𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐇𝐈𝐑𝐓𝐘 𝐅𝐎𝐔𝐑

75 6 0
                                    

Brunetka ledwo doczołgała się do ośrodka. Patrząc z grymasem na koteczki, chwiejnym krokiem zaczęła się podnośić. Chcąc nie chcąc, stojący obok Todoroki musiał jej pomóc, bo dziewczyna spadła z drzewa o mało co sobie nie łamiąc kręgosłupa.

Z jej czoła leciała krew, a sama Junji zastanawiała się, czy przypadkiem nie przesadzają. Trzeba mieć jakieś granice.
Z pretensjonalnym wyrazem twarzy wyszła na przód, by pokazać jak bardzo nierozważny był ich ten genialny pomysł na trening.
Itomie liczyła, że przynajmniej są z siebie dumni.

— Obóz zaczęty! Dzisiaj wyjątkowo my będziemy dla was gotować, ale następnym razem, to wy będziecie sobie sami gotować. Umyjcie się i przebierzcie, a potem sobie pojemy!

Jakoś nie była zadowolona z faktu, że będzie musiała się rozpakować. Oraz, że będzie musiała dzielić pokój z innymi.
Musiała się pogodzić, że właśnie zrujnowano jej wakacje.
Westchnęła i podniosła rękę, chcąc się o coś zapytać.

— Przepraszam! — zawołała cicho, jednak mimo to wszyscy ją usłyszeli. Junji przęłknęła ślinę, ignorując niekomfortowe poczucie wstydu. — Gdzie mogę znaleść pomoc lekarską?

Jedna z Koteczek przypatrywała się brunetce z dziwną miną.
Na początku lekko ją zaskoczyło, że ktoś odniósł poważniejsze rany niż tylko zadrapania, jednak potem zaczęło jej się zdawać, że kiedyś już widziała tą woskowaną minę i ciemne oczy. Po chwili ciszy dyskretnie zerknęła na wychowawcę klasy, poczym odchrząknęła i znowu się rozpromieniła.

— Apteczki są w każdym z pokojów! — ogłosiła wszystkim, na wszelki wypadek gdyby ktoś jeszcze odniósł poważniejsze obrażenia. Junji podziękowała i ukłoniła się, jednak kiedy już się wyprostowała, nagle zastygła. Obok Koteczek stał czarnowłosy chłopiec z czerwoną czapką ozdobioną kolcami. Zajęło jej równie pięć sekund by przypomnieć sobie, że się nim kiedyś opiekowała.

Deku, ku zdezorientowaniu dziewczyny, postanowił przywitać się z małym złośnikiem, czego ofiarą stały się jego narządy.
Junji zasłoniła usta ręką, nie wiedząc czy krzyknąć z oburzenia czy przypadkiem nie roześmiać się na całą polanę.

— Czemu miałbym mieć ochotę na spędzanie czasu z tak zwanymi bohaterami? — wycedził, poczym odwrócił się i poszedł gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie.

Junji spuściła głowę, kiedy ten przechodził obok niej, poczym odwróciła się w stronę Bakugou i Todoroki'ego.

— Jest taki jak ty. — odezwał się chłopak.

— CO?! POWTÓRZ TO JESZCZE RAZ Dwukolorowy, A CIĘ POTRAKTUJE SWOIM WYBUCHEM!

— Jasne...

— Kota jest lepiej wychowany. — wtrąciła dziewczyna, przyglądając się jak dwójka jej kolegów zachowuje się w typowy dla nich sposób. — Ale to jedyna różnica.

— NIE WYPOWIADAJ SIĘ UPIORZYCO! — Junji uniósł brwi i popatrzyła się na blondyna z lekkim rozbawieniem, poczym delikatnie się uśmiechnęła, zbijając chłopaka z tropu.

— Lubię to ksywkę. Od teraz możesz tak mnie nazywać. — oznajmiła spokojnym tonem głosu. Odwróciła się w stronę Shoto i delikatnie dygnęła, poczym odwróciła się na pięcie by wziąść swoje bagaże, rozpakować się i przy okazji znaleść apteczkę.
To będą bardzo długie i męczące wakacje.

 To będą bardzo długie i męczące wakacje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


𝐊𝐎𝐈 𝐍𝐈 𝐍𝐀𝐘𝐀𝐌𝐔 .         ᎍʏ ʜᎇʀᎏ ᎀᎄᎀᎅᎇᎍɪᎀ Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz