Rozdział XXII

250 19 57
                                    

Jakby na to nie patrzeć, to wszystko musiało się tak skończyć, pomyślał, brodząc w lodowatej wodzie. Popchnął kajak z Sakurą w środku i wskoczył do niego. Podała mu wiosło i czym prędzej uciekli przed resztą uczniów, którzy byli zajęci chlapaniem się i rżnięciem głupa. Nie mieli na to czasu.

Wody były spokojne, więc wiosłowało się lekko. Dostosowywał się do jej ruchów bez problemu, choć widział że ona od czasu do czasu oglądała się na niego przez ramię. Mogli co prawda poruszać się tylko w wyznaczonej przez bojki strefie, co nie było im na rękę, ale jako że pierwsi dotarli do końca dopuszczalnego pola, zatrzymali się i pozwolili sobie na swobodne dryfowanie.

Tu woda była już ciemna i zdawać by się mogło, niezdobyta. Słońce odbijało się od jej powierzchni zdobiąc ją nieregularną siecią niby-łusek. Było przyjemnie, ale cieszył się, że wziął ze sobą bluzę i okulary przeciwsłoneczne. Odsłonięte po raz pierwszy po zimie nogi co chwila pokrywały się gęsią skórką. Z tej odległości plaża, na której grzała się zdecydowana większość wydawała się śmiesznie mała. Bez trudu dostrzegł tęczowy pled, na którym zostawili dziewczyny. Widział też Naruto, który od rana utykał na nogę, w którą go kopnął. Z pewnością próbował spalić ich kajak na amen.

Sakura wyciągnęła twarz do słońca. Jej różowe włosy musnęły jego łydki i już w tamtym miejscu zostały. Śliskie i bajeczne, przyjemnie uzupełniały żółte tony jego karnacji. Leżała, trzymając wiosło przed sobą i kombinowała jak ułożyć nogi. Niespodziewany podmuch sprawił, że zabujało nimi mocniej. Woda chlupnęła głośno, mocząc wyciągnięte stopy Sakury. Wzdrygnęła się gwałtownie, wywołując kolejne kołysanie. Jej włosy opuściły jego skórę, a on został uwolniony z powrotem do rzeczywistości.

– Chryste jaka zimna – oznajmiła pod nosem, chowając nogi głęboko w kadłubie.

Wydawało się, że choć jej humor wiele się nie zmienił od śniadania, nie spieszyło jej się do podjęcia tematu. Nie mógł znieść tego napięcia. Las i woda wokół nich nie wystarczały jako rozpraszacz, a na innych amatorów sportów wodnych nie chciało mu się nawet patrzeć. Ich śmiechy niosły się po jeziorze wystarczająco dobrze, by wiedział, że szybko się zbliżali.

– Podoba ci się? – zapytała, próbując na niego zerknąć.

– Hm.

– Wow – prychnęła. – Myślałam, że może takie organiczne środowisko bardziej pobudzi cię do mówienia – stwierdziła, łypiąc na niego ponad dobrze zbudowanym ramieniem.

Jej bluza wylądowała na kolanach, robiąc jej za koc, a ona została w koszulce, która choć luźna, robiła na nim jakieś szczególne wrażenie. Po miesiącach oglądania jej w samych bluzach i grubych swetrach na widok rzeczywistego zarysu jej ramion musiał aktywnie patrzeć gdziekolwiek indziej. Szczególnie, kiedy zaszczycała go swoimi rozbawionymi spojrzeniami.

– Co masz na myśli?

Przekręcił ich w drugą stronę. Słońce przestało świecić mu w oczy i sprawiło, że to Sakura zwróciła się do przodu, dając mu nieco przestrzeni. Jeśli myślała, że zacznie gadać o jednym z najbardziej obrzydliwych okresów swojego życia z własnej woli, to się przeliczyła.

– Nic szczególnego – odparła. – Czasami po prostu byłoby łatwiej... chciałabym wiedzieć, o czym myślisz i tyle – poprawiła się i rozejrzała wokół.

Zacisnął dłonie na wiośle, przybijając sobie w głowie piątkę za to, że ich odwrócił. Uszy tak go piekły, że mało mu nie odpadły. Czyli nie chciała go maglować? Chodziło o coś tak... słodkiego?

– Dlaczego... go tyle czasu kryłaś? – postarał się zabrzmieć łagodnie. Nie usłyszał jej oddechu, ale zobaczył ruch ramion: ociężały i niechętny.

The Clue |SasuSaku|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz