XI

118 18 2
                                    

Już od półtorej godziny siedzę w centrum handlowym z mamą. Odwiedziłam chyba z 10 sklepów na dwóch piętrach, więc zostało mi się ostatnie. Jednak zanim do tego przeszłyśmy udałyśmy się na obiad do pobliskiego fast-food'u.

- Umówmy się tak. Jak nie znajdziesz w tym centrum żadnej sukienki, która ci się spodoba to na drugi dzień wybieramy się do innego miasta - zasugerowała moja mama kończąc swój posiłek.

- Ale ja jutro mam szkołę.

- A ja pracę. Więc zrobimy to samo co dziś. Hm... tylko, że chyba będę cię musiała zwolnić z ostatnich godzin.

- Nie będę się sprzeciwiać - unoszę dłonie w geście kapitulacji. Wygrała.

Moja rodzicielka ma do mnie niezwykłą cierpliwość. Podajmy dzisiejszy przekład. Mimo tego, że podsuwała mi każdą kolejną sukienkę pod nos, a ja mówiłam, że mi się nie podoba bez żadnego sprzeciwu odkładała ją na miejsce. Taka cierpliwość jest zarezerwowana wyłącznie dla mnie. Chyba ma wyrzuty sumienia, że nie poświęca mi tyle czasu ile potrzeba. Ale z czystym sumieniem zapewniam jej, że jest wspaniałą matką.

- Tobie to pasuje, co?

- Nie będę odpowiadać na takie pytania beż zgody mojego adwokata. - mówię rozbawiona unosząc dumnie głowę, a mama się ze mnie śmieje, ale po kilku sekundach też do niej dołączam.

- Wiecie co? Wstydźcie się! Wybieracie się na zakupy bez konsultacji ze mną? - mówi osoba znajdująca się za mną. Już nie muszę słyszeć i widzieć kto to mówi.

- Cześć ciociu Clarie

Po wymianie serdeczności usiadłyśmy z powrotem do naszego stolika.

- Więc jak? Gadać jak na spowiedzi.

- Ellie niedługo ma bal więc...

- ...wybrałyśmy się na zakupy w poszukiwaniu sukienki - dokończyłam za mamę.

- Aha. Rozumiem. Zakupy matki z córką.

- A ty co tu robisz? - pyta mama.

- A no wiesz Susannah, jutro mam gorącą randkę, więc stwierdziłam, że małe zakupy nie zaszkodzą.

- Przystojny ratownik, czy seksowny biznesmen? - pytam się. Przyjaciółka mojej mamy to śliczna, inteligentna, zabawna kobieta, która stwierdziła, że miłość nie jest dla niej i to strata czasu - oczywiście nikogo nie potępia jak ktoś jest zakochany -, więc skacze " z kwiatka na kwiatek "

- Och nie, kochana. Na dzisiejszy dzień to młody nieźle zapowiadający się lekarz genetyki.

- Uuu - zmówiłyśmy się razem z mamą.

- Nie wzdychajcie tak. Po tygodniu, czy dwóch będzie inny. Przecież mnie znacie.

- Aż za dobrze.

***

Po nagadaniu się Clarie stwierdziła, że pochodzi z nami po sklepach, więc po uregulowaniu rachunków wszystkie trzy znów ruszyłyśmy na poszukiwania. Jednak nie trwało to wiecznie. Gy wyszłyśmy z kolejnego sklepu Clarie zaciągnęła mnie i mamę do sklepu z 'seksowną'- tak mówi Clarie-bielizną. Mama nie mając wyboru poszła z nią w półki, a ja stwierdziłam, że poczekam na zewnątrz. Po dogadaniu z ulgą wychodzę przed sklep. Jak wchodziłam zauważyłam ławkę, ale gdy miałam już iść w jej stronę zamarłam jak słup soli. Siedział na niej Eric. Obserwował mnie tymi swoimi błyszczącymi oczami i próbował ukryć swój uśmieszek za dłonią, lecz bez skutecznie. Czułam się jak burak, bo zauważył, że wychodziłam z " tego " sklepu. Miałam trzy rzeczy do wyboru.

1. Uciec, gdzie pieprz rośnie -, ale mama i ciocia będą mnie szukać, a do tego nie kupiłam jeszcze sukienki - Pas.

2. Ustać przy śmietniku koło, którego kłóciła się para - Pas.

3. Jakby nigdy nic usiąść na ławce i nie zwracać na niego uwagi - Drindrindrin.

Więc powoli zmierzałam w jego stronę. Gdy usiadłam on westchnął. Próbowałam nie odwracać głowy w jego stronę. Ostatnio jak rozmawialiśmy wygarnęłam mu na temat tego, że cały czas się mnie pyta o Lucy. 

- Wiesz, po co mam się jej pytać? Nie chce, by sobie robiła nadzieje, a po drugie Connor jest nią zainteresowany, więc miałbym niezły wycisk. A więc wiesz...

Byłam w szoku. Zaczął mi odpowiadać na pytanie z przed kilku dni. Z początku nie wiedziałam o co mu chodzi, lecz po chwili zrozumiałam.

- Ellie? - zwróciłam oczy w jego stronę.

- Tak?

- Wiesz o czym mówię?

- Tak, ale... Ty pamiętasz co do ciebie mówiłam?

- Wiesz nie da się zapomnieć dziewczyny, która się na mnie wydarła - odpowiedział kpiącym uśmieszkiem.

- A twoja mama?

- To jest zupełnie co innego. Wyobrażasz sobie? Najprzystojniejszy chłopak w szkole zostaje skrzyczany przez szarą myszkę z drugiej klasy?

- Nie jestem szarą myszką!

- Ależ oczywiście, że nie! Ty przy niej jesteś ładniejsza - Czy on ze mną flirtuje?

- Mam to traktować jako komplement? 

- Jak wolisz. Choć zdecydowanie to był komplement.

- Dzięki. Co tu robisz?

- Niedługo ten bal zimowy, więc stwierdziłem, że trzeba coś kupić. A ty idziesz? - przytaknęłam głową.

- I też na zakupach, co? - wskazując głową sklep, z którego wyszłam, a ja momentalnie się czerwienię.

- Można tak powiedzieć

- Kupiłaś coś?

- A czemu ciebie to interesuje?

- Powiedzmy, że z ciekawości. Więc jak?

- A ty?

- Ale ja się ciebie pytam. Z dobrych manier wynika, by odpowiedzieć na zadane pytanie.

- A może nie?

- Możesz przestać? - wydawał się lekko zirytowany.

- Przestać z czym? - o co mu chodzi?

- Z tym, że odpowiadasz pytaniem na pytanie.

- Nie chcę nic sugerować, ale jak tobie zadawałam o nie odpowiadałeś.

- Ciekaw jestem, gdyby twój ojciec nie uciekł. Może byłabyś bardziej posłuszna, a nie zarozumiała.

Od jedenastu lat nikt nie wspomniał o ojcu w mojej obecności. Nawet mama. Wiadomo małe miasteczko to, każdy wiedział, o każdym wszystko. Mimo tego, że nic nie czuję do człowieka, który jest moim ojcem, ale zabolało mnie to. Niby byłabym bardziej posłuszna i mniej zarozumiała? Sądzę, że każdy człowiek ma jakieś wady, ale moja mama wychowała mnie najlepiej jak umiała, a że nie jestem taka jak on chce to już jego problem.

- Miłego popołudnia. Cześć - szepczę.

Gdy zdał sobie sprawę z tego co powiedział powoli zaskoczenie uwydatniało się w jego brązowo-czarne oczy. Wstając z ławki powoli szłam przed siebie. Byle dalej od niego. Gdy jestem kilka metrów za nim słyszę huk i trzask. Odwracam się. Eric'a nie ma, a ławka na, której jeszcze chwilę tego siedziałam jest do góry nogami. Próbując się nad tym długo nie zastanawiać wchodzę do pierwszego lepszego sklepu. Zatrzymuję się i wpatruję w materiał sukienki, który zrobił na mnie wrażenie. Uśmiechnęłam się. Już mam sukienkę na bal zimowy.     


My everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz