Rozdział 3

628 36 16
                                    

Przed teatrem były ogromne tłumy. Nie było możliwości, aby kupić bilet w kasie. Wejściówki, którymi chwalił się całą drogę pan Choi, dostał od właściciela teatru, bo w innym wypadku musieliby walczyć z całą resztą widzów w kolejkach internetowych. Nie nakreślił skąd się znali, ani kim była ta osoba. Yoongi nawet nie znał płci. Natomiast pan Choi nie zwracał uwagi na szczegóły. Mężczyzna był tak dumny z wejściówek, gdy pokazał je po raz pierwszy Yoongiemu, że nie zdążyli nawet wejść do samochodu, a pan Choi już trzymał je w dłoni. Wymachiwał nimi przed swoją twarzą, uśmiechając się szeroko.

– Spodoba ci się – stwierdził pan Choi.

– Na pewno nic nie kosztowały? – Oglądał bilety, uśmiechając się skromnie.

– Nie martw się o to!

Bilety obejmowały wyłącznie spektakl. Nikt nie tworzył biletów VIP do teatrów z możliwością wejścia za kulisy. Jako jedyni mieli okazję, aby doglądać tancerzy w fikuśnych strojach. Oczywiście, że bilety dzieliły się na tańsze i droższe; te na balkonach i widowni; bliżej sceny i na samym końcu sali. Wszystko w teatrze miało swoje miejsce i swoje znaczenie, i pan Choi bardzo tego przestrzegał. Natomiast dla Yoongiego była to okazja zaczerpnięcia kultury, z którą i tak miał styczność. Często bywał w teatrach i mógł doglądać aktorów i tancerzy, ale nie kontemplował przedstawianych sztuk.

Wszyscy wyglądali niczym wyciągnięci z baśni, umalowani i ubrani, przypominali postacie z pozytywki. Zawsze myślał w ten sposób, o każdej osobie, którą spotkał na backstage'u.

– Oglądałeś kiedykolwiek "Jezioro Łabędzie"? – zapytał pan Choi.

– Ani razu – skłamał.

Rozglądał się z zaciekawieniem po korytarzu. Uwielbiał wszelkiego rodzaju sztuki sceniczne oraz cały artyzm, niezależnie od wykonania. Wychodził z założenia, że karykatura również była rodzajem sztuki i należał się temu hołd. Sam był artystą. Tym mianem się nie nazywał, ale często widniało obok jego nazwiska, więc przywykł do tego określenia. Czasem widział artykuły, które nierzadko wychodziły z jego nazwiskiem, ale nigdy ich nie czytał. Znał siebie i swoje odpowiedzi, nie musiał czytać brukowców, żeby znać swoją wartość i jednocześnie ograniczał tym samym stres. Prawdopodobnie natrafiłby na jakieś zakłamane pisemko, wtedy przyzwoitość nakazałaby mu reagować.

Szli wzdłuż szerokiego korytarza, na którym każdy z tancerzy rozciągał się w swoim stroju. Niektórych jeszcze czesano. Wśród przytłumionego światła i tła dźwięków muzycznych, tancerze ubrani w piękne stroje baletowe wykonywali pewne figury. Ich ciała składały się w harmonijne kształty, tworząc wrażenie delikatnej opowieści poprzez ruchy.

Podeszli bliżej, a Yoongi dostrzegł ich skupione twarze, koncentrujące się na idealnym wykonaniu każdego gestu. Widział, jak w ich ruchach ukazywała się piękna melancholia historii, którą mieli przedstawić. Zauważył ich delikatność i oddanie sztuce, odgrywając emocje postaci z wielką precyzją. Była to mistyczna chwila, gdy tancerze, ćwicząc bezustannie, wkładali całe serce w to, co robili, by na scenie przekazać widzom swoją pasję i zaangażowanie.

– Słyszałem, że debiutuje tutaj młody tancerz z twojej uczelni – powiedział pan Choi. – Był dublerem Czarnego Łabędzia, ale zaledwie tydzień temu, tamten mężczyzna złamał nogę.

Yoongi zmarszczył się, gdy wyobraził sobie kontuzję.

– Może kiedyś zagrasz tutaj swój występ – pomyślał na głos pan Choi.

– Od kiedy mężczyzna gra Czarnego Łabędzia?

– Nietuzinkowe! – zaśmiał się pan Choi. – Dlatego tylu ludzi przyszło. Wynajęli dla tego spektaklu największą salę w tym teatrze. Początkowo zakładano, że ze względu na debiutującą grupę, nikt nie przyjdzie. Sam z resztą byłeś zdziwiony męską rolą, prawda?

Teach me | yoonmin | +18 ✔️ [DRUK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz