by tego nie tolerowali.

- Aha. Czyli takie" Romeo i Julia "* współczesne?

- Mniej więcej. A! Pamiętasz te róże co dostałam jak wyszłam ze szpitala?

- To od niego?

- Dokładnie. Powiedział, że nie wie co nim kierowało, ale , gdy to zrobił od razu się lepiej poczuł.

- Lepiej?

- No właśnie. Przecież to nie jego wina, że zostałam potrącona. A tak w ogóle... - zmrużyła oczy - to mnie okłamałaś.

- Kiedy?

- Wtedy, gdy powiedziałaś, że nie znasz chłopaka o imieniu Connor. - ups...

- No... bo... nie znam. Przysięgam, że jego imię pierwszy raz usłyszałam, gdy wołał go kolega. A tak to nie zostaliśmy sobie oficjalnie przedstawieni.

- Tak jak z Eric'iem?

- To... to było co innego - rumienię się.

- Yhm... odzywał się?

- Nie zmieniaj tematu. - ganię ją, by nasza rozmowa nie zeszła na tory Eric'a. - Skąd wiesz, że go znam?

- Przyznał się, że wypytywał o mnie i mój stan zdrowia.

- Nie spodziewałam się tego - mamroczę do siebie zaskoczona tym co mi powiedziała przyjaciółka.

- Co mówiłaś?

- Nic. Po prostu... ta wasza znajomość nieźle się zapowiada.

- Nie zapeszaj - zerkam na jej twarz i wytrzeszczam na nią oczy.

- Nie!

- Co? - patrzy na siebie w popłochu.

- Rumienisz się! Gdy wspominam o Connor'ze!

- Co? Nie! To tylko... policzek mnie zaswędział.

- Gadaj zdrów

Ostatni raz widziałam jak Lucy rumieni się, gdy wspominam o jakimś chłopaku, który się jej podobał, ale to było bardzo, ale to bardzo dawno temu. W przeciwieństwie do mnie ona bardzo rzadko się czerwieni.

- Hej, a ty nie miałaś iść na zakupy? - próbuje odwrócić moją uwagę. Nic z tego.

- Spokojnie. Mam jeszcze godzinę. Hm... ciekawe co porabia Connor? - i znowu. Ha!

- Przestań! - łapie się za policzki, które kolorem przypominają jej barwę włosów. Connor chyba powoli zaczynam cię lubić.

* Romeo i Julia - William Szekspir

My everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz