𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐒𝐈𝐗𝐓𝐄𝐄𝐍

75 7 1
                                    

Dziewczyna upadła z hukiem na grunt. Ogromny, przerażający i czarny kłąb dymu tak jakby wpatrywał się w swoją właścicielkę, jakby to chciał zrozumieć jak to możliwe, że jest taką miernotą.
Młoda Itomie przeczesała swoje czarne włosy i wytarła pot z czoła, prostując się, gotowa do stoczenia kolejnej walki samemu.

Został jej ostatni dzień, by przygotować się do Festiwalu Sportowego. Jeszcze tydzień temu marudziła, że jest przyzwyczajona do takich wydarzeń i na pewno nic złego się nie stanie. Ale jej matka postanowiła jej napisać, że osobiście zjawi się na trybunach i zadecyduje, co począć z takim rozczarowaniem.
To było jak walnięcie prądem z zepsutej skrzynki rozdzielczej.

Wyciągnęła przed siebie rękę i ogromny kłąb dymu, który tak naprawdę był jednym z potępionych dusz, zmienił się w długą linę. Wzięła ostatni oddech i zamknęła oczy, poczym powietrze zostało przecięte na pół. Do jej uszu docierał świst wiatru i dźwięk przecinania drobinek tlenu, jej ciało zalała fala adrenaliny, pozwalając dziewczynie na wyczerpujące ruchy. Nawet nie zarejestrowała momentu, w którym jej stopy odłączyły się od powierzchni i uniosły całe jej ciało. Dziewczyna wykonała skomplikowany przewrót, poczym opadła na ziemię.
Przez chwilę stała nieruchomo, poczym znowu się przewróciła.

— Nie przesadzasz z tym treningiem?

Brunetka szybko się podniosła, sprawiając że duszą rozmyła się w powietrzu. Neiko Akinara patrzyła na nią surowym, acz troskliwym wzrokiem, a w ustach jak zwykle miała gumę.

— Jutro Festwial Sportu...

— Ju. Zaczynam się martwić. — przerwała jej szybko, wymachując wysoko rękoma. — Od tygodnia nie pojawiłaś się na stołówce, masz podkrążone oczy i zrzuciłaś parę kilogramów. — wyliczała czarnowłosa, machając swoimi różowymi paznokciami.
To ostatnie Junji wzięła do siebie jako komplement.

— Nie mogę przegrać na oczach swojej matki. Nawet nie wiem, jaką będzie konkurencja ani przeszkody.

— Nie uda Ci się, jeżeli będziesz chciała być we wszystkim perfekcyjna. Ale to chyba wiesz?

— Pożyczyłam notatki od Midoryi, chyba znam dary wszystkich w naszych klasie. Oraz swoje szanse na wygraną, teraz tylko prosić Boga, żebym biła się z Minetą.

— Z tym zboczeńcem? Jesteś zdesperowana...

— Podziękuję mu za zabranie dziewczynom mundurków z damskiej szatni. — oznajmiła brunetka, ale szybko przerwała.
Zakręciło się jej w głowie, co spowodowało stracenie równowagi i kolejny upadek, na który Neiko zaczęła cmokać z poirytowania.

— Nie wygrasz, jeżeli zemdlejesz. — przyjaciółka pomogła wstać Junji, poczym zaczęła ją dokładniej obserwować. — Idź się połóż i zjedz pożądną kolację. Nie chcę cię cucić moimi solami trzeźwiącymi, bo prawie wszystkie zmarnowałam na Kaminari'ego, na ciebie mnie już nie stać. — dodała, poczym pożegnała się z Junji, obserwując zmartwionym wzrokiem jak odchodzi. Na jej obojczykach można było zauważyć liczne zadrapania, pod łopatkami miała zszywaną ranę.

W tym momencie Neiko zaczęła się zastanawiać co tak naprawdę wie o swojej najlepszej przyjaciółce, a czego nie wie.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐊𝐎𝐈 𝐍𝐈 𝐍𝐀𝐘𝐀𝐌𝐔 .         ᎍʏ ʜᎇʀᎏ ᎀᎄᎀᎅᎇᎍɪᎀ Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz