Rozdział III

546 24 1
                                    

Nie lubił swojego biurka. Rodzice kupili im jedno i musieli się z Itachim nim dzielić. Przeważnie to brat przy nim pracował. Miał więcej rzeczy do zrobienia, więc Sasuke musiał odrabiać lekcje przy stole przy włączonym telewizorze i trzaskających garach. Wtedy uczył się dobrze, co zakrawało o cud zważywszy na te warunki, ale to nigdy nie wystarczyło, żeby przegonić brata. Geniusz i tyle.

Odłożył książkę na stos. Przeciągnął się. Krzesło zaskrzypiało, budząc drzemiącą na kaloryferze Niunię. Łypnęła na niego bez zaangażowania i zapadła w ponowny sen. Być kotem, pomyślał smutno. Spojrzał na telefon i znowu się zdziwił, że nie miał na niego szlabanu. Najwyraźniej jego aspołeczność była aż tak widoczna, że tata wiedział, że to go nie zaboli.

Zbliżała się dwudziesta pierwsza. Nie był nawet w połowie. Czy Sakura rzeczywiście wyśle zdjęcia swoich notatek? I kiedy? Chwilę nad tym myślał, rozważając oszustwo. Mógłby jej jutro powiedzieć, że wyciągnął do Sary rękę i nic się nie wydarzyło. Wtedy miałby je jutro, prawda? Z drugiej strony, pewnie szybko by go przejrzała: albo sama by się domyśliła, że kłamie, albo jej przyjaciółka by ją o tym poinformowała. Po co ryzykować? Nie chciał być jak Naruto.

Najłatwiej będzie napisać. Ryzyko przyłapania na używaniu telefonu podczas odrabiania lekcji nie było wielkie. Ojciec nie sprawdził go ani razu odkąd wrócił. Sam tonął w papierach i Sasuke podejrzewał, że to stąd wynikał dzień wolny. Trochę go to zawiodło.

Niewiele osób chciało mieć z nim coś wspólnego. Nie lubił gadać. Nie do wszystkich to docierało. Sara należała do tych nieugiętych.

Poznali się, jak głupio by to nie brzmiało, pod osiedlowym sklepem. Poprosiła go, żeby kupił jej papierosy, biorąc go za starszego od siebie. Pamiętał jak pomyślał, że podobały mu się jej kolczyki, których nosiła tyle, ile zdołały unieść jej uszy. Kupił je, a kiedy go jednym poczęstowała, zapalił razem z nią.

Dopiero potem zorientował się, że jej buzia nie ma funkcji zamka.

Ich konwersacja przeważnie była jednostronna. Wcale nie potrzebowała jego udziału do tego, żeby mówić. Nigdy tego nie rozumiał: po co komuś takiemu jak ona ktoś taki jak on? Gdyby jeszcze się jej podobał, ale Sara była tak bardzo lesbijką jak tylko się dało. I przecież wcale nie był dla niej jakoś wybitnie miły – starał się po prostu „być". Z drugiej strony legenda głosiła, że Ino próbowała utopić ją w kiblu w toalecie na drugim piętrze w pierwszej klasie. Może taki miała typ.

A skan zeszytów Sakury Haruno był wart dużo więcej.

„To co chciałaś?"

Odpisała szybko.

„Wiedziałam, że bierzesz mnie na przeczekanie!" Sasuke uniósł brwi i postanowił nie wyprowadzać jej z błędu. „Mam sprawę".

„To już słyszałem".

„Cóż", napisała i nastała cisza. Tylko te trzy falujące kropeczki poruszały się obok jej zdjęcia, dając mu pojęcie o rozmiarze następnej wiadomości.

Odłożył telefon i przejrzał zeszyt ćwiczeń z chemii. Ekran zgasł, a powiadomienie nie przychodziło. Uznał, że bezczynne czekanie do niczego go nie doprowadzi, więc wrócił do pracy. Odszukał w podręczniku odpowiedni rozdział i zaczął rozwiązywać poszczególnie ćwiczenia.

Wyjaśnienie przyszło po dziesięciu minutach.

„Potrzebuję twojej pomocy. Tomoko mnie zaprosiła na Sylwestra, który robią z bratem u siebie w domu. Mnie i Ino. Wiem, że też tam będziesz, bo będą kumple twojego brata, a jak oni to i on, a jak on to pewnie i ty. No i wiem, że ty wiesz, że mieszkają na zadupiu. Potrzebuję się tam dostać. Pewnie nie będzie można zostać na noc, więc i wydostać. Zakładam, że będziesz jechać samochodem, to może zabrałbyś też mnie i Ino?".

The Clue |SasuSaku|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz