*+:。.。 18 。.。:+*

9 5 0
                                    

Czas raz spowalniał, a raz przyspieszał. Liliana odzyskała wzrok i wszystko powoli zaczęło się układać. Młode małżeństwo pamiętało o małym Ben'ie i przyjaciołach, których stracili. Często odwiedzali ich groby, odmawiali modlitwy i rozmawiali z nimi. Sami również cieszyli się faktem, że sytuacja się uspokoiła. Wszelkie burze minęły i teraz pozostały tylko same słoneczne dni.

Zbliżał się również termin porodu. Niedługo Jikyo i Lily mieli się doczekać ich pierwszego maleństwa. Wszystko było już przygotowane. Jikyo z pomocą przyjaciół, Jiho oraz Andre, wyszykowali mały pokoik dla dziecka. Natomiast Liliana i Jade, kupiły ubranka dla malucha oraz kilka potrzebnych akcesorii. Nie musieli wydawać pieniędzy na łóżeczko, ponieważ Jikyo wykonał je samodzielnie. Było drewniane, pomalowane na zielono, przedstawiało również niewielkie malunki w postaci słoneczników. Płeć dziecka, miała pozostać niespodzianką, jednak przez jeden mały wypadek, wyszło zupełnie inaczej.

- Myślałem, że poszłaś do lekarza by sprawdzić. – mówił Park.

- Nie. – odpowiedziała rozbawiona blondynka. – To tylko badanie kontrolne, ale czekaj... - podeszła do małżonka. – To znaczy, że już wiesz? – spytała.

Jikyo skinął głową.

- Martwiłem się o was, więc poszedłem do lekarza i... - westchnął urywając przy tym zdanie.

- I? Co powiedział? – pytała blondynka na co mężczyzna się uśmiechnął.

- Powiedział, że wszystko jest w porządku i... - urwał na chwilę po czym wziął żonę za ręce i uśmiechnął się szeroko. – I powiedział, że będziemy mieli syna.

- Syna? – Liliana spytała radośnie by się upewnić. – Bennie?

- Tak, kochanie. – Park skinął głową. – Benjamin Junior... - pogłaskał jej brzuszek. – Będziemy mieli syna.

Wilkinson uśmiechnęła się i przytuliła męża, co ten od razu odwzajemnił.

Kobieta miała dobre wyniki, a lekarz zapewniał, że ciąża rozwija się prawidłowo. Chociaż w tym czasie, młode małżeństwo mogło odetchnąć z ulgą i nie martwić się zbytnio na zapas.

Mijały miesiące, lato się skończyło i nastąpiła jesień, a zaraz później zaczynała zbliżać się zima.

Podczas, gdy Jikyo był w pracy, Liliana udała się na cmentarz by odwiedzić groby najbliższych. Położyła świeże kwiaty na grobie małego Benjamin'a i jego mamy, a potem udała się do pozostałych przyjaciół. Sally i Bradley'a.

- Zaczęło nam się układać, Sally. – powiedziała spoglądając ze smutkiem na wyryte na grobie imiona. – Mam nadzieję, że czuwacie nad nami i wszystko widzicie.

Wilkinson cicho westchnęła po czym spojrzała na swój okrągły brzuszek i pogładziła go dłonią.

-Będziemy mieli syna. Dziwne jest to uczucie... Bycia w ciąży. – rozmawiała z przyjaciółmi. – Myślałam, że gorzej będę sobie z tym radzić, ale jest dobrze. Jikyo jest przy mnie. – uśmiechnęła się na samo wspomnienie o mężu. – Spełnia każde moje zachcianki, gotuje to, na co mam ochotę. Wiem, że nie mogę jeść zbyt dużo słodkości, ale mam taki apetyt, że ciężko jest mi się oprzeć. – zaśmiała się cichutko. – Chciałabym, żebyś tu była, Sally... - posmutniała. – Byłabyś chrzestną naszego dziecka... Chciałabym, by tak się stało. Byście byli razem z nami, mówili jak to jest i co nas czeka, jako świeżych rodziców.

Liliana przez chwilę milczała i ze smutkiem spoglądała na grób. Dopiero po dłuższej chwili, gdy zebrała myśli ponownie się odezwała, ocierając przy tym łzy.

Życie Lily Wilkinson (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz