Flame Breathing #18 Księżyc i Duch

15 1 0
                                    

Tak, tak, Ayato nie jest przywyczajony do walki. Jeśli ma mówić szczerze, nigdy nie spotkał godnego przeciwnika, nie licząc Yoriichi'ego...Jego nigdy by nie pokonał, użytkownik Oddechu Słońca ma zdecydowanie inny poziom mocy od niego, poziom mocy którego nigdy nie przekroczy.

Jednak teraz gdy spotkał Michikatsu, zrozumiał że nie jest w stanie go pokonać, nie czuł się tak bardzo bliski śmierci od czasu jego pierwszego spotkania z Domą. Koszmar, a podobno miał być jednym z najbardziej utalentowanych wojowników tej ery.

W końcu był zmuszony aktywować swój Znak Zabójcy Demonów, pojawił się na jego prawym policzku i był on w kształcie znaku Yang, ironicznie ponieważ jest to znak pochodzodzący z Chin. Jednak zamiast białej kropki w środku, widać było dwie białe kropki oraz półksiężyc który wypełniony był ostrymi zębami, zachodnie wyobrażenie ducha. Przynajmniej przez większość, tak myśli.

Jednak jakby nie patrzeć, dzisiaj aktywował swój Znak Zabójcy Demonów po raz pierwszy w swoim życiu. Dlatego jego szybkość znacznie się zwiększyła, a pokaleczone ręcę zaczęły wibrować z powodu nowej siły. Dzięki temu był w stanie wreszcie zadawać jakieś konkretne obrażenia, gdyby miał pełną katanę oczywiście. Jednak z drugiej strony jego obecna siła nie byłaby odpowiednia na walkę z Kokushibo, dlatego zdecydował się zachować dystans i czekać aż przeciwnik pierwszy zaatakuje. Teraz jest szybszy, więc gdy zaatakuje, musi szybko zrobić unik i podjąć cios po którym będzie zmuszony szybko się wycofać.

Dlatego zaczął biegać dookoła demona. Jego nagła zmiana strategii z wiecznych uników na bieg dookoła. Nie biegł jednak z pełną szybkością, co sprawiło że demon trochę zbaraniał.

- Co ty wyprawiasz Bushida...?- Kokushibo pomyślał śledząc go wzrokiem.

Przez chwilę go obserwował, licząc na jakiś atak który nie nastąpił.

- Oddech Księżyca, Forma Piąta...- w końcu powiedział.- Katastrofalny wir księżycowego ducha!

Trochę to ironiczne że użył takiej techniki na Ayato, który jest Filarem Ducha, lecz była ona skuteczna. Od razu plan Filara spalił na panewce, ponieważ jak dostrzegł, demon w ogóle się nie ryszył, ale przeprowadził cięcia które otoczyły go i rozeszły się w stronę jego przeciwnika. Teraz to Filar Ducha musi szybko myśleć aby uniknąć tych cięć, w innym wypadku zostaną z niego tylko części.

Kocho...Nie wie co się z nią stało, lecz ma nadzieję że Michikatsu nie zostałby na jej głowie gdyby jemu się nie udało z nim wygrać. Kocho jest szybka, to fakt, lecz obawia się że mogłaby nie sprostać zadaniu. Mają podobny poziom siły, lecz ona o dziwo wygrała z nim w pojedynku na rękę, lecz on jest szybszy i bardziej zwinny.

Dlatego jakimś cudem prześlizgnął się pomiędzy dwoma cięciami, lecz księżyce wewnątrz tego cięcia lekko zadrapały mu skórę, a same ciecia podcięły mu jego ciemnofioletowe włosy sięgające do łopatek. Może nawet i są teraz krótsze.

Jednak Ayato czuje że powinien podczas jednej z modlitw podziękować iż poznał Filara Pioruna. Gdyby nie jego nauki, nie udałoby mu się ominąć ataku.

Jednak demon już na niego czekał z ostrzem. Lecz Kokushibo był zaskoczony tym iż wyminął jego atak, liczył że go potnie...

- Jesteś...obrzydliwy...- demon wykrztusić z siebie gdy ich ostrza się skrzyżowały.- Abominacja...

Ayato nie odpowiedział na to co powiedział, po prostu patrzył się na niego pustym wzrokiem, teraz naprawdę wygląda jak zjawa.

Blada skóra, puste czarne oczy i brak wyrazu twarzy, przeraził on Kokushibo jak dawniej jego brat, Yoriichi, był on w stanie go pokonać nawet gdy był w podeszłym wieku, a on był demonem.

Jednak co jeśli.. Ayato też nie jest w stanie pokonać?

Nie, szybko odgonił od siebie tą myśl. Jednym z jego priorytetów jest zabijanie Filarów. Ayato Bushida nigdy nie był wybitny, zawsze był przeciętny. Cudem udało mu się wygrać przeciwko Domie i z jeszcze większym cudem stoi tu jako żywy człowiek po tylu latach.

Stracił wiele, rękę, swoją dawną siłę i nawet nie walczy prawdziwą bronią. JAK TO MOŻLIWE ŻE JESSZCZE GO NIE POCHOWALI?! Kokushibo nie mógł tego przetrwić...zaczął rosnąć w nim...strach...podziw wymieszany z obrzydzeniem. Nie...Nie chce on być dłużej być blisko niego. Mocniej zacisnął dłonie na rękojeści swojego miecza, musi się go jak najszybciej pozbyć. On był Górną Jedynkę, nie może bać się nikogo ani niczego.

- GIŃ MASZKARO!!!- wrzasnął pełnym emocji głosem a tęczówki w jego sześciu oczach się skurczyły ze strachu.

Zamierzał przeprowadzić atak bez używania jakiejkolwiek techniki. Szybko zaprzestał siłowanie się z Ayato i zamachnął się na jego głowę aby przeciąć ją na pół. W sumie Filar Ducha nawet się nie uchylił, co było dziwne. Ciął z całej siły, trafił. Jednak o dziwo dostrzegł że jego ciało rozpłynęło się w chwili gdy ciął go w głowę.

Jego oczy rozszerzyły się ze strachu, tylko jedna osoba mogła to zrobić, Yoriichi. Jednak to zależy od szybkości...czy to znaczy że Ayato jest szybszy od niego?

- Ostatnie Tchnienie Duszy, Technika Szósta...- Kokushibo usłyszał za sobą głos.- Widmo przeszłości...

Ayato musi przyznać iż tę technikę obmyślił i użył przed chwilą. Musi jednak przyznać iż użył na nią wielkich pokładów energii, ponieważ musiał szybko uniknąć ciosu a jednocześnie dać złudzenie jakby wciąż tam był. To jest właśnie piękne w opracowywaniu nowych technik...a szczególnie jeśli są skuteczne.

***

Rui strzegł Meji jak oka w głowie. Nie chciała aby coś się jej przytrafiło tak długo jak jest w kokonie który sama wytworzyła ze swojego mięsa. Nie wie skąd ten pomysł, ani co to da, nie powiedziała mu wiele. Po prostu ciasno owinęła się w swoje tkanki i kazała mu czekać.

On więc zaczekał i czeka do tej pory. Nie odzywała się do niego, nie tak jak kiedyś. Nim Muzan ją zabrał, tęsknili za sobą po każdej nocy i cały kolejny dzień mogli przegadać, tak jakby nie było kolejnego dnia. Nauczyciel Meji dziwił się im i mówił że są za młodzi. Dziewczyna trochę to rozumiała, ale wychodziło jak wyszło. Jednak teraz ona wydaje się być...złamana. Tak jakby Król Demonów powiedział jej dużo złych rzeczy, albo co gorzej, jakby ją skrzywdził.

Demon-pająk wytworzył z opuszków palców kolejną nić. Przez ten cały czas nie tylko pilnował tego kokonu, ale też upewniał się że osoba w nim będzie bezpieczniejsza. Jeśli ktoś zbliży się i lekko trący, skaleczy się lub zaplącze w sieci, on to poczuje i natychmiast potnie na kawałki przeciwnika. Gorzej jednak jeśli okaże się że to jeden z zabójców...

- No i gotowe...- powiedział do siebie z uśmiechem.- Teraz już żadne szkaradztwo się to nie zbliży Mei-Mei.

Po tym wyciągnął zza swojego kimona parę karteczek jakie dał mu wcześniej Yushiro. Zaczął przyklejać je na swoje sieci aby sprawić by były niewidzialne. Dzięki temu da przeciwnikowi mniej czasu na ich wykrycie, a dzięki temu on będzie miał większe szanse.

Jednak oczywiście nic nie było za darmo, na wytworzenie złożonej siatki z sieci zużył dosyć sporo energii...Jednak czy będzie żałował osobie którą kocha? Młoda Kobayashi to jego rodzina, a utrzymanie jej bezpieczeństwa to jego priorytet. Tak samo jak ona ochroniłaby jego, on tak samo będzie ją bronił. Chociaż miałby się zmierzyć z samym Muzanem.

Gdy skończył przyczepiać karteczki do swoich nici, sam nakleił sobie jedną na czoło. Aby dobrze zająć się Meji musi sam zostać niewidzialny. Może i mógłby zakleić kokon i ukryć również ją, lecz to nie miałoby sensu skoro może zwabić słabsze demony i je zabić. Trochę gra tym samym na zdrowiu swojej "siostry" lecz czuje że dzięki temu, gdyby zabił parę demonów w trakcie oczekiwania, walka byłaby łatwiejsza i bardziej bezpieczna. Poza tym, nici są bardzo blisko siebie, wystarczy pociągnąć za dwie lub trzy i już z ofiary są tylko kawałeczki.

Flame BreathingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz