Droga obejmowała w większości milczenie. Meji nie chciała aby tak było, ale z drugiej strony to dobrze. Mogła bardziej przemyśleć swój plan działania, czyli jak napić się swojej krwi. Czuła obrzydzenie z tego powodu, ale musi w końcu to zrobić, bo w innym wypadku stanie się chodzącym szkieletem. Dalej by żyła i czułaby się normalnie, nie licząc ogarniającego głodu, ale pani Kocho i jej mistrz by tego nie przyjęli z taką łatwością jak ona. Ona by rozumiała, oni już nie. Oczywiście do czasu aż Shinobu Kocho by ją dokładnie przebadała. Wtedy wszystko wyszłoby na jaw. Wtedy byłoby jej na pewno wygodniej, ale nie oszukujmy się, każdy wie do jakiej organizacji należy. Dlatego powiedzenie prawdy że jest się nawet w połowie demonem nie wchodzi w grę.
- Mistrzu- w końcu postanowiła się odezwać.- jak poszło ci na twojej poprzedniej misji?
- Mam nadzieję że udało mi się ocalić wszystkich.- odpowiedział.- Jakoś tak wolałem szybciej wrócić. Jednak nie pozwoliłem się zbytnio zbiżyć. Dlatego- dopiero teraz na nią spojrzał.- jeśli w tej wiosce jeszcze ktoś został twoim zadaniem będzie ochrona tych ludzi za wszelką cenę. Ja zajmę się zagrożeniem.
Przytaknęła skinieniem głowy. Trochę nie spodobał się jej ten pomysł, ponieważ jej planem była pomoc Rengoku, ale ona jest tylko jego uczniem. Mistrz nie jest okrutny, i nic pewnie by nic nie zrobił za przeciwstawienie się jego woli, ale nie zamierzała podważać jego autorytetu. Poza tym, na pewno by sobie tego nie życzył, tak samo jak i ona.
- Czuję że sobie poradzisz.- poklepał ją po ramieniu.- Tak jak zwykle.
Musiał to powiedzieć, pewnie wygląda na zdenerwowaną, choć tak nie jest. Po prostu...często za dużo myśli i wychodzą takie "kwiatki". Nigdu nie życzyła sobie aby martwić mistrza.
- Wszystko jest w porządku.- odparła i spojrzała na niego.- Po prostu się zamyśliłam.
- Ah tak...rozumiem.- też na nią spojrzał, ale unikał kontaktu wzrokowego. Po części Meji rozumie czemu to robi, ale też nie.- Więc ćwicz umysł! Dzięki temu będziesz wymyślała najlepsze techniki!
W odpowiedzi uśmiechnęła się lekko. On już wie jak ją uszczęśliwić. Po prostu wie co powiedzieć lub zrobić.
- Dosyć scen!- kruk Rengoku zaczął krzyczeć.- Zbliżamy się celu! Powtarzam! Cel jest blisko! Cel jest blisko!
Meji zatkała usta dłońmi gdy tylko weszli do wioski, a Rengoku wyraźnie spochmurniał. Wszędzie leżały trupy, niektóre były na dodatek spalone do kości. Kto mógłby to zrobić? Demony palą już ciała swoich ofiar? Nie wystarcza im, że ich często nie dojadają? Poza tym, nie trzeba już się rozczulać. Słońce zachodzi. Rengoku wyciągnął miecz, a po chwili też i ona.
- Nie rozdzielamy się.- powiedział stanowczo.- Zrobimy to tylko jeśli to będzie konieczne, a wtedy ci powiem.
- Tak jest.- odpowiedziała.
Wyruszyli. Kruki już dawno się wycofały. Demony mają naprawdę niezwykłe zdolności i niektóre byłyby w stanie zabić takiego ptaszka jednym ciosem. Jednak kruki się przydają i to bardzo, nie ważne jak bardzo bywają irytujące. W wiosce jednak nie było żywego ducha, jakby to była wioska duchów. Nikt nie wybiegł z piwnicy lub z domu widząc ich. Meji kusiło aby zapytać, czy mają się rozdzielić w poszukiwaniu demonów lub czy dalej jest aktualny rozkaz polegający na ochronie ludzi, ale Rengoku przekazałby jej to od razu, więc nawet nie myślała o tym aby się odezwać.
- Jest nikła szansa że demony się wycofały.- Rengoku powiedział po jakimś czasie.- Jeszcze rozejrzyjmy się zanim opuścimy to miejsce, dobrze?
Meji przytaknęła skinieniem głowy. Nie chciała już tu być, ale to nie od niej, tak samo jak i Rengoku to zależy. Zależy to od samego Muzana.
CZYTASZ
Flame Breathing
AdventureNikt nie wybrał sobie tego losu, ale chyba lepiej być Zabójcą Demonów niż samym demonem. Jednak co do tej drugiej opcji było blisko...Muszę przyznać, że szkolenie jest ciężkie, ale nie mam już drogi odwrotu. - Mei