— Trzy lata. Trzy szanse. Nie zmarnujcie tego.
To były ostatnie słowa profesora Aizawy, które pozostawiły znaczący ślad w psychice Junji. Kiedy dzwonek na przerwy uwolnił wszystkich uczniów z klas, ta szła i przerażonym wzrokiem obserwowała zachwyconych uczniów.
Była tu już ponad tydzień. Zdążyła się zaprzyjaźnić z Neiko, Jirou i czasami zaczepiała Izuku Midoriye, który brał każde jej słowo zbyt poważnie, co poskutkowało powstaniem dość oryginalnej i niezręcznej atmosfery. Ale poza tym, starała się by większość jej nie zauważała, ignorowała albo przynajmniej nie zaczepiała.
Nie odezwała się do Todoroki'ego odkąd go spotkała w tamtym korytarzu i jakoś strasznie jej to nie przeszkadzało. Czasem obserwowała go posępnym wzrokiem z dystansu, próbując rozgryźć jego chłodne zachowanie. Może też miał problemy w domu, a odpychające zachowanie było skutkiem traumy.— Jak przestaniesz się gapić nad synem Endeavor'a, to może zwrócisz uwagę na to co mówię? — zapytała ciut głośno czarnowłosa, ignorując zdziwione spojrzenia uczniów.
— Co? Ah, tak, jasne. — wymamrotała Junji, jak najszybciej odwracając wzrok. Neiko spojrzała się na nią dziwnie, a jej kocie oczy wydawały się przetrząsać jej duszę.
— Jak zamierzasz wygrać festiwal?
— Hę? A kto powiedział, że chce go wygrać? — zapytała nagle brunetka, zanim przypomniała sobie o swojej matkce, która pewnie ją wydziedziczy jeżeli przegra. Ale na ugryzienie się w język było już za późno, bo Neiko uniosła się oburzona, patrząc na swoją przyjaciółkę jak na świeżo upieczoną wariatkę.
— Jak kto? Chcesz mi powiedzieć, że nie zamierzasz wygrać Festiwalu Sportowego UA? — dziewczyna zachowywała się, jakby miała się zaraz zacząć dławić powietrzem. — Ale chyba rozumiesz, że stracisz szanse na zostanie bohaterką?
— Nigdy nią zostać nie chciałam.
Neiko zrobiła duże oczy. Junji chlapnęła farbą i teraz nie miała jak jej wytrzeć, więc poprostu usiadła przy stoliku, obserwując tęsknym wzrokiem jak wszyscy zajadają się obiadem.
— CO?!
— Głośniej, na morzu cię nie słyszeli.
— Jak to, nie chcesz?
— Jakoś dobrze się czułam, kiedy należałam do tej niezwykłej, rzadkiej społeczności nie obdarzonych. — przyznała Junji, poprawiając rękawy swojego mundurka, podczas gdy Neiko karciła ją lodowatym wzrokiem.
— Niezwykłej? Przecież Ci bez mocy do zwykli ludzie.
— Mylisz się. Tych z nadprzyrodzonymi, niezwykłymi zdolnościami jest prawie osiemdziesiąt procent całej populacji, co oznacza, że nie są już tacy niezwykli, bo tworzą większość. To co jest rzadkie, zwykle jest uznawane za niezwykłe. — Na tą naukę Junji wpadła, kiedy oglądała dokument o niezwykłych gatunkach żab i ich możliwościach. Może powinna założyć jakiegoś bloga?
— Pominę fakt, że w jednej wypowiedzi zmieniłaś całą dotychczasową historię ludzkości, ale.... czemu?
— Bo to wszystko... — zaczęła brunetka, pokazując ręką na całą szkołę, uczniów i dzieciaki popisujące się swoimi darami. — To wszystko odebrało mi dzieciństwo, normalne życie i marzenia.
Wcale nie chciałam się tu znaleść, to była decyzja mojej matki.Juni wypowiedziała te słowa głośno. Stojący obok Shoto Todoroki wszystko słyszał, dziwiąc się jak bardzo dziewczyna różniła się od tego, jak widział ją on. Sądził, że to kolejna rozpuszczona delikwentka, z dziecinnym podejściem to całego bohaterstwa.
A tu proszę, okazało się, że została adeptką tej sztuki pod grupą linią przymusu, powstałej przez jej własną matkę. Ciekawe.
CZYTASZ
𝐊𝐎𝐈 𝐍𝐈 𝐍𝐀𝐘𝐀𝐌𝐔 . ᴍʏ ʜᴇʀᴏ ᴀᴄᴀᴅᴇᴍɪᴀ
Фанфик" BEACUSE WE WERE SICK OF LOVE BEACUSE WE WERE SICK BEACUSE OF LOVE BEACUSE WE WERE LOVESICK" 𝐊𝐎𝐈 𝐍𝐈 𝐍𝐀𝐘𝐀𝐌𝐔 (愛病気.) lovesick. junji itomie starała się żyć normalnie. dlatego kiedy okazało się...