– Min Yoongi – przedstawił się, przytrzymując komórkę barkiem.
– Daniel Raynolds, dyrektor The Juilliard School. Chciałem przekazać dobrą nowinę osobiście, dlatego zdecydowałem się zadzwonić. Rozpatrzyliśmy pozytywnie pańskie podanie – wyjaśnił mężczyzna w słuchawce.
Yoongi wytarł dłonie o najbliższą ścierkę.
– Dziękuję – odpowiedział, biorąc słuchawkę do ręki. – Nie spodziewałem się. Kiedy powinienem zacząć? Kiedy przyjechać i podpisać umowę?
– Zacznijmy od podpisania umowy. Możemy zrobić to zdalnie lub osobiście. Czy znajduje się pan obecnie w Nowym Jorku?
Spojrzał w stronę salonu.
– Mogę być w przeciągu tygodnia – powiedział, uśmiechając się. – Czy podpisanie umowy jest pewne?
– Mogę wysłać ją mailem, a pan sam zdecyduje, czy warunki są akceptowalne. Nie ukrywam, że po raz pierwszy rozpatrywaliśmy CV osoby bez doświadczenia zawodowego. Z mojej strony, mogę zapewnić, że jesteśmy gotowi do podpisania z panem umowy.
– Dobrze.
– W takim razie umówię z panem spotkanie na przyszły poniedziałek o dwunastej. Czy termin panu odpowiada?
Podszedł do kalendarza wiszącego w kuchni. Przejechał palcem, szukając daty w październiku.
– Oczywiście.
– Proszę być w południe. Gratuluję raz jeszcze i cieszę się, że będziemy mogli pana przywitać w gronie nauczycielskim.
– Dziękuję.
Yoongi odłożył komórkę na stół, a kroki poprowadziły go w stronę małego salonu. W zamszowym, głęboko bordowym fotelu zwróconym ku oknom, rozsiadła się starsza kobieta, przekraczająca siedemdziesiątkę. Jej postura była jakby zatopiona w meblu, a mimo to emanowała spokojem i godnością. To było siedzisko, które należało do męża – pamiątka, która nie mieściła się idealnie w niewielkim salonie, ale pozostawienie go było dla niej ważne, jakby łączyło ją z przeszłością.
Yoongi uklęknął przed fotelem.
– Dostałem pracę – szepnął, jakby bojąc się zakłócić spokój pomieszczenia.
Kobieta otworzyła oczy. Uśmiechnęła się delikatnie, ile tylko jej siły pozwalały. Objęła policzki wnuczka swoimi starymi, zmęczonymi pracą dłońmi, jakby chciała dotknąć i przekazać mu całe swe wsparcie.
– Tą w Nowym Jorku? – zapytała, a w jej głosie było ciepło i zrozumienie.
– Tak.
– Mówiłam, że ci się uda. Rodzice byliby z ciebie dumni – dodała, ściskając go mocniej.
Yoongi, w dniu swoich siedemnastych urodzin, stał się świadkiem goryczki, która zaczęła kształtować jego życie. Rodzice, daleko przed jego egzaminami licealnymi, opuścili Koreę i wyjechali do Europy, nie pozostawiając po sobie niczego poza niepewnością i pustką. Nie przypominali wzorowych rodziców, jak ich koledzy z klasy. Pracowali niemal każdego dnia, a wolne chwile spędzali albo na zakupach, albo przegrywając zarobione pieniądze grając w karty. Yoongi, mając zaledwie szesnaście lat, musiał pogodzić się z rzeczywistością ubogiego życia. Nie obawiał się żadnej pracy, pracując jako kasjer, sprzątacz, a czasami nawet w stołówce, byle tylko zarobić na swoje utrzymanie.
W dniu jego siedemnastych urodzin pojawiła się babcia, kobieta starsza, przylatująca z Seulu – matka jego ojca. W przeszłości odmówiła pomocy synowi i jego żonie, zanim na świat przyszedł Yoongi, zdając sobie sprawę z ich nieodpowiedzialności w zarządzaniu finansami. Przymuszeni do opuszczenia stolicy, wrócili do rodzinnego domu mężczyzny w dzielnicy Daegu, by podjąć się drobnych prac i uporządkować swoje życie. Rodzice zakazali kontaktów z dziadkami i przez długi czas udało im się to utrzymać. Jednak siedemnaste urodziny Yoongiego miały być ostatnim wspólnym momentem, jaki spędził z własnymi rodzicami.
CZYTASZ
Teach me | yoonmin | +18 ✔️ [DRUK]
FanficYoongi, nieoczekiwanie, zdobywa posadę na nowojorskim uniwersytecie. Na pierwszych zajęciach uświadamia sobie, że jego dawny kochanek jest jednym z jego studentów, co przynosi ze sobą mnóstwo problemów. Pomimo tego, nie może powstrzymać swoich uczuć...