𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐖𝐄𝐍𝐓𝐘 𝐎𝐍𝐄

73 5 4
                                    

Każdy kiedyś umiera. Niektórzy przez zawał serca, bo ostatnio zapomnieli, że stać ich na warzywa, niektórzy poprzez nieszczęśliwe wypadki, kiedy to telefon prowadził czarnego SUV-a na autostradzie. A niektórzy, tak jak Junji umierali ze strachu.

Dobrze widziała prawie wszystkie walki Shoto Todoroki'ego.
Nie, żeby była jego fanką, starała się przestudiować jego styl walki oraz limit używania daru tylko dlatego, by wiedzieć jak przyjdzie jej zakończyć żywot na tym świecie. Jeżeli nie umrze od lodu, to zabije ją własną matka, a przed tym powie jej coś koszmarnego.

Kiedy stała w korytarzu i czekała na jakiś boski cud, trzesąć się albo z zimna albo z przerażenia, ktoś przeszkodził jej w panikowaniu. Junji nie była typem osoby, która by panikowała na jakikolwiek błachy sposób. Ale świadomość, że rodzicielka będzie patrzyła na to własnymi oczyma, przerażała ją bardziej niż sam pojedynek. — Junji Itomie?

Brunetka odwróciła się na dźwięk swojego imienia, zmuszona do praktycznego złamania karku, by spojrzeć w oczy Endeavor'owi.
Facet był ogromng, umięśniony i swoją aurą odpychał Itomie na kilometr. Gdyby miała wybrać ulubionego bohatera, on nim by nie był. Dziewczyna zamrugała parę razy, odchrząknęła i szybko się ukłoniła, przywołując swoje dygoczące ciało do porządku.

— Dzień dobry.

— Nie ćwiczysz na Igrzyska? Ostatnio coś słabo ci poszło. — zaczął rozmowę, mimo że uczennica patrzyła na niego drętwo. Można było zauważyć, że nadal jest zazdrosny o All Might'a i jego delikatna męska duma nie mogła pozwolić mu, a raczej jego synowi na odpoczynek. Ciekawy przypadek.

— Skończyłam z lodem, dostałam się na kurs bohaterstwa proszę pana. — mruknęła lekko urażona, jednak szybko do zamaskowała.

— Czyli teraz będziesz się bić z moim synem?

— Dokładnie.

— Współczuję Ci, upewnij się że będziesz miała przy sobie pomoc.
Shoto to ambitny chłopak, nie zdziw się, kiedy przegrasz. Ale mam nadzieję, że się wykarzesz. — Junji zastanawiała się skąd wzięły się te zielone plamy na suficie, ale szybko przywołała się do rzeczywistości. Miała teraz ciężki kawał roboty, więc szybko pożegnała się z superbohaterem, błagając o cichy kąt.

Jednak jej modły zostały ponownie zignorowane i zanim wpadła na korytarz, z głośników zadudniło jej imię, a zabrzmiało to tak przerażająco i groźnie, że dziewczynie stanęły włosy dęba.

Sztywnym krokiem ruszyła przed siebie, coraz lepiej słysząc wiwaty, dzikie wrzaski i apaluz z strony widowni, na której siedziała jej matka, cała w bieli niczym panna młoda. Junji przęłknęła ślinę i postawiła nogę na arenie, zwracając swój wzrok na swojego przeciwnika. Same oczy chłopaka sprawiły, że dziewczyna tak jakby zdrętwiała, a jej krew zamieniła się w lód.

Nawet nie usłyszała, kiedy Present Mic wrzasnął "start".
Ledwo uniknęła góry lodowej, która pojawiła się obok niej.
Momentalnie zrobiło się jeszcze chłodniej. Junji postanowiła wykorzystać szansę, więc po chwili obok niej pojawili się towarzysze z zaświatów, niszcząc lód w parę sekund.
Shoto spojrzał się na nią z lekkim zaskoczeniem twarzy, jednak nie pozwolił by to wydarzenie spowolniło jego wygraną.

On atakował, ona zręcznie unikała ataków. Dusze albo ją podrzucały, albo chroniły ją przed pociskami i tak ratowały jej twarz. Junji zacisnęła jedną rękę, postanawiając zmienić stronę i rzuciła w heterochromika, którym zaczęły zabawiać się małe czy większe duszyczki. Wiedząc, że ma teraz kontrolę, brunetka chciała go przerzucić przez linię, jednak chłopak obronił się lodem, sprawiając że dziewczyna upadła na ziemię.

Ta szybko się podniosła odrazu atakując. Po całej arenie zaczęły rozlatoywac się kłęby czarnych albo białych obłoków, które atakowały chłopaka, jednak dziewczyny samej też nie zostawiały.
Brunetka musiała się od nich odganiać, jednak gdy zauważyła, że ma swojego przeciwnika w garści, wyciągnęła szybko rękę by te zleciały się do niej. Zjawy pozwoliły jej wysoko podskoczyć, poczym wszystkie poleciały prosto w stronę rywala z prędkością światła, z zamiarem wypchnięcia go poza linię.

Junji poczuła jak zaczyna jej lecieć krew z nosa, ręka powoli zaczęła jej drżeć od wysiłku. Przed oczami zaczęła widzieć czarne plamki, ale mimo to nie przestała zadawać ciosów. Todoroki był coraz słabszy, ale dziewczyna powoli traciła kontrolę nad tym co robi. Jej pociski zaczęły chybić i wywoływać eksplozje nie tam, gdzie była potrzebna. W końcu chłopak się podniósł, opierając atak i tworząc ogromną górę lodową tam, gdzie ona stała.

Zanim zdążyła zajerestrować co się dzieje, zjechała z śliskiej powieszchni, uderzając się głową o podłoże. Chciała się podnieść, ale właśnie poczuła na własnej skórze, że pomijanie śniadania było bardzo złym pomysłem, powoli mdlejąc na oczach Japonii.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐊𝐎𝐈 𝐍𝐈 𝐍𝐀𝐘𝐀𝐌𝐔 .         ᎍʏ ʜᎇʀᎏ ᎀᎄᎀᎅᎇᎍɪᎀ Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz