*+:。.。 20 。.。:+*

5 5 0
                                    

- Appa? – powtórzył czteroletni już Ben.

- Mm, appa.* – Jikyo skinął głową.

Park wraz z synem znajdywał się w kuchni. Razem jedli śniadanie w postaci płatków z mlekiem. Benjamin bardzo lubił słuchać jak jego tata mówi coś po koreańsku, sam często dopytywał jak dany przedmiot lub osoba nazywa się w innym języku.

Liliana spojrzała na nich z czułym uśmiechem.

Jikyo siedział naprzeciwko syna, z jedną złożoną nogą na krześle. Miał na sobie różowy komplet dresów, a jego włosy były związane u góry głowy, w mały kucyk. Benjamin miał taka samą fryzurkę jak jego rodzic. Chłopiec bardzo podziwiał ojca i często go naśladował. Był do niego bardzo podobny.

- Mamusiu, poznałem nowe słowo! – ucieszył się na widok blondynki. – Appa! – zawołał dumnie co wywołało cichy chichot jego rodziców.

- Brawo, kochanie. – powiedziała i pocałowała syna w głowę.

- Um, a gdzie całus dla mnie?- wtrącił Jikyo co wywołało uśmiech kobiety.

- Tutaj. – podeszła do niego i pocałowała męża. – Zadowolony?

- Bardzo. – odparł dumny.

Rodzina zjadła wspólnie śniadanie. Dzisiejszy dzień mieli spędzić razem lecz nagle zadzwonił telefon Jikyo.

Podczas, gdy Liliana siedziała z małym Benjamine'm przy stoliku, w ich małym salonie, Park poszedł odebrać telefon. Ben narysował kilka obrazków, a potem z mamą zaczął wycinać różne wzorki, z kolorowych kartek po czym przyklejał je do pracy.

- Coś się stało? – spytała Wilkinson widząc jak mężczyzna do nich wraca.

Park usiadł na sofie i ciężko westchnął. Lily w tym czasie odłożyła kartkę na bok i na klęczkach przesunęła się w jego stronę po czym oparła ręce na jego kolanach.

- Andre będzie potrzebował mojej pomocy. – powiedział spoglądając na żonę i biorąc ją za ręce. – Będę musiał zniknąć gdzieś na godzinę lub dwie.

- W porządku, nie martw się. – kobieta uśmiechnęła się do niego miło. – Pomóż mu, a resztę dnia na spokojnie spędzimy razem. – dodała gładząc jego dłoń.

- Następnym razem wyłączę telefon by nikt nam nie przeszkodzi. – odparł i zerknął na bawiącego się syna.

Lily spojrzała w to samo miejsce po czym ponownie zerknęła na męża.

- Będziemy na ciebie czekać.

Jikyo uśmiechnął się na jej słowa po czym nachylił się i pocałował żonę.

- Do zobaczenia. – powiedział. – No, chłopcze, pozostawiam cię na warcie. – poczochrał syna po głowie. – Zajmij się mamą, dobrze?

- Mm! – skinął głową malec. – Ale tato, appa! – zawołał patrząc na rodzica. – Kiedy wrócisz?

- Wrócę jak najszybciej będę mógł.

- Jedź ostrożnie. – powiedziała blondynka, gdy jej mąż już wychodził.

- Będę, nie martw się. – uśmiechnął się do niej po czym pomachał synowi.

W czasie, gdy Park musiał iść do pracy, Liliana wraz z synem wykonała kilka rysunków, które później malec miał pokazać tacie i opisać wszystko ze szczegółami. Benjamin po dłuższym czasie zmęczył się zabawą i chciało mu się spać więc Wilkinson położyła go do łóżka i siedziała przy nim, nucąc kołysankę.

Życie Lily Wilkinson (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz