VIII

115 19 0
                                    

- Dziękujemy. Do widzenia.

- Cała przyjemność po mojej Stronie. Do widzenia.  - Mój lekarz mówi. Miałam lekkie wstrząśnienie mózgu i minimalne rozcięcie głowy. Na szczęście, że nie było głębokie, wiec wypisali mnie do domu. Za tydzień mam wizytę kontrolną, ale mój lekarz jest dobrej myśl i pewny, że nie powstanie krwiak.

  Gdy jedziemy z mamą autem włącza radio, a ja się krzywię. Mimo, że dostałam duża dawkę środków przeciwbólowych nadal pęka mi Sagan.

  - Przepraszam - mówi mama od razu wyłączając radio.

  - Jest ok.

  - Mnie nie zmylisz. Widziałam jak się skrzywiałaś.

  - Skąd wiesz? Przecież prowadzisz.

  - Mam podzielną uwagę, skarbie.

  Co? Jak ona to robi? Znaczy ... ci wszyscy co prowadzą samochody. Musisz patrzeć się na znaki, pasy, lusterko tylne, lusterka boczne, obroty  silnika na jezdnię w tym samym czasie. Wiem, że to lata praktyki, ale dla to mnie czarna magia.

- Ellie? Może ... 

- Co, mamo? 

- Może jutro zostaniesz się w domu i odpoczniesz, co? 

- Mamo nic mi nie jest. Nie martw się przetrwam jutrzejszy dzień. - Uśmiecham się. 

- No dobrze. Jak wolisz. 

Dojeżdżamy własnie do domu. Gdy wychodzimy z auta na podjeździe stoi mój rower. Dzięki Bogu! Kocham cie Lucy! Wykręcam jej numer. 

- Halo? 

- Dzięki za rower. 

- Co? 

- Rower. Przywiozłaś mi go. 

- Ale ... To Nie ja. - Zamieram. 

- Ellie? 

- Kto ... - nie dokańcza Lucy. 

- Nie mam pojęcia. 

- Przepraszam, że nie mogłam być dłużej w szpitalu. 

- Nie ma sprawy. Jakoś żyję. 

- Co powiedział lekarz? - w skrócie opowiadam jej o diagnozie. 

- Dobra, Lucy. Kończę. 

- Głowa? 

- Tak. 

- A ja tu cie zagaduje. Do jutra. Pa! 

- Do jutra. 

- To Nie Lucy. - mówię mamie, która jest w kuchni. 

- Uu ... Ktoś nie powiem kto - wskazuje na mnie palcem - ma skrytego wielbiciela. 

- Wcale nie. 

- Oj ... kochanie. Daj mi pomarzyć, że z kimś chodzisz.

  Wzdycham. Czasami kompletnie nie mam na nią siły.

 ***

 Na drugi dzień będąc w szkole na lekcji biologii nadal odtwarzam rozmowę Eric'a z Connor'em.

"Tym się już zająłem. Gadałem z jej przyjaciółką". 

Och! Czuję się oszukana, zła, że znowu dałam sobą manipulować. Myślałam, że ma on czyste intencje co do Lucy, ale się pomyliłam. Lucy ... Chyba jej o tym nie powiem. Nie chce zadręczać ją kolejnymi problemami, które nazywają się Ellie Rosé. Dostałam sms'a od mojej przyjaciółki. Już skończyła lekcje. Dwie godziny wcześniej. Jeszcze 15 minut i skończy się biologia, a zacznie się chemia. To się powodzi takim.  

- Ellie? 

- Tak, proszę pani? 

- Czy mogłabyś odpowiedzieć na pytanie? 

- Przepraszam, nie słyszałam. Mogłaby pani powtórzyć? 

- Ale to ostatni raz. Co to jest gutacja? 

- To zjawisko wydzielania kropli wodnistego płynu na brzegach i wierzchołkach liści. 

- Coś jeszcze? 

- Przepraszam. 

- Przeprosiny przyjęte. No dobrze wracamy z powrotem do ... 

***

Czekam przy klasie od chemii na dzwonek. Połowa mojej klasy uciekła. Chodziły słuchy, że ma być niezapowiedziana kartkówka. Nie rozumiem ich. Te tematy były bardzo proste. Trudno. Nie da się ich zmusić  do nauki. 

- Cześć. 

Odwracam i moim oczom ukazuje się Eric. Podchodzi do mnie bliżej, a ja zachowuje się jak spetryfikowana * przez bazyliszka. 

- Cz-cześć. - dukam. 

- Co tam? 

- Dobrze - uciekam wzrokiem w bok. Nikogo nie ma na holu. Znów wracam do jego przystojnej twarzy. - Jak tam głowa? 

- Nie narzekam. - wczoraj było o wiele gorzej, ale dziś ból nieco zelżał. Całe szczęście. 

- Jak rower? 

- Co? -Yy ... 

- Nie było karteczki? 

- Yy ... n-nie. 

- Gdy skończyłem lekcje, przywiozłem go. 

- D-dzięki - kurde! Czy w końcu przestane się zacinać?! 

- Zawsze do usług. - lekko się skłonił. Wow! Mimo, że pochodzi z groźniej Piątki jego maniery są zabawne i urocze. 

- Jak się czuje Lucy? - czar pryska, gdy przypominam sobie rozmowę. 

- Czemu sam nie spytasz się jej tylko ja muszę ciągle ci mówić? - mówię zła. On wydaje się zaskoczony moim tonem głosu. Już zamierza udzielić mi odpowiedzi jednak przerywa mu dzwonek. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź udaję się do klasy ignorując go.

Kiedy odpinam rower prawie nikogo nie ma na parkingu. Oprócz "groźniej Piątki", która znowu głośno się śmieje i patrzy w moją stronę. Niech to szlag! O co im chodzi ?! Czując na sobie palące spojrzenie Eric'a, które przewierca mnie od środka "spokojnie" wyjeżdżam z terenu szkoły. 

Spetryfikowana * - Harry Poter i Komnata Tajemnic


My everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz