Po kolejnych świętach Bożonarodzeniowych, gdy nastał już styczeń, Sally i Bradley wyjechali razem na krótkie wakacje, a w tym czasie Lily, Jikyo i mama Sally, opiekowali się ich dziećmi.
Była już popołudniowa pora, za kilka minut w mieszkaniu rodziny Morgan miała się zjawić babcia dzieci, a zarazem mama Sally. Jikyo i Liliana czekali na starszą kobietę w domu ich przyjaciół.
- W-wujku... - odezwał się głos najmłodszej z rodzeństwa, Grace. – Wujku Kyo... - mówiła zaspana i ruszyła w stronę mężczyzny.
Wilkinson słysząc to zrobiła rozczuloną minę i spojrzała na małżonka.
- Aww, 'wujku Kyo.' – zacytowała na co Jikyo cicho zachichotał i wziął małą na ręce.
Park poszedł z powrotem ułożył dziecko do snu, podczas, gdy Lily posprzątała resztę ich zabawek. Sally i Bradley mieli trójkę dzieci. Najstarszy, Jake, miał sześć lat. Później była Abby, mająca lat pięć i Grace mająca lat trzy. Na szczęście dzieci nie należały do rozrabiaków. Były spokojne i posłuszne, nie sprawiały nikomu żadnych problemów. Mimo, że ich rodzice wyjechali na kilka dni, dzieci zaczynały już powoli za nimi tęsknić. Jednak jutrzejszego wieczora, małżeństwo miało już wrócić do domu, a ta wiadomość znacznie poprawiła humory ich potomstwu.
- Zasnęła? – spytała blondynka, gdy zobaczyła jak mąż po cichutku zamyka drzwi od pokoju małej Grace.
- Tak, nareszcie. – odparł. – Znowu jej się coś śniło, troszkę się wystraszyła. – dodał.
- Dobrze, że Sally i Brardley niedługo wracają. – powiedziała kobieta.
Jikyo usiadł na kanapie, po chwili Lily dosiadła się do niego i oparła głowę na jego ramieniu.
- Jak widzisz nas w roli rodziców? – Liliana spytała po chwili. – Sprawdzimy się?
- Myślę, że tak. – zerknął na nią.- Będziesz świetną mamą, nie martw się tym na zapas.
- Ja po prostu jakoś... - westchnęła i uniosła głowę by spojrzeć na męża. – Wiem, że nie jestem jak moja matka, czy ojciec, ale... Czasami wątpię w samą siebie.
- Nie jesteś jak oni, nae salang. –mówił mężczyzna. – Jesteś dobrą, troskliwą i kochającą osobą. Jesteś totalnym przeciwieństwem swoich rodziców. A poza tym, twój mąż jest tuż obok, więc nie martw się. - uśmiechnął się co ona odwzajemniła.
Kobieta położyła się na kanapie i oparła głowę na kolanach męża. Jikyo delikatnie gładził jedną ręką jej włosy, a drugą wziął za rękę Lily.
- Jak nazwiemy nasze dziecko? Jak myślisz? – spytał.
- Jeszcze nie jestem w ciąży. – zaśmiała się Wilkinson.
- Jeszcze nie, ale lepiej być przygotowanym. – powiedział rozbawiony. – Jak będzie dziewczynka, to jakie imię proponujesz?
- Hmm... - zastanowiła się. – Może Sabine?
- Sabine. – powtórzył.- Podoba mi się. – uśmiechnął się i zerknął na leżącą na jego kolanach małżonkę.
- A jeśli chłopiec? – spytała.
Jikyo cicho westchnął po czym uśmiechnął się blado.
- Benjamin. – zaproponował czym przykuł uwagę blondynki.
Lily skinęła głową.
- Mm. – przytaknęła. – Jestem za. – pogładziła dłoń mężczyzny. – Benjamin Junior. – uśmiechnęła się.
CZYTASZ
Życie Lily Wilkinson (PL)
Lãng mạnŻycie pozornie zwyczajne i nudne. Nikt nie wie kto przez co przechodzi, dopóki nie zagłębimy się w to bardziej lub, gdy dana osoba pozwoli się poznać. Życie... Tak pozornie zwyczajne i nudne... Jednak z drugiej strony kryje głęboką rozpacz, żal, smu...