— TOSHINORI YAGI! — kobieta w białym garniturze wparowała na korytarz jak burza. Jej stanowczy krok odciskał się na podłodze, a cieńkie obcasy tylko dodawały grozy.
Wzrok Nakamury był ostry jak brzytwa i gdyby mógł zabijać, Symbol Pokoju leżałby zakrwawiony na ziemi.Mężczyzna na chwilę odwrał się od pracy. Wszyscy bohaterowie w pokoju patrzyli się to na niego, to na wściekłą kobietę. Stanęła centralnie przed nim, marszcząc brwi. — Gdzie moja córka?
Wiedziała. Już nie było odwrotu, żadnych wymówek. Wiedziała o tym, że złoczyńcy uprowadzili jej córkę. Kiedy kobieta się o tym dowiedziała, poczuła jakby dostała deja vu. Obawiając się najgorszego, pierwszym kierunkiem, którym podążyła była szkoła bohaterstwa, rzekomo mająca wszystko pod najlepszą kontrolą.
— My...
Każdy bohater siedział cicho. Patrzyli się z niepokojem na tą całą sytuację, zastanawiając się kiedy będzie najlepszy moment na interwencję. Nakamura przeczesała włosy ręką, oddychając ciężko. Na chwilę się uśmiechnęła, a potem spoliczkowała All Might'a, na co wszyscy wstrzymali na chwilę oddech.
— Straciłam przez ciebie najstarszą córkę. Jeżeli to się stanie z najmłodszą, niech cię Bogowie mają w opiece, bo zciągnę cię na dno piekła i pokażę co to znaczy cierpieć. — wycedziła, upewniając się, że mężczyzna wszystko usłyszał. — Jeżeli coś jej się stanie, pożałujesz, że matka wydała cię na świat. — dodała i wyszła tak szybko, jak się pojawiła. All Might z przerażeniem na twarzy patrzył się w miejsce, gdzie przed chwilą stała ofiara jego nieudolności.
— Czy to nie jest matka Junji Itomie? — zapytała Midnight, nerwowo przeglądając papiery. — Jeżeli faktycznie jej się coś stanie, szkołę trafi szlag. Wiecie ile ma wpływów?
— Musimy im oznajmić, że wszystko jest pod kontrolą. Uspokoimy medie i potem zaczniemy działać. — oznajmił Dyrektor Nezu, ze spokojem popijając zimną już herbatę.
— Złoczyncy porwali nam dwóch, najbardziej zdolnych uczniów.
Media nie uspokoją się tak od razu.— Po pierwsze, uspokoić to musimy się my.
— A potem odbijemy tą dwójkę. Tak, All Might? — mężczyzna nie zaaregował. W głowie ciągle sobie powtarzał słowa Nakamury, która przez niego stoczyła się na kompletne dno, mimo udawania twardej i nie zrażonej do absolutnie trudnej pracy. — All Might?
— Tak....
xxx
— Obudź się przegrywie, i tak jesteśmy w dupie, nie pomagasz w tej sytuacji! — wycedził Bakugou, obserwując jak dziewczyna nie reaguje na żadne słowa i siedzi z zwieszoną głową. Blondyn zmarszczył brwi i szturchnął ją, sprawdzając czy żyje.
— Huh?
— Co z tobą się dzieje, do cholery! — warknął. Twarz dziewczyny stała się bledsza niż zwykle, jakby cała krew z niej odpłynęła.
Wzrok miała niewyraźny, nie wiedziała co się działo.— Czuję krew! — zapiszczała blond włosa licealistka, wymachując nożem jakby tańczyła. Już chciała podskoczyć do Junji, jednak Shigiraki ją zatrzymał, obserwując ją morderczym wzrokiem.
Toga oczywiście tego nie zauważyła, gdyż widok zasłaniała jej ręka i nic nie mogła zobaczyć. Dlatego obrażona zacisnęła pięść na swoim nożu, poczym z zamiarem skoku na brunetkę, jednak znieruchomiała w połowie ruchu.— Halo, czy ktoś zamawiał pizzę?
Itomie spojrzała się na Katsuki'ego, przepuszczając, że za drzwiami nie ma dostawcy pizzy. Wszyscy złoczyńcy w pomieszczeniu spojrzeli się ze zdziwieniem na drzwi.
Chwila nieuwagi, podmuch wiatru i wszystko w ruinach.
(tu macie taki ładny obrazek bo nie mam czasu na szukanie gifów i muszę zjeść śniadanie hehe)
CZYTASZ
ððð ðð ðððððð . áŽÊ ÊáŽÊᎠáŽáŽáŽáŽ áŽáŽÉªáŽ
Fanfic" BEACUSE WE WERE SICK OF LOVE BEACUSE WE WERE SICK BEACUSE OF LOVE BEACUSE WE WERE LOVESICK" ððð ðð ðððððð (æç æ°.) lovesick. junji itomie staraÅa siÄ ÅŒyÄ normalnie. dlatego kiedy okazaÅo siÄ...