Kiedy wszedł na salę gimnastyczną następnego dnia, bardzo się ucieszył z tego, że to Itachi Uchiha był jego bratem. Owszem, nie raz i nie dwa usłyszał tu i ówdzie, że zostawił mu wysoką poprzeczkę. Czytaj: nie do przeskoczenia. Czuł na sobie presję i za to wszystko nienawidził dzielonego z nim nazwiska. I genów. I tego że wszyscy wciąż o nim mówili, choć w jeden rocznik składał się prawie dwustu uczniów i już dawno powinni o nim zapomnieć.
Poprzeczka była wysoka, a jemu jeszcze nigdy nie udało się jej przeskoczyć. Poddał się dawno temu i od tamtej pory jego życie może nie było usłane kwiatkami, ale na pewno wygodniejsze. Lubił chodzić na skróty. Skoro stanie na uboczu z książką nie wchodziło w grę, chciał zatańczyć dobrze. Nie tak dobrze jak brat – tylko na tyle dobrze, żeby nie zawieźć Sakury. Teraz jednak się ucieszył, bo kiedy zobaczył ich konkurencję – ich pospolitość, niezgrabność i brak umiejętności zapamiętania dwóch kroków – odetchnął z ulgą.
Spojrzał na nią. Tonęła w swojej beżowej bluzie, bawiąc się butelką soku. Miał kolor rozgniecionych malin i bardzo do niej pasował. Pełne zmartwień zmarszczki, które zdobiły jej czoło nie. Też przyglądała się innym.
– Wyluzuj – powiedział, sprawdzając godzinę.
– Jestem wyluzowana.
– Marszczysz czoło.
Dotknęła swoich zmarszczek, próbując je wygładzić. Ukryła przed nim twarz we włosach, a on uśmiechnął się pod nosem. Pan Gui wyszedł z kantorka, sprawdził listę obecności i poprosił, żeby się ustawili. Na dwóch poprzednich spotkaniach pokazywał im nagranie z studniówki Itachiego, żeby się wstępnie przypatrzyli i zobaczyli o co chodzi. Tłumaczył im na tablicy co się po kolei będzie działo, pokazywał podstawowe figury i takie tam. Każdy zajął pozycje. Zrobili dwa kółka: chłopcy i Sara w środku, dziewczyny na zewnątrz.
– Jesteś bardzo pewny siebie – wytknęła Sakura przy okazji ćwiczenia pierwszej figury. Chłopcy mieli podejść do dziewczyn w trzech krokach w takt wyklaskiwany przez nauczyciela. – Jak na kogoś, kto ominął dwie próby, oczywiście. I kto znowu potrzebuje moich notatek.
– Sama zaproponowałaś.
Pan Gui kazał im powtórzyć, więc odwrócił się do niej plecami i wrócił do poprzedniej pozycji. Przewrócił oczami tak żeby nie zauważyła. Była wyjątkowo uszczypliwa i Sasuke podejrzewał, że to przez to, że w parze po lewej stali Naruto oraz Ume. Nauczyciel dał znak i znów się do niej zbliżył, słuchając niosących się echem po sali kroków jego towarzyszy. Kiedy spełnili oczekiwania Guia, pokazał im następną figurę.
– Odsuń się Uchiha – przeprosił go mężczyzna, łapiąc swoimi dużymi opalonymi dłońmi blade dłonie Sakury. Otoczył ją ich splecionymi ramionami i rozejrzał się po uczniach. – Powtórzcie. – Odstąpił od Haruno, rzucając mu zachęcające spojrzenie. – Ty też.
Powtórzyli. Podszedł do niej, ujmując jej dłoń. Była tak delikatna na jaką wyglądała. Wstrzymał powietrze, powtarzając sobie, że to nic nie znaczy. Otoczył ją swoim ramieniem i zbliżyli się do siebie. Ramię do ramienia. Gui kazał im cofnąć się do początku i przećwiczyć całość raz jeszcze, tym razem z wysoko uniesioną brodą. Po następnych kilku figurach wszyscy byli spoceni z nerwów i wysiłku. Zrobiono krótką przerwę na napicie się wody i rozebranie z bluz i koszul, jeśli ktoś sobie życzył. Sakura nie spojrzała na niego nawet jeden raz.
– Muszę przyznać, że całkiem dobrze ci idzie jak na pierwszy raz – powiedziała za to.
Opierała się o drabinki i popijała swój różowy sok. Za nią Ino próbowała zebrać Sarę z podłogi, którą bolały nogi od niewygodnych do tańczenia butów. Patrzyła na przeciwny kraniec sali, na plamę pomarańczowego i niebieskiego. Nowa dziewczyna Frajera miała na sobie ładny, jeansowy kombinezon.
CZYTASZ
The Clue |SasuSaku|
FanfictionMama Sasuke umarła - od tego zaczyna się jego życie. Nie potrafi otrząsnąć się, choć minęło już 10 lat, czas podobno ma leczyć rany i wszyscy idą dalej. Widzi, że brat i ojciec zaczynają zapominać. Terapia, terapią - coraz mniej rzeczy trzyma go w n...