*+:。.。 25 。.。:+*

5 4 0
                                    

Liliana wstała wcześnie rano, zdążyła właśnie uczesać włosy i obudzić syna, gdy nagle do jej domu wszedł rozpromieniony Jiho.

- Ah, tak, nie zawracaj sobie głowy pukaniem. Czuj się jak u siebie. – zerknęła na niego przelotnie.

- Oh, sorki. – uśmiechnął się do niej po czym poczochrał jedzącego śniadanie Ben'a po głowie.

- Więc? – spytała blondynka i podała przyjacielowi kawę. – Jak poszło?

Song lekko się zarumienił.

- Dziękuję ci, Lily, naprawdę. – mówił radośnie. – Wszystko sobie wyjaśniliśmy i... - odetchnął z ulgą. – Udało się.

Liliana uśmiechnęła się słysząc te słowa.

- Cieszę się. – powiedziała popijając gorący napój. – Zasługujesz na szczęście. Mam nadzieję... - zamilkła na chwilę po czym ponownie spojrzała na przyjaciela uśmiechając się blado. – Mam nadzieję, że teraz spotka cię życiu same dobro. Zasługujesz na to. – dodała po czym ostawiła kubek na blat i podeszła do syna. – Zjedzone? – spytała miło.

- Mm! – skinął głową Benjamin. – Teraz muffinka na deser. – ucieszył się na widok przysmaku.

Jiho przyglądał się przyjaciółce ze smutkiem. Chciał coś powiedzieć, podnieść ją na duchu, powiedzieć, że ona też jeszcze będzie szczęśliwa lecz brakowało mu odpowiednich słów.

- Ah, Lily... - zerknął na nią i podrapał się po głowie. – Wiesz...

- Nie musisz nic mówić, Jiho. – spojrzała na niego głaszcząc przy tym syna po głowie.

- Właśnie powinienem coś powiedzieć. – stwierdził mężczyzna. – Ciężko dobrać do tego odpowiednie słowa, ale... - ponownie spojrzał na przyjaciółkę i cicho westchnął. – Ty też jeszcze możesz być szczęśliwa, Lily.

Kobieta skinęła głową.

- Mam syna, o którego muszę zadbać. – mówiła z nutką smutku w głośnie. – To na tym teraz skupiam się najbardziej.

- Rozumiem, ale ty też możesz jeszcze poczuć jak to jest... No wiesz, zakochać się.

- Wiem jak to jest, Jiho. – wtrąciła zerkając na niego. – Poczułam smak miłości. Doznałam szczęścia o jakim kiedyś tylko marzyłam... - uśmiechnęła się smutnie. – To mi wystarczy.

- Ale...

- Dziękuję, Jiho. – nie dała mu powiedzieć tego, co Song miał na myśli. – Ale dla mnie Jikyo jest tym jedynym. – powiedziała pewnie. – Nie potrzebuję innej miłości. – dodała po czym poszła do sypialni i założyła na siebie zieloną marynarkę. – Pospiesz się, skarbie. Spóźnimy się do szkoły.

- Zaprowadzę go. – zaproponował Jiho. – Leć do pracy, a ja zajmę się Ben'em.

- Na pewno? Sam przecież...

- Mam czas, a ty śpieszysz się jeszcze do pracy. – wtrącił mężczyzna. – Leć, nie martw się. Poradzimy sobie, prawda chłopcze? – spojrzał z uśmiechem na chłopca.

- No dobrze. – kobieta skinęła głową i pocałowała syna w głowę. – Bądź grzeczny.

~*~

Liliana miała w pracy wiele do zrobienia, nie miała nawet czasu by coś zjeść. Kobieta wzięła na niewielką tacę odpowiednie leki i poszła do kolejnego pacjenta, któremu miała zmienić kroplówkę. Widok, który tam zastała jednocześnie ją zasmucił i rozczulił.

Na szpitalnym łóżku leżał nieprzytomny mężczyzna, a tuż obok niego siedziała młoda kobieta, która była jego żoną. Trzymała ukochanego za rękę, śpiąc tuż na krawędzi łóżka.

Życie Lily Wilkinson (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz