*+:。.。 23 。.。:+*

4 5 0
                                    

Kobieta powoli zaczynała odzyskiwać przytomność. Mimo, że obraz był wciąż dla niej rozmazany, dostrzegła, że leży w jakimś jasnym pomieszczeniu. Była to klinika, w której ona pracowała. Chwilę potem zdała sobie sprawę, że ktoś przy niej siedzi.

- J-jikyo? – szepnęła łamiącym się głosem, a obraz zaczął jej się wyostrzać.

Wilkinson poczuła bolesne ukłucie w sercu, gdy dotarło do niej, że to nie był jej ukochany mąż, to nie był Jikyo.

- Cześć, Lily. – powiedział Song Jiho z bladym uśmiechem.

Blondynka widząc go, przekręciła głowę w przeciwną stronę.

- Wiem, że nie chcesz mnie widzieć. – mówił przyjaciel ze smutkiem po czym westchnął. – Wiem, że wolałabyś, żeby to Jikyo był teraz przy tobie. – skinął głową ukrywając łzy. – Rozumiem to, Lily. – spojrzał na nią po czym oprał ręce na swoich kolanach.- Wiem też, że teraz prawdopodobnie nie będziesz w ogóle chciała mnie znać i rozumiem to, jak najbardziej. W końcu to mój ojciec zabił... - zawahał się. Nie dokończył tego co chciał powiedzieć.

Liliana słuchała go, a w jej oczach po raz kolejny zjawiły się łzy, które od razu wytarła.

- Przepraszam... - powiedział Jiho płacząc. – Myślałem, że mój ojciec już z tego wyszedł, że kontroluje to. Sądziłem, że udało mi się nad tym zapanować... Ale tego jednego dnia, gdy się napił... Zadzwonilido mnie z pracy, którą udało się ojcu znaleźć. Powiedzieli mi, że była u nichspora awantura, wszystko zakończyło się zwolnieniem go z pracy. Wiedziałem, żeon to źle zniesie... Miałem tylko nadzieję, że ponownie nie sięgnie po alkohol byzapić smutki, ale pomyliłem się i to bardzo.- płakał. –Nie zdążyłem go znaleźć i powstrzymać przed siadaniem za kierownicę, było już za późno... - otarł łzy i spojrzał na przyjaciółkę. – Tak bardzo cię przepraszam... Nie chciałem tego. Jikyo... - głos mu się łamał. – Był moim przyjacielem... Nie udało mi się go ochronić...

Liliana milczała, w chwili, gdy chciała coś z siebie wydusić, głos ją zawodził więc tylko słuchała uważnie słów zrozpaczonego mężczyzny.

- To ja cię tam znalazłem. – powiedział po chwili Song, zmieniając przy tym temat. – Andre zadzwonił do mnie i powiedział, że znowu zniknęłaś. Domyśliłem się, że poszłaś do niego... – patrzył na przyjaciółkę. – Musisz wypocząć i wyzdrowieć. Twój syn... Wasz syn... - otarł łzy. – Ben cię potrzebuje. – ponownie na nią spojrzał. – Siedział przy tobie, gdy byłaś nie przytomna i śpiewał twoją kołysankę. – mężczyzna uśmiechnął się smutnie. – Zostawił ci też prezent. – wskazał na szafkę lecz Liliana nie zareagowała. – Lily... - zawahał się ponownie. – Pójdę już... - nie powiedział tego co miał w myśli.

Song wstał i wyszedł z sali, a w chwili, gdy był już na korytarzu, Wilkinson nie wytrzymała i zaczęła głośno płakać. Kobieta bardziej przykryła się kołdrą i płakała w poduszkę, przytulając ją przy tym do siebie.

Płakała i płakała, nie potrafiąc się uspokoić. Głos jej się łamał, oczy zaczynały ją piec, a ból w sercu nie malał tylko jeszcze bardziej się nasilał. Po długim czasie wzrok blondynki zatrzymał się na szafce nocnej. Leżał na niej rysunek od Benjamin'a. Kobieta otarła łzy z policzków, po czym uniosła się na rękach i sięgnęła po prezent od syna. Obrazek przedstawiał ją i małego Ben'a. Narysowany chłopiec trzymał mamę za rękę i podawał jej puchar z napisem 'Najlepsza Mmama Na Świecie'. Liliana mimowolnie uśmiechnęła się na ten widok, jednak chwilę później uśmiech zniknął z jej twarzy, a wzrok zatrzymał się na kolejnym szczególe.

- Jikyo... - szepnęła dotykając na rysunku miejsca, w którym Ben narysował rodzica.

Jej mąż był narysowany stojąc na chmurach. Otaczał go żółty, niezwykle jasny blask, a na jego twarzy widniał uśmiech. Ben napisał na koszulce narysowanego ojca dodatkowy tekst, 'Anioł Stróż'.

Życie Lily Wilkinson (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz