Flame Breathing #19 Do wschodu słońca

15 1 0
                                    

Przez chwilę było spokojnie, lecz to zawsze są tylko pozory. Z tego co wie Rui, Klonami Hantengu zajmują się Ayatarou oraz Tengen, lecz nikt nie walczy z Muzanem. Pomimo iż demon starał się ze wszystkich sił by zapewnić Meji bezpieczeństwo, tak naprawdę wie że będzie tylko i wyłącznie kupował czas. Prędzej czy później zginie zatruty, lub z powodu zbyt dużej ilości ran których nie będzie w stanie na czas uleczyć. Nie chce umierać, lecz to tylko kwestia czasu nim Król Demonów tutaj dostrze. Ma jednak nadzieję iż chociaż ona przeżyje...W końcu jej plan nie może pójść na marne.

Rui trzymał swoje nici, jednak nie na opuszkach palców, lecz teraz wziął je w uścisk dłoni przypominający imadło. Nici znajdujące się dookoła niego oraz kokonu który wokół siebie wytworzyła zabójczyni ani drgnął, szarpie się jedynie jeden z klonów Hantengu. Wcześniej złapał latającego demona, Urogiego, a przez to iż owinął nici wokół jego rąk i nóg, nie jest w stanie się oswobodzić. Dlatego też irytuje Rui'ego, ponieważ nici którymi rusza rozpraszają go. Po prostu cały czas wydaje mu się iż to właśnie nici obok niego się poruszają.

Na jego bladym czole wyskoczyły żyłki ze wściekłości. Nie będzie tego dłużej tolerował. Pociągnął za białe nici aby zacisnęły się ciaśniej na jego ciele. Chce aby w końcu przestał się poruszać!

- Przeklęty ptak!- wysyczał. Białe jak śnieg nici przez chwilę jeszcze się poruszały, nim mocniej się napięły. Od razu przestały drgać.- Irytujące...

Miał nadzieję iż nici od tego klona nie przestaną drgać lub się nie zerwą. Równie dobrze demoj może okazać się tak zdesperowany że odrzuci kończyny by się oswobodzić. Ma on jednak nadzieję iż to szybko nie nastąpi, ponieważ może tu przylecieć i zniszczyć pułapkę nad którą zużył przecież tyle energii.

Jednak gdzie jest Muzan? Powinno mu zależeć, więc powinien już dawno tutaj przybyć. Oczywiście nie życzy sobie ani swojej dziewczynie aby się tutaj pojawił, lecz cała ta sprawa jest podejrzana, ponieważ mógłby pójść w drugą stronę, czyli w stronę walki z klonami. Wtedy on i Meji zostaliby sami co nie jest korzystne. W końcu im więcej sojuszników tym lepiej, ponieważ on i Meji sami nie dadzą sobie rady.

Rui cały czas bacznie obserwował swoje białe sieci. Patrzył i patrzył, lecz żadna już nie drgała, no może delikatnie te na których owinął sobie Demona Radości. Jednak oprócz tego nie wyczuwał nic.

- Dziwne...- powiedział sam do siebie.

Wciąż nie może się nadziwić iż nikt nie próbuje się zbliżyć. Wciąż ma kartkę od Yushiro, nie tylko na swoich sieciach, lecz również na swoim czole. Stał się dzięki temu niewidzialny. Sam musi przyznać iż fakt że Meji po prostu się tak zawinęła w jednym z pustych budynków bez żadnej ochrony musi być dziwny.  Dlatego sam do końca się nie dziwi dlaczeg Muzan nie chce złapać haczyka. Pewnie wyczuwa iż coś jest nie tak.

Nagle jednak usłyszał za sobą głośny plask, tak jakby ktoś wylał wodę na panele. Od razu odwrócił się za siebie. Stał plecami do kokonu z Meji, dlatego nawet nie zdał sobie sprawę kiedy się on otworzył. Skóra z kokonu opadła z głośnym plaskiem, ponieważ wycięła sobie ona wyjście swoją kataną.

Demon-pająk szeroko otworzył oczy gdy na nią spojrzał, teraz wygląda inaczej. Stała się odrobinę wyższa, dlatego kimono które miała na sobie stało się dla niej troszkę za krótkie. Na jej czole wyrosła para małych, czerwonych rogów, a jej włosy zmieniły kolor na ten sam co u Kyojuro Rengoku, lecz były one teraz znacznie dłuższe i związane w kucyk. Jej oczy są teraz czerwone, a wąska źrenice podobna do tych kocich zmieniła kolor na biały. Teraz to już żaden zabójca nie wahałby się przed uznaniem iż jest ona demonem.

- No i już...- odezwała się, przez co Rui był w stanie dostrzec dwie pary kłów, na dole i na górze jej szczęki.- Szczerze...dziwne iż nikt się tutaj nie zjawił...nieprawdaż?

Flame BreathingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz