Rozdział V

488 23 53
                                    

Nikt nie zwrócił na nie uwagi, kiedy zamknęły się za nimi drzwi. Normalka. Starała się nie żałować tego, że ustąpiła Ino. Zbyt wiele było w jej życiu podobnych myśli. Dziewczyny chichotały między sobą, a Sakura rozbierała się za nimi z kurtki ze smętną miną. W czystej bluzie, pod którą miała obowiązkowo czystą koszulkę czuła się trochę mniej jak śmieć.

Potem ktoś ich dopadł. Sakura nie znała tu nikogo. Obserwowała spokojnie ich powitanie, dziwiąc się, że jej najlepsza przyjaciółka czuła się tam swobodnie. Wydawało się jej, że były do siebie podobne – że nie miały nic wspólnego z tym towarzystwem.

Przy Naruto poznała życie. Bywała na posiadówkach. Na osiemnastkach w remizie. W mieszkaniach, do których powinna zajrzeć policja lub opieka społeczna. W pustostanach i w prawdziwych domach. W reliktach komuny należących do babci, która wyjechała do sanatorium. W apartamentach na jedną noc. W klubach. W barach. W osiedlowym parku.

Pomijając dom – ewidentną willę – nie potrafiła określić, co robiło na niej większe wrażenie. Każda jedna osoba wyglądała inaczej, a na pewno inaczej od niej. Zazwyczaj wyróżniała się kolorem włosów. Nigdy jednak ciuchami. Ani. Jednego. Dresu. Muzyka waliła po uszach tak samo. Nigdy jednak nie słyszała tak głośno Lady Gagi. I nikt jeszcze nie krzyknął „Wyłącz to pedalskie gówno" choć była już w połowie pierwszego refrenu. Największą zmianą był dla niej brak smrodu „spoconych skarpetek". Wierzyć się jej nie chciało, że nie znajdzie w takim tłumie choć jednej naćpanej osoby, jednak fakt, że nie zbierało się jej na wymioty od wejścia praktycznie zwalił ją z nóg.

– Sara! – krzyknęła, próbując przebić się przez wianuszek otaczających ją dziewczyn. Sara oczywiście jej nie usłyszała, więc Sakura wyciągnęła rękę i potrząsnęła jej ramię.

– Hę? – Była rozproszona, a uśmiech wciąż majaczył się jej na twarzy. Ino przerwała nagrywaną przez siebie relację, zerkając kontrolnie na Sakurę.

– Gdzie tu jest łazienka? – zapytała najgłośniej jak potrafiła. Ino zmrużyła oczy, ale szybko podjęła przerwany wątek. Przecież nic się nie działo.

– Na końcu. – Pokazała jej palcem na wypełniony ludźmi korytarz, a potem wróciła do rozmowy.

Sakura zacisnęła dłonie w pięści i zaczęła się przepychać między kolorowymi ludźmi. Niektórzy przyglądali się jej ciekawsko, inni – tak jak jej przyjaciółka i jej dziewczyna – zajmowali się sami sobą. Czy naprawdę wszędzie musiała robić za dziwaka? Zawsze wydawało się jej, że była całkiem zwyczajną dziewczyną, a skoro tak, może wciąż wpadała na niewłaściwe towarzystwo. Fakt, że tylko dziewczyny z sekcji traktowały ją normalnie musiał potwierdzać tę regułę.

Mijała kolejne pokoje, w których bawili się ludzie, ale żaden nie przypominał ubikacji. Wreszcie wpadła na dziewczynę w kraciastych cygaretkach i za dużym swetrze, która stała naprzeciwko zamkniętych drzwi i wpatrywała się w nie niecierpliwie. Cóż za wymowność. Stanęła obok niej. Zmierzyły się spojrzeniami i odwróciły od siebie twarze. Sakura nie chciała siku, ale potrzebowała tylko się gdzieś zaszyć i przetrwać do czasu, aż Ino jej powie, że jej kara dobiegła końca. Równie dobrze mogłaby ruszyć dalej.

Wyciągnęła telefon, żeby zobaczyć ile czasu zostało jej jeszcze do końca tej męki. Zamiast tego, zobaczyła jednak coś, co Ino bez wątpienia określiłaby mianem „żałości". Powiedziała jej kilka godzin temu, że na pewno nic nie zrobi na niej wrażenia. Wychodziło na to, że ją okłamała lub po prostu nie miała racji.

Bo Naruto Uzumaki zaczynał przechodzić samego siebie. Teraz zaczął się „starać" – tak by pewnie powiedział na to postronny obserwator. Sakura nie była pewna, że darcie japy pod jej balkonem po pijaku można było zaliczyć do tej kategorii. Tak samo jak to, że zasłonił drzwi do ubera własnym ciałem, żeby nie mogła do niego wsiąść. Więcej miała z tego wstydu niż refleksji. Co ciekawe, nigdy – a na pewno nie po pierwszym roku wspólnego chodzenia – nie wypisywał do niej jak maniak.

The Clue |SasuSaku|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz