Minęło kilka kolejnych dni.
- Niedługo wrócę, dobrze? – mówił wychodzący z sypialni Jikyo. – Poproszę Andre by wypuścił mnie trochę wcześniej.
- Dobrze, nie martw się. – odparła blondynka niepewnie przekręcając głowę w stronę, z której słyszała męża. – Poradzę sobie, kochanie.
Jikyo uśmiechnął się smutnie lecz Lily i tak nie mogła tego zobaczyć. Mężczyzna podszedł do niej, ukucnął naprzeciwko niej i pocałował czule w czoło.
- Kocham cię. – powiedział gładząc dłonią jej policzek.
Wilkinson uśmiechnęła się na te słowa i przytuliła do dłoni męża.
- Ja ciebie też. – odpowiedziała. – Będziemy na ciebie czekać. – pogładziła swój brzuszek. – Zaczekamy na tatusia.
Park skinął głową i nie ukrywał uśmiechu. Po dłuższej chwili wyszedł z domu i udał się w odpowiednie miejsce.
Mężczyzna nie do końca powiedział swojej żonie prawdę. Tak naprawdę poprosił Andre o jeszcze jeden dzień wolny i dziś miał się udać do innego miasta by porozmawiać z kolejnym lekarzem.
- Dziękuję, że ze mną jedziesz. – powiedział Jikyo widząc czekającego na niego przyjaciela. Jiho.
- Nie ma sprawy. – odparł i zerknął na mieszkanie. – Jak ona się czuje? – spytał z troską.
Park ciężko westchnął.
- Stara się i mówi, że wszystko jest dobrze, ale... - pokręcił smutnie głową. – Wiem, że to ją dobija.
- Wyzdrowieje. – powiedział Jiho. – Będzie dobrze. – położył rękę na ramieniu przyjaciela. – Jedźmy do tego lekarza. – dodał i po chwili ruszyli w drogę.
W tym samym czasie, gdy Liliana została sama w domu, kobieta dała chwilowy upust wszelkim emocjom. Blondynka płakała, tuląc do siebie poduszkę. Starała się być silna, nie chciała martwić męża, chciała pokazać, że sobie poradzi lecz zaczynała w siebie wątpić.
Minął już ponad miesiąc odkąd Wilkinson straciła wzrok. Otaczała ją ciemność, do której wmawiała sobie, że przywykła. A prawdą było to, że bardzo chciałaby ponownie zobaczyć wszystko na własne oczy. Obejrzeć ulubiony serial, patrzeć jak rosną kwiaty, jak świeci słońce, za którym nie przepadała. Tak bardzo chciałaby ponownie ujrzeć twarz ukochanego Jikyo. Brakowało jej tego wszystkiego. Sądziła, że z czasem przywyknie i że będzie lepiej, lecz to były kłamstwa. Wcale nie było lepiej. Blondynka czuła się z tym jeszcze gorzej.
Gdy po długim czasie się już uspokoiła, postanowiła wstać z łóżka. Kobieta powoli postawiła nogi na podłodze, wyciągnęła przed siebie ręce i powolutku ruszyła dalej. Mimo, że wiedziała, gdzie co się znajduje, zajęło jej kilka dni, do odnajdywania tych rzeczy po ciemku. Teraz jednak z łatwością przemieszczała się po ich wspólnym domu.
Kobieta zatrzymała się w salonie, opierając dłonie o sofę. Wzięła głęboki oddech i przez krótką chwilę wsłuchiwała się w ciszę jaka ją ogarniała. Zaraz potem w jej głowie zjawiły się kolejne myśli. Lily położyła dłoń na brzuchu i pogładziła go delikatnie.
- Czy będę w ogóle, w stanie zobaczyć nasze dziecko...? – szepnęła do siebie. – Będę jeszcze mogła spojrzeć Jikyo w oczy...? – głos zaczynał jej się łamać. – Nie, uspokój się, Lily. – otarła łzy i ciężko westchnęła. – Nie poddajemy się. Prawda? – ponownie pogładziła swój brzuch. – Mama musi być silna... I dla ciebie, i dla tatusia. – skinęła głową.
By zająć czymś myśli, Wilkinson włączyła telewizję i tak przesiedziała kilka pierwszych godzin. W późniejszym czasie zadzwonił jej telefon, a gdy odebrała, po drugiej stronie usłyszała miły głos Jade.
CZYTASZ
Życie Lily Wilkinson (PL)
RomantizmŻycie pozornie zwyczajne i nudne. Nikt nie wie kto przez co przechodzi, dopóki nie zagłębimy się w to bardziej lub, gdy dana osoba pozwoli się poznać. Życie... Tak pozornie zwyczajne i nudne... Jednak z drugiej strony kryje głęboką rozpacz, żal, smu...