Ogromny ból z tyłu głowy nie chciał ustać, powieki były zbyt ciężkie aby potrafić je unieść. Jedna rękę chwyciłam tył głowy a druga próbowałam czymś się oprzeć ale nic nie wpadło mi do ręki .Po kilku próbach odpuściłam próbę wstania na równe nogi .Postanowiłam na próbę otwarcia oczów.
Gdy osiągam swój cel zorientowałam się że znajduje się w niewielkim pomieszczeniu oświetlonym małym świeczka , która powoli już gasła .W pomieszczeniu panowała bardzo niska temperatura co powodowało ciarki na mojej skórze ,podłoga była przemoczona prawdopodobnie ściekami które wydobywały się z przedziurawione rury tak samo było z ścianami ,sufitem warunki tego pomieszczenia były okropne . Jedno było pewne sama tu bym przenigdy nie weszła . Próba odtworzenie pamięci poszła na marne . Zaczęłam rozglądać się w celu poszukiwania wyjścia ,cisza która panowała była zagłuszona przez stuki moich obcasów . W pomieszczeniu znajdowało się jedno wyjście były to karty zamknięte na kłódkę .
Oczy rozszerzyły mi się do granic .Różdżka . Obie ręce zaczęły wędrować po płaszczu w poszukiwaniu drewnianego przedmiotu .Nie było jej.
-Szlak -przeknęłam pod nosem. Zabrano mi różdżkę jedyną rzecz która mogła mnie ochronić i zamknięto mnie w okropnym pomieszczeniu. Przez chwile pomyślałam ze znajduje się w Azkabanie ale szybko odrzuciłam ta myśl niby dlaczego miałam się tam znaleźć skoro nic nie zrobiłam.
-Jest tu ktoś ?- zapytam lekko drżącym głosem . Odpowiedziała mi cisza .-Jeśli ktoś się zaraz nie odezwie obiecuje że tego pożałujecie!-krzyknęłam. Nie potrafiłam się opanować. Opanować moich emocji.
Po chwili ciszy usłyszałam kroki w moją stronę odwróciłam głowę w kierunku zamkniętych krat a moim oczom ukazało się magiczne stworzenie, które żyło po to, aby służyć swoim panom. Skrzat. Nie mogły się sprzeciwiać , za nieposłuszeństwo same musiały wymierzyć sobie karę. Były związane czarem, przez który nie mogły porzucić pracy. Jedynie pan, dając im ubranie, fragment ubrania lub nawet jego skrawek, mógł zwolnić skrzata ze służby.
-Wypuść mnie - powiedziałam z pogardą w głosie. Nawet na mnie nie spojrzał , jego głowa wisiała w dół. A w rękach trzymał tackę z jedzeniem.- Wiesz kim ja jestem ?- konturowałam .Licząc jak małe dziecko na nadzieje że mnie uwolni ale jak zwykle nadzieja matką głupich.
On jedynie przełożył tackę przez kraty a następnie położył na brudnej podłodze ruszając w kierunku schodów , które prowadziły na górę.
-Wracaj tu - krzyknęłam lecz on nic .Gdy zniknął z pola widzenia ciche westchniecie opuściło moje usta.
-Cholera, może powinnam była być trochę milsza .Sama nie wiem ale chce z ta wyjść.- wypowiadając te słowa byłam na skaju załamania.
CZYTASZ
Promise • Tom Riddle
Fanfiction- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał, ściskając jej rękę. - Co wtedy? - Nic wielkiego. - zapewniła go . - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika. Początek : cze 12, 2022 koniec...