Stoję przed lustrem przyglądając się swojej kreacji na dzisiejszy bal.Nawet nie wiem, kiedy tak szybko minął ten czas. Jeszcze niedawno,ja szara myszka z Canterwood wybierała sukienkę na tegoroczny bal zimowy. A teraz... stoi przede mną dziewczyna, która w ogóle z wyglądu nie przypomina mnie.
Mówiąc w skrócie. Mam na sobie zwiewną turkusową sukienkę z głębokim dekoltem osłoniętym tylko prześwitującym siateczkowym materiałem,a w pasie brązowy cienki pasek podkreślający moją talię. Na nogi włożyłam czarne zamszowe czółenka na wysokim obcasie i platformie z okrągłym noskiem. Do tego założyłam złoty łańcuszek ze serduszkiem i cienką bransoletkę, którą dostałam od Lucy na urodziny. Nie kombinowałam zbytnio z fryzurą.Ograniczyłam się do wysokiego kucyka, gdzie pojedyncze pasma podkręciłam lokówką. Do tego lekki makijaż i gotowe.
Po raz kolejny spojrzałam w lustro i wzięłam głęboki wdech. Będzie dobrze, nie ma się czym przejmować. Z tą pozytywną myślą udałam się do samochodu biorąc po drodze płaszcz.
***
Gdy przybyłam do szkoły było dość sporo ludzi , którzy tak samo jak ja zmierzali do sali gimnastycznej, z której dobiegała głośna muzyka. Jestem ciekawa jak ona wygląda. Lucy mówiła, że w tamtym roku było cudownie przystrojone przez uczniów. Lecz w tym roku szkoła wynajęła ludzi, którzy się w tym specjalizowali. Jednak,kiedy weszłam przerosło to moje najśmielsze oczekiwania.
Sufit był wypełniony setkami, czy tysiącami zwisających płatków śniegu, a drabinki błękitnym materiałem, do którego były przyczepione białe balony z helem.
Kilka minut później kierowałam się w stronę Lucy stojącą obok Connor'a, który czulę obejmował ją w pasie. Wyglądała przepięknie w białej sukience bez ramiączek i włosami upiętymi w elegancki kok z białymi kwiatkami wpiętymi wokół niego.
Podeszłam i ucałowałam ją w policzek.
-Wyglądasz fenomenalnie – zarumieniłam się na ten komplement.
-Nie to co ty. Witaj Connor.
-Cześć Ellie.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Eric oraz przylepiona do niego Zoya, jego mina nie wskazywała na zadowolenie, postanowiłam jednak nie zawracać sobie tym głowy.
Minęła godzina a ja zaczynam żałować, że w ogóle przyszłam. Connor nie odstępował Lucy na krok za to Zoya nie dawała żyć lustrom w łazience, przynajmniej tak mi się wydaję bo widziałam jak wchodzi do niej z piętnasty raz.
-Jak się bawisz? - Podskoczyłam na głos Eric'a. Nie odstawał strojem od innych chłopaków, lecz to on – według mnie – przyciągał największą uwagę.
-Dobrze.- bąknęłam
-Twój entuzjazm sprawia, iż wierzę ci na słowo. - zaśmiał się.
-Zapewne ty też nieźle się bawisz.
-Jak nigdy. - usiadł obok mnie przez co poczułam się niezręcznie. -Przepraszam Ellie.
-Za co ? - pomęczę go trochę.
-Za to, że cię uraziłem wspominając przy tym twojego tatę.
-Wiesz to było...
-Podłe? Wiem zachowałem się jak dupek, ale czasem nie mogę inaczej.
-Zdążyłam się o tym przekonać już kilka razy. - zaśmieliśmy się równocześnie. Podnieśliśmy w tym samym czasie wzrok i naszym oczom ukazała się Zoya, która mogę przysiąc, że próbowała zabić nas wzrokiem, a najbardziej mnie. Udało jej się tylko zmusić Eric'a, aby podszedł do niej. Zanim jednak odszedł odwrócił się w moją stronę i z uśmiechem na ustach powiedział:
-Królowa lodu wzywa.
***
Godziny mijały bardzo szybko odkąd Lucy bez przerwy brała mnie do tańca coś prawiło, że poczułam się o wiele lepiej niż na samym początku.Poznałam kilka nowych osób, którymi złapałam dobry kontakt mimo, że nie jestem osoba specjalnie towarzyska. Ku mojemu zdziwieniu taniec z Connor'em tylko upewnił mnie co do niego, iż jest doskonałym chłopakiem dla mojej przyjaciółki.
Muzyka grała coraz głośniej oraz zgasili światła. Zrobiło mi się gorąco,więc postanowiłam się iść przewietrzyć. Usiadłam na drewnianej ławeczce znajdującej się obok wejścia do szkoły. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy.
-Uważaj bo się przeziębisz, pogoda bywa zdradziecka – powiedział Connor siadając obok mnie.
-Nic mi nie będzie. Rzadko choruję. A gdzie zgubiłeś Lucy?
-Poszła z dziewczynami do łazienki, więc uznałem, że mam 10 minut dla siebie. Hm... Widziałem, że rozmawiałaś z Eric'iem. Znowu ci dokuczał?
-Zabrzmiało to jakbyśmy byli dziećmi, ale wręcz przeciwnie. Przeprosił mnie.
-Życie to pasmo pomyłek – podskoczyliśmy na widok zataczającej się dziewczyny.- Wy też tak macie? Pewnie nie. Trudno. Miłej zabawy. -ledwo trzymała się na nogach co sprawiło, że zaczęliśmy się z niej cicho śmiać, gdy odchodziła. - Bycie głupim ma swoje plusy.Chyba, że nie jesteś ładna. To już inna sprawa. Nadawałabym się na rektora, ponieważ lubię gadać. To dobra cecha nie sądzicie? -spojrzała się na nas na co my przytaknęliśmy – Czyli, że jest dla mnie nadzieja. Daliście mi możliwość, że jednak jestem kimś niż tylko dziewczyną, która jest tak pijana, że zapewne nie będzie nic pamiętała, ale to i tak miło z waszej strony... Dalsze refleksje dokończę w domu...
-Angela! Angela stój!
-My się znamy?Ach, to ty Matthew. Wiesz co? Chyba się upiłam.
-Do tego już dawno doszedłem kochanie. Chodźmy do domu. - i znikli nam z oczu. Spojrzałam się na Connor'a.
-Nie siedźmy tu już nigdy więcej.
-Nie ma sprawy.- zaśmialiśmy się oboje. - A wracając do Eric'a...
-Jesteś żałosny Eric! - krzyknęła Zoya nam przerywając.
-Oczywiście w tej chwili to ja jestem żałosny.
-Nie wiem jak ty, ale ja jadę do domu. - powiedziała równo wsiadając do samochodu.
-Bo najlepiej jest odejść.
-Gdybyś nie był takim tchórzem powiedziałbyś naszej słodkiej Ellie, dlaczego tak naprawdę z nią gadasz.
-Mogę to zrobić, kiedy zechcę.
-Świetnie, bo właśnie masz okazję. - powiedziała wskazując na mnie ręką.Angela miała rację. Życie to pasmo pomyłek...

CZYTASZ
My everything
ParanormalEllie jest normalną dziewczyną, która ma normalne marzenia i prowadzi zwyczajne życie. Do czasu, gdy jej przyjaciółce przydarza się wypadek, który wywołany jest dziwnymi zjawiskami. Od tego momentu jej życie wygląda zupełnie inaczej. Dziwne zjawisk...