Kochałam czytać książki. Było to coś, co wprowadzało mnie w błogi świat fantazji i pozwalało przechodzić razem z bohaterami przez ich przygody. Zatapiałam się w lektury zazwyczaj, gdy potrzebowałam wyciszyć umysł i uciec od problemów. Co najśmieszniejsze nigdy nie sięgałam po wesołe książki, a raczej takie, które oddawały mój aktualny stan, ale to działało. To tak jak z muzyką - jeśli mamy podły nastrój, nie sięgniemy po radosną playlistę, tylko puszczamy sobie jakieś depresyjne smęty.
Wracając do tematu książek, jedną z moich ukochanych autorek jest Colleen Hoover. Myślę, że to właśnie dzięki niej udało mi się przejrzeć na oczy w kwestii Jack'a. Od zawsze lubiłam analizować ludzkie zachowania, ale wiadomo, że najczęściej nie dostrzega się własnych błędów. Colleen pomogła mi zrozumieć, że tkwiąc w tej relacji wyrządzam sobie krzywdę.
Pochłonięta więc lekturą siedziałam na kanapie w salonie. Było to moje ulubione miejsce do czytania, gdyż komplet wypoczynkowy znajdował się przy ogromnych oknach, za którymi rozpościerał się widok na morze.
Vince przed sekundą dostał widomość od Margaret o tym, że niedługo Greg pracujący w porcie dopłynie z nimi do wyspy. Łódkę miał zacumować blisko naszej posesji, więc najstarszy brat nie musiał jechać po narzeczoną ani przyjaciela. Właśnie wyszedł przed dom, aby ich przywitać. Ja stwierdziłam, że poczekam aż wejdą do środka, bo sama nigdy nie przepadałam za komitetami powitalnymi.
-Amy! - krzyknęła Margaret przechodząc przez próg wejścia i zaczęła iść w moim kierunku.
Odłożyłam książkę i wyszłam jej naprzeciw. Narzeczona Vincea zamknęła mnie w szczelnym uścisku.
-Jak dobrze Cię widzieć. - przywitałam ją - Już się bałam, że będę skazana na tych samców alfa. Obawiałam się, że sama zacznę kipieć testosteronem po tym wyjeździe. Albo oszaleję. - to była druga opcja.
-Na szczęście nie zostawiłabym Cię samej. Koniecznie będziemy musiały urządzić sobie damski wieczór!- To właśnie była Margaret. Już sama jej obecność sprawiała, że człowiekowi poprawiał się nastrój.
Chciałam jej odpowiedzieć, ale nagle zapomniałam, jak poprawnie skleić zdanie. Powodem mojego chwilowego zawieszenia był wysoki – bo wzrostem dorównywał najstarszemu z braci – dobrze zbudowany, ciemny brunet o oczach przypominających nocne niebo. Mówiłam już, że miał piękne oczy? Ubrany był w czarne spodnie garniturowe, w które wpuścił koszulę w tym samym kolorze, a w ręce trzymał pasującą do całości marynarkę. Vince wspominał, że Logan dotrze tu prosto z pracy, więc zapewne nie miał czasu, żeby się przebrać. Niespecjalnie ubolewałam nad tym faktem.
Nie wiem, ile tak stałam, ale musiałam szybko zebrać szczękę z podłogi, ponieważ Vince widząc moją postawę odchrząknął.
Upewniłam się jeszcze, że nie pociekła mi ślina. Boże Amy znajdź swoją godność !- pomyślałam sobie, ponieważ w tej chwili najprawdopodobniej leżała ona na ziemi obok kałuży mojej wydzieliny z buzi.
-Logan to jest moja młodsza siostra, o której Ci opowiadałem. - wskazał na mnie. - Zazwyczaj wykazuje lepsze maniery, tak jak zdążyłem Ci przedstawić w opowieściach o niej.
Czy człowiek mógłby zniknąć? Nie mówię, że na zawsze, ale chociaż tak na 5 minut i najlepiej, żeby stało się to w tym momencie. Myślę, że to jest mój manifest do wszechświata w chwili obecnej.
-Zgadza się. - odpowiedział brunet. - Z twoich opowieści wywnioskowałem również, że ma maksymalnie 8 lat. - zlustrował mnie wzrokiem.
Cieszyłam się, że po treningu przebrałam się w letnią białą sukienkę na ramiączkach z dekoltem w literę V. Wyglądałam w niej dziewczęco, ale jednocześnie trochę seksownie. Jezu co ja gadam... Miałam ochotę strzelić sobie w łeb za takie myśli. Weź się w garść! - pomyślałam
-Mój brat jak zwykle pomylił się o 10 lat. Może nie jest stary, ale biedaczek już miewa problemy z pamięcią. - nie wiem skąd wzięła się u mnie ta wrogość i chęć do walki. Nigdy też nie pyskowałam w towarzystwie nieznanych mi osób.
Logan jedynie subtelnie uniósł kącik ust, po czym zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
-Amy chyba coś Ci się pomyliło. Uważaj na słowa. - warknął Vince
-Wybacz. - odpowiedziałam.
Stwierdziłam, że wole nie mieć w nim wroga, bo jakby nie patrzeć byłam zdana na niego przez najbliższe dwa tygodnie.
-Pokażę Ci twój pokój. - Vince skierował swoje słowa do Logana. - A Lucasa i Connora poznasz, jak wrócą z miasta.
Młodszy z braci wybrał się po śniadaniu ze swoim przyjacielem, aby podziwiać uroki małego miasta znajdującego się na wyspie. Nie ma ich już dłuższy czas, więc znając Lucasa zakładam, że po prostu zachlali i właśnie uskuteczniają żebranie o uwagę jakiś biednych, niezdających sobie z niczego sprawy dziewczyn. Tak, myślę, że to całkowicie w ich stylu.
-Pomyślałam, że moglibyśmy zamówić pizzę na kolację. - wyrwała mnie z zamyślenia Margaret. - Wiesz, żeby było jak za dobrych studenckich czasów. - uśmiechnęła się promiennie.
-Nie wiem co prawda, jak to jest być studentką, ale myślę, że pizza to dobry pomysł. - odpowiedziałam uśmiechem.
I najlepiej jeszcze strzelić sobie małpkę dla rozluźnienia - pomyślałam, bo czarno to wszystko widziałam. Mam nadzieję, że mamy tu jakieś zapasy wina. Nie żeby chłopcy pozwalali mi pić alkohol, co to to nie. Ja sama od niego stroniłam, lecz przy moim charakterze potrzebowałam chociaż odrobinki, żeby się rozluźnić, ponieważ tak spięta jak w tej chwili już dawno nie byłam.
CZYTASZ
Try to fix me
RomanceAmy Johnson jest wrażliwą, piękną osiemnastoletnią dziewczyną, która niestety nie należy do osób o zbyt wysokiej samoocenie. Jest świeżo po zakończeniu toksycznego związku z Jack'iem, który wykorzystywał jej niskie poczucie własnej wartości. Chłopak...