Sierpniowa pogoda nie przypadła nikomu do gustu. Ciągły deszcz, brak słońca wiecznie ponuro .Ciszę westchniecie opuściło moje usta. Łzy opuszczały moje oczy. Głowa spuszczona w dół. Nie wiem ile tak stałam. Przemoknięte ciuchy. Zimno które doznawało moje ciało. Podniosłam głowę pozwoliłam aby deszcz spadał na twarz. Moje myśli przejął Tom. Musiało być dobrze bardzo tego pragnęłam. Moja psychika była na granicy załamania. Nawet najlepsi psychologowie nie pomogli mi przez lata .Wiedziałam czego potrzebuje wsparcia ale nikt nie mógł mi go dać oprócz niego . Nie miałam nikogo rodzina nie żyje. Babcia została popełniła samobójstwo po moim ukończeniu szkoły do dziś nie wyjaśniano przyczyny. Matka i Ojciec odsunęli się ode mnie gdy dowiedzieli się o zaręczynach z Tomem. Ród Wilsonów był słynny z młodości. Nawet jakbym miała 100 lat byłabym młoda. Nie musiałam chodzić na zabiegi jak inne kobiety. Matka i Ojciec nigdy mnie nie traktowali jak inni rodzice. Matka od dziecka mnie uczyła że życie to nie Happy End lecz przetrwanie walka o życie. A ojciec zero uczuć. Nauka i nauka. Znudzone twarze na portretach. Cisza przy wspólnym posiłku. Nienawiść do mugoli. Życie jak w najgorszym koszmarze. Nienawidziłam ich za to.
-Chciałabym aby byli nie żywi-wyszeptałam.
Tom mógł bez problemu ich zabić ale liczył że ja to zrobię. Mimo że pragnęłam ich śmierci bardzo chciałam aby przepraszali mnie ale nie wiem coś mnie powstrzymywało od zabicia go. Kochałam go. Dumbledore twierdzi że on mnie też. Ale chciałam słyszeć to od Tom. Nigdy nie wypowiedział tych słów przy mnie nawet w sprawach łóżkowy. Wiedziałam że było mu trudno i nie chciałam rozpoczynać tego tematu a z drugiej strony bardzo tego pragnęłam.
Strach obleciał mnie gdy zniknął. Nie chciałam spędzić nawet jednego dnia w Azkabanie więc uciekłam. Opuściłam go. Nie skontaktowałam się z nikim z śmiercożerców. Odsunęłam się od niego jakby nigdy mnie tam nie było. Gdy wróciłam do Londynu kazałam mojemu słudze znaleźć dobrego obrońcę. Wyparłam się wszystkiego co było mi za rzucone.
*
-Przede wszystkim chciałbym was powitać ale także pragnę wam przestawić naszego nowego nauczyciela Horace'go Slughorn. Profesor Slughorn był tak miły że zgodził się poprowadzić zajęcia z eliksirów. Natomiast obrony przed czarną magią w tym roku będzie uczył profesor Snape. Jak zauważyliście każdy z was został przeszukany przed wejście do szkoły i macie widzieć dlaczego.-przerwał na moment. Kątem oko popatrzył w moją stronę. Przemknęłam gulę w gardle i pokiwałam głową na tak.-Kiedyś był tu młody człowiek który tak jak wy siedział w tych samej sali, chodził tymi samymi korytarzami ,spał pod tym samym dachem wszystkim wydawało się że jest uczniem takim jak wy nazywał się Tom Riddle. Dziś niestety zwany na całym świecie jako Lord Voldemort. Każdego dnia , w każdej godzinie możliwe nawet że w tej chwili mroczne moce chcą przeniknąć ścianę tego zamku jeśli im się uda ich największa broń to wy. Warto to przemyśleć. Teraz do łóżek biegiem- wypowiedział się Dumbledore
*
-Profesorze Dumbledore co tu robisz ? - powiedziałam zamykając drzwi od mojej komnaty.
- Mam ci coś do przekazania Auroro chodzi o twoją Matkę i Ojca.-powiedział starzeć. Uniosłam brew do góry czekając aż dokończy.-Dziś znaleziono ich ciała nie żywych-powiedział z powagą na twarzy. Patrzyłam mu wprost oczy.-Zostawię cię samą-dodał po czym wyszedł. Na stoliku leżały zdjęcia nieżywych rodziców. Wzięłam je do ręki i zaczęłam je przeglądać. Na moich ustach powstał mamy uśmieszek.
CZYTASZ
Promise • Tom Riddle
Fanfiction- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał, ściskając jej rękę. - Co wtedy? - Nic wielkiego. - zapewniła go . - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika. Początek : cze 12, 2022 koniec...