𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐅𝐎𝐑𝐓𝐘 𝐒𝐄𝐕𝐄𝐍

54 7 1
                                    

Junji posilała się zimną herbatą z mlekiem, stojąc w najciemniejszym kącie sali. Zamyślonym wzrokiem obserwowała wszystkich sali, starając się przetworzyć ich zachowanie, sposób egzystowania. Jednym słowem, bawiła się w młodą stalkerkę.

Wszyscy zajęci byli rozmową, nie zwracali uwagi na niską brunetkę, sączącą napój, starając się unikać kontaktów socjalnych.
Szczerze mówiąc, Itomie w duszy chciała, by ktoś z jej klasy do niej podszedł i zapytał jak się czuje. A ona by powiedziała, że źle, że nie ma ochoty tu być oraz, że robi jej się niedobrze przez stres.

— Wszystko dobrze? — dziewczyna podniosła wzrok, wyrwana z zamyślenia. Przed nią stanęła Momo, Jirou, Shouji i Tzuyu.
Wyglądali na trochę zmęczonych, ale tryskali entuzjazmem.

— Tak. — odparła krótko dziewczyna, zanim zdążyła ugryźc się w język. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ani razu nie potrafiła szczerze komuś na coś odpowiedzieć. Nie potrafiła powiedzieć, że jest jej niedobrze, w jej wnętrzu powstała tama, która blokowała wszystkie jej żale, złość, narzekania i pesymistyczne uczucia.

— Wyglądasz na zmęczoną... — stwierdziła Momo.

— Ah, tak. Wiedziałam, że ten egzamin będzie trudny, ale chyba za mało się do niego przygotowywałam. — wyznała brunetka, kończąc pić swój napój.

— Nie zamęczaj się, w końcu miałaś starcie z największym złoczyńcą wszech czasu. Dziwiłam się, że w ogóle miałaś siłę podchodzić do tego egzaminu. — stwierdziła Jirou.

— Widziałaś może Midoryię?

— Jest... — zaczęła, ale nagle urwała, widząc jak Todoroki siedzi sam, dokładnie ma drugim końcu sali. Przewróciła oczami i przeprosiła kolegów z klasy, rzucając im coś o tym, gdzie może znajdować się zielonowłosy.

Wolnym krokiem podeszła do chłopaka, a gdy ten podniósł wzrok, delikatnie się ukłoniła po czym usiadła obok niego. Wciągnęła powietrze i rozejrzała się po sali, zastanawiając się nad możliwym zaczęciem rozmowy, co w przypadku Todoroki'ego było trudne.

— Jak Ci poszło na egzaminie?

— Dobrze. Zaliczyłem pierwsze zadanie.

— Jasne... — mruknęła brunetka. Przez chwilę wpatrywała się w chłopaka, po czym szybko podążyła za jego wzrokiem, który padał na nikogo innego, tylko Inasę Yaoroshi'ego. — To może zabrzmieć dziwnie, ale czy wy się znacie? — zapytał podejrzliwie.

— Skąd taki wniosek?

— No, zabijacie się ciągle wzrokiem, dziwię się, że jeszcze nie poszła wam piana z ust. I jeszcze to obcesowe zachowanie. Nie znam się na męskiej rywalizacji, ale nie wyglądacie na najlepszych przyjaciół. — wyliczyła Junji.

Chłopak nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na nią zimnym wzrokiem. Jeszcze nigdy nikomu nie powiedziała, czemu tak naprawdę chciała zostać bohaterką i to właśnie go zastanawiało.
Wydawało mu się, że to wszystkiego podchodzi z spokojem, toteż każda niespodzianka była dla niej tylko kolejnym zadaniem.

— Rozumiem, że mam nie pytać.

— Czemu postanowiłaś iść na bohaterstwo? Tak poprostu porzuciłać łyżwy?

Junji zrobiła dziwną minę. Zaczęła kurczowo bawić się włosami i uciekła wzrokiem, nagle zauważając żółty kolor ścian. Wydęła usta i wypuściła ze spokojem powietrze.

— Chciałam pójść w ślady siostry i...

— Nieprawda.

Itomie spojrzała się na niego z szokiem na twarzy, który wkrótce zamienił się w oburzenie. Dziewczyna podniosła się i prychnęła z poirytowania, co chwilę przypominając sobie o spokoju.

— Nie chciałam być lepsza od All Might'a. Wszyscy mają na jego punkcie obsesję, nie zauważając ile błędów popełnił. Nie zamierzam teraz wypowiadać rzewnego monologu na temat jak bardzo go nie lubię, ale chcę pokazać, że złoczyńców nie trzeba pokonywać siłą.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐊𝐎𝐈 𝐍𝐈 𝐍𝐀𝐘𝐀𝐌𝐔 .         ᎍʏ ʜᎇʀᎏ ᎀᎄᎀᎅᎇᎍɪᎀ Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz