Flame Breathing #6 Seppuku

63 3 0
                                    

- Meji, Meji, Meji! Dawno się nie widzieliśmy!

Gdy tylko wyszła z lasu usłyszała ten okrzyk powitalny od jej dawnego przyjaciela, Zenitsu. Nie sądziłam, że jeszcze go spotka, ale kiedy Rui mówił coś o serowych włosach to się domyśliła.

- Dzień dobry!- pomachała do niego.- Jak sobie radzisz?

Meji od razu się domyśliła jak sobie radzi gdy ją przytulił.

- Dlaczego odeszłaś?!- krzyknął.- Nawet nie wiesz jak jest ciężko z tą dwójką!

Wskazał palcem na chłopaka o czerwonych oczach i tego z maską dzika. Od razu rozpoznała ich z opisu Rui'ego. Jednak nie uznała ich za złych, po prostu wykonali to do czego każdy zabójca demonów jest zdolny i zrobili to co musieli.

- Hej!- ten z głową dzika wyraźnie się wkurzył.- Mów o sobie mazgaju! Chowasz się za dziewczyną! Zero w tobie odwagi!

- Mów za siebie!- Zenitsu odpowiedział krzykiem. Był jakiś zbyt odważny chociaż przyczepił się do ubrania Meji niczym rzep.- Ona jest mistrzem! Ona jest silna! Zmiażdżyłaby cię niczym robaka świński łbie!

- Ah tak?!- Zenitsu wkurzył go jeszcze bardziej.

- O tak!

- Nie, nie!- między nimi stanął chłopak z czerwonymi oczami i skrzynią na plecach.- Uspokójcie się! Nie będziemy się bić! Zenitsu, bójki między zabójcami są zakazane! Inosuke!- zwrócił się do tego z maską dzika.- Uspokój się! Nie chcemy robić nic pochopnego!

- Skąd ty to wiesz?!

- Sam to mówiłeś. Poza tym zejdź z niej! To jest niegrzeczne!

- Nie mów mi co mam robić!

Meji teraz naprawdę poczuła się niezręcznie. Jakoś przed chwilą jeszcze częściowo to tolerowała, ale teraz chciałaby sobie po prostu pójść do domu i odpocząć od tej sytuacji. Poza tym musi wyciągnąć z lasu Rui'ego. Za godzinę lub dwie wstanie słońce i boi się tego co będzie dalej. Nie powiedziała mu, że będzie trochę go piec skóra i że wypadną mu kły aby mogły być już normalnego rozmiaru, przekona się o tym w swoim czasie.

- Wybaczcie mi.- w końcu się odezwała.- Jednak muszę kogoś zaprowadzić to kwatery głównej. Rui!- krzyknęła w stronę lasu.- Chodź! Nie musisz się bać!

Zenitsu puścił jej ubranie i z zaciekawieniem spojrzał w tamtą stronę. Meji posmutniała gdy ten nie wyszedł, ale ruszyła w stronę lasu po niego.

- Meji!- Zenitsu krzyknął za nią.- Nie opuszczaj nas!

Meji zignorowała to co powiedział, ale z trudnością. Zenitsu po prostu potrzebuje więcej opieki, jest jak dziecko. Z grubsza dlatego postanowiła się nim zająć podczas ostatecznej selekcji. Drzemie w nim potencjał, ale aktuwuje się w nim wtedy kiedy on drzemie.

- Rui, no chodź.- powiedziała gdy znalazła go skulonego obok jednego z drzew.- Nie musisz się bać słońca, a poza tym osoby które tak zostały wydają się miłe.

- Właśnie, wydają się.- pociągnął nosem i po chwili złapał się za głowę.- Ja tak dłużej nie zniosę! Moje sumienie zaraz wybuchnie! Powinienem się cieszyć, że Muzan już nie widzi moich wspomnień, lecz boję się. Meji- puścił swoje białe włosy i spojrzał na nią.- ja nie chcę umrzeć! Wiem, że zasługuję na taką karę ale nie chcę! Błagam, zlituj się nade mną! Nie prowadź mnie przed oblicza Filarów.

Meji kucnęła przed nim tak samo jak wcześniej i ujęła jego dłonie.

- Posłuchaj, dysponujesz informacjami które przydadzą się korpusowi.- spojrzała w jego oczy.- Możesz nam dużo powiedzieć, na pewno cię oszczędzą. Nawet jeśli powiesz wszystko dalej możesz być czymś w rodzaju dodatku do szkoleń. Nie chce ciebie tak wykorzystać, ale jako dolna ranga możesz szkolić nowych zabójców. Rozumiesz już? To dla korpusu, a dla mnie możesz być rodziną. Mogę być dla ciebie. Wydajesz się być osobą zbliżonego wieku do mojego i...Jako w połowie demony musimy trzymać się razem! Prawda?

Flame BreathingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz